Problemy na Wodzisławskiej?
Od pewnego czasu w redakcyjnych skrzynkach pocztowych regularnie pojawia się list od niezadowolonego użytkownika rybnickich dróg lub mieszkańca przy ul. Wodzisławskiej. Wszyscy mówią jednym głosem – tam się nic nie dzieje, ta budowa stoi.
Na Zamysłowie korekty
Podczas regularnych przejażdżek okolicami Zamysłowa widok stojących koparek i dwóch lub trzech pracowników przy najważniejszej arterii z Rybnika na południe, budzi zdziwienie. – Faktycznie, może się wydawać, że tam nic się nie dzieje, wszystko to ze względu na kilka problemów, które tam mieliśmy oraz kwestie technologiczne – tłumaczy Janusz Koper, pełnomocnik prezydenta miasta ds. dróg i gospodarki komunalnej. O co chodzi? Jednym z problemów była kwestia samego projektu, który zakładał montowanie plastikowych studni. – Tych elementów nie można regulować, a to znaczy, że od razu trzeba by było kłaść warstwę ścieralną – tłumaczy Koper. Miasto dogadało się i zamontowane będę betonowe, ale to nie koniec perypetii. Inną kwestią są szkody górnicze, a dokładnie ich wpływ na wysokość ulicy. – Nie zgadzały się rzędne w terenie z tymi na planach. Gdyby puścić drogę tak, jak na projekcie, to wszystkie dochodzące do Wodzisławskiej ulice wyskoczyły by nam ponad asfalt arterii – tłumaczy Koper.
Wymogi technologii
Oprócz powyższych problemów, inną zupełnie kwestią jest technologia, której wymogi muszą zostać spełnione, by ulica została dobrze i dokładnie wykonana. – My tam musieliśmy wykonać stabilizację gruntu, czyli po zdjęciu nawierzchni wymieszać grunt z cementem. To znów musi odstać 28 dni, wtedy nikt nie ma prawa tam wejść – tłumaczy Janusz Koper. Urzędnicy przekonują, że w miejscach, gdzie żadnych robót nie widać, nie ma prawa nikogo być, więc wszystko jest zgodnie z procedurą. – Pewne przestoje i brak widoczności pracowników wynika z wymogów. Po stabilizacji i zawałowaniu tłucznia znów trzeba odczekać siedem dni, więc nie jest to błyskawiczny proces założenia asfaltu i koniec – kończy Janusz Koper.
(mark)