Idziemy własną drogą
O modzie na kabarety, pomysłach na skecze i rybnickim Ryjku rozmawialiśmy z Robertem Korólczykiem z Kabaretu Młodych Panów.
– Marek Pietras: – W Polsce mamy ewidentnie kabaretomanię. Skąd to się wzięło?
– Robert Korólczyk: – Kabaret stał się w Polsce popularny ponieważ zaczął bardzo często pojawiać się we wszelakich mediach. A jako że kabaret, w takiej czy innej formie, wzbudza u ludzi radość i uśmiech to trudno się dziwić, że ta forma rozrywki przeżywa rozkwit.
– Jaka jest recepta na sukces? Co trzeba zrobić, aby zostać zauważonym?
– Recepta na sukces – to przede wszystkim pasja. Ona powoduje, że zagłębiasz się w temacie. Do tego trzeba jeszcze dołożyć dużo, naprawdę dużo pracy i na pewno w końcu ktoś to zauważy. Acha, jeszcze szczęścia parę deko się przyda.
– Kto i za co odpowiada w waszym kabarecie?
– Bartek Demczuk zajmuje się rekwizytami, Mateusz Banaszkiewicz prasowaniem, Łukasz Kaczmarczyk jest odpowiedzialny za nasz bus. Piotrek Sobik za przygotowanie trasy wyjazdu itp. Ja odpowiadam za sprawy artystyczne, a razem z Łukaszem przygotowujemy również teksty do opracowania z zespołem.
– Co jest największą siłą KMP?
– Największą siłą Kabaretu Młodych Panów jest Kabaret Młodych Panów czyli każdy z nas – pięć elementów i własna droga, którą idziemy od samego początku.
– Kiedy poczuliście, że jesteście na topie, w ścisłej czołówce kabaretów?
– W momencie kiedy wszyscy zaczęli się z nami liczyć. Zdaliśmy sobie sprawę, że to co robimy prowadzi nas w dobrym kierunku. Zaczęliśmy się wtedy czuć jak równorzędni partnerzy w każdym przedsięwzięciu, w którym braliśmy udział. A kiedy usłyszeliśmy, że ludzie nas cytują dotarło, do nas, że dotarliśmy pod same strzechy.
– Co was śmieszy, jakiego typu humor? Czy to ma wpływ na wasze programy?
– Na pewno. To z czego się śmiejemy i czym interesujemy ma bezpośredni wpływ na naszą twórczość. Jednak każdy z nas jest inny. Ma inne zainteresowania. Czytamy różne rzeczy, w różny sposób się bawimy. To paradoksalnie świetnie wpływa na naszą pracę. Uzupełniamy się. Mamy pięć różnych spojrzeń na każdą sprawę. To też czasami sprawia, że są między nami tarcie. Ale w ostatecznym rozrachunku wszystkich nas to wzbogaca.
– Co to znaczy w Polsce – odnieść sukces.
– Dla mnie i myślę, że dla większości ludzi sukces jest wtedy, kiedy ktoś doceni twoją pracę. Fajnie robić swoje, ciężko pracować, ale jest w tym więcej satysfakcji, jeżeli ktoś cię zauważy, doceni. Wtedy można mówić o sukcesie. Tak samo, gdy odbierasz sygnały od najbliższych, że są z ciebie dumni.
– Czy ponosicie jakąś cenę popularności? A może są koszty?
– Myślę, że największą cenę jaką płacimy – to częsta rozłąka z rodziną. Ciągłe wyjazdy na występy, sprawiają, że jesteśmy gośćmi w domu. Z uwagi na to, gdy już jestem z najbliższymi, staram się jak najlepiej spożytkować ten czas.
– Czym dla was jest Ryjek? Jak oceniasz tegoroczny?
– Ryjek nie dla każdej osoby z nas jest tym samym. Najbardziej zaangażowani to ja, Bartek, Piotrek, a od niedawna Kaczor. Mateusz raczej się nie angażuje. Dla mnie osobiście Ryjek to część mojego życia, mojej historii. Jestem przy nim od jego narodzin. Szczególnie kiedy zmarł Olek Chwastek poczułem, że spoczęła na nas duża odpowiedzialność. Tegoroczny Ryjek, jak każdy zresztą, był zaskakujący, zabawny, nieprzewidywalny, momentami refleksyjny. Każdy mógł coś znaleźć dla siebie. Mam nadzieję, że każdy coś z niego wyniósł i towarzyszyło temu dużo uśmiechu.
– Nagraliście właśnie płytę DVD. Co się na niej znajdzie? Kiedy się ukaże?
– Na płycie znajdą się dwa lata naszej pracy. Skecze, których oczekuje od nas nasz publiczność. Te po śląsku, kopciuszek, komunia, szkoła rodzenia, itd. Płyta ukaże się prawdopodobnie w lutym przyszłego roku.
– Jak długo będzie występował Kabaret Młodych Panów? Czy można przejść na emeryturę jako kabareciarz?
– Do póki sił, zdrowia i pomysłów starczy. Wierzę, że do emerytury.