Rybnik lodu się nie boi
Choć śnieg w tym roku pojawił się późno, ostoją zimy jest rybnickie lodowisko, które tak jak w poprzednim roku usytuowane jest przy Zespole Szkół Ekonomiczno–Usługowych.
Jak informuje obsługa lodowiska, tegoroczna frekwencja jest zadowalająca. – Jeśli pogoda dopisuje to jest bardzo dużo osób, które chcą poszaleć na łyżwach. Do godz. 15.00 odwiedzają nas wycieczki ze szkół, a po 15.00 przychodzi młodzież. Jeśli zdarza się deszcz, od razu maleje liczba chętnych – informuje Barbara Mordzioł, pracownik obsługi lodowiska. Warto wspomnieć, że w tym sezonie lodowisko wystartowało znacznie później niż zwykle. – W 2010 roku lodowisko było już czynne od 27 listopada. Tym razem było później o cały miesiąc i ludzie się trochę nie zdążyli przyzwyczaić. Planowo lodowisko będzie czynne do 15 marca – mówi Katarzyna Nowakowska z obsługi lodowiska.
Ceny do przełknięcia
Weekendy zdecydowanie należą dla rodzin z dziećmi, które pojawiają się już w godzinach porannych. Wtedy rodzice mogą pokazać swoim pociechom pierwsze kroki na tafli. Ceny również nie są wygórowane, bo jedna sesja, czyli godzina i kwadrans kosztuje 3 zł dla młodzieży i studentów oraz 4 zł dla osób bez legitymacji szkolnej. Możemy też wykupić karnet na 10 wejść, który kosztuje odpowiednio 25 i 35 zł. Za wypożyczenie łyżew zapłacimy tylko 5 zł. W tygodniu młodzież od 8.00 do 15.00 może jeździć za darmo na swoich łyżwach. Za darmo będzie można też pojeździć w okresie ferii zimowych.
Na lodzie spotkaliśmy grupę rybniczan, których zapytaliśmy o to, czy opłaca się pojeździć na łyżwach w Rybniku. – W miarę wolnego czasu i dostępności funduszy przychodzimy na lodowisko. Bardzo ważne jest nastawienie i dobry humor – stwierdza rybniczanin Patryk Jakubiak. – Nastawienie zależy też od pogody. Po każdej przerwie technicznej lód wraca do odpowiedniego stanu. Moglibyśmy pojechać np. do Pszowa, ale skoro mamy lodowisko pod nosem, to możemy zaoszczędzić choćby koszty dojazdu. Można się też tutaj dużo nauczyć, bo znaleźć możemy kogoś, kto pokaże nam co i jak, nawet gdy nie mamy pojęcia o łyżwach – wyjaśnia uczeń szkoły o profilu sportowym Sebastian Ratajczak.
Szymon Kamczyk