Jestem za rozwiązaniem straży, jeśli...
Z opuszczającym rybnik komendantem rozmawiamy o czarnych kulach, narzekaniu rybniczan i osiągnięciach sportowych.
Komendant rybnickiej straży miejskiej Janusz Bismor po pięciu latach szefowania komendą podjął decyzję o opuszczeniu Rybnika. Dotychczasowy szef rybnickich stróżów porządku wygrał konkurs na stanowisko komendanta w jednostce w Gliwicach.
– Panie komendancie, dlaczego zdecydował się pan na ten krok?
– Jestem w wieku, kiedy jeszcze chce się zrobić coś nowego, coś zmienić. Jestem człowiekiem, który lubi wyzwania. Jednostka gliwicka jest większa od rybnickiej i stanowi właśnie takie wyzwanie. Przez paręnaście lat wcześniejszej pracy w Gliwicach, miałem okazję się przekonać, że mentalność mieszkańców jest inna niż w Rybniku, ale problemy społeczne są podobne. W ten sposób doświadczenie zdobyte na ziemi rybnickiej, za które dziękuję prezydentowi Rybnika Adamowi Fudalemu może w jakiś sposób przełożyć się na pracę w Gliwicach. Zawsze powtarzam, że jako kierownik jednostki jestem od wykonania pewnych założeń zgodnie z przepisami prawa. Myślę, że to jest taki główny argument, jest to dla mnie pewien awans, wyższy szczebel w mojej karierze i coś poniekąd nowego.
– W Gliwicach mieszkańcy nie chcą likwidacji straży miejskiej?
– Myślę, że nie. Tamta straż miejska nie ma np. niechlubnych fotoradarów, które jednak są potrzebne z punktu widzenia tego, co dzieje się na drogach. W Gliwicach nie ma również rejestracji przejazdu na czerwonym świetle. Te problemy są inaczej rozwiązywane. Inaczej działa też miejski monitoring, ogólnie rzecz biorąc praca strażników inaczej wygląda i jest odbierana raczej pozytywnie co z resztą przedstawia raport opublikowany na BIP UM Gliwice, ponad 65% ludzi ocenia dobrze pracę strażników.
– Czyli to nieprawda, że znudził się pan Rybnikiem?
– Absolutnie nie. Oczywiście mógłbym siedzieć sobie w Rybniku aż do emerytury, zapuścić korzenie i zakazać strażnikom wystawiania mandatów, zabrać upoważnienia, bloczki mandatowe, bo to byłby dla ludzi najlepszy układ. Zajęlibyśmy się czym innym, ale wątpię, że osiągnęlibyśmy ten sam efekt, jaki mamy dzisiaj. Moim zdaniem miasto przez ostatnie pięć lat się zmieniło. Postoje nie odbywają się w tych niedozwolonych miejscach, gdzie nagminnie naruszano przepisy. Muszę podkreślić, że coraz bardziej chronimy kampus, bo częste było parkowanie na zieleńcach. Po kilku naszych interwencjach jest z tym spokój. Zmienił się także rynek. Samochodów jest mniej, co można zauważyć. Zmiany w organizacji ruchu, które wprowadziliśmy za zgodą pana prezydenta, pokazały, że robota, którą wykonał sztab osób w straży miejskiej jak i w urzędzie miasta za co serdecznie dziękuję, przyniosła efekty. Mieszkańcy chcieliby, abyśmy byli cały czas w jednym miejscu i drugim, ale niestety nie da się. Zawsze mówię żartobliwie, że w przyszłym roku będziemy wnioskować do miasta o zakup urządzeń do teleportacji strażników, a jak tego będzie mało, urządzeń do klonowania.
– Za pana kadencji strażnicy w Rybniku przenieśli się do nowej komendy, a w funkcjonowaniu straży pojawiło się wiele nowości i usprawnień. Były kule na skrzyżowaniach, kamerki, rejestratory...
– Cały czas coś zmieniałem, co moi pracownicy mogą mieć za złe. Nie pozwalałem na zastój myślowy w pewnych sprawach. Uważam, że z pracowników trzeba wyciągnąć kreatywność, aby cały czas robić coś nowego, coś lepszego. Rutyna to zabija i powoduje, że nie ma efektów takich, jakie byśmy chcieli. Te zmiany wynikały głównie z potrzeb wspólnoty samorządowej. Bo skąd na przykład wzięły się rejestratory przejazdu na czerwonym świetle? Z opinii pojawiających się w mediach, sugerujących taką potrzebę.
– Teraz kule pojawią się w Gliwicach?
– Nie chciałbym tam zabierać tego, co tutaj stworzyłem. Muszę zapoznać się z problemami społecznymi tamtejszych mieszkańców. Uważam, że kamerki osobiste, czy kamera mobilna to są narzędzia ostateczne. Gliwicka jednostka jest inna i muszę się z tym zapoznać. Jeżeli będzie taka wola, aby stworzyć coś nowego, to tak jak powiedziałem, wypełnię ją zgodnie z przepisami prawa.
– Czy zanim opuści pan Rybnik szykują się jeszcze jakieś rewolucje?
– Zmieni się nieco system z czerwonymi światłami na skrzyżowaniach. Obecnie rejestratory robią zdjęcia pojazdów przejeżdżających na czerwonym świetle. Docelowo kule będą nagrywać obraz ze skrzyżowania, aby przy danym wykroczeniu można było przeprowadzić łatwe dochodzenie. System może znacznie ułatwić pracę także Policji w sprawach wypadków czy kolizji. Być może znikną także wątpliwości dotyczące tzw. późnego i wczesnego czerwonego. Trwają uzgodnienia z Inspekcją Transportu Drogowego, abyśmy mogli zainstalować rejestratory na kolejnych skrzyżowaniach. Planujemy instalację na kolejnych dwóch ruchliwych krzyżówkach. Urządzenia powinny ruszyć do najbliższych dwóch tygodni. Prawdopodobne lokalizacje to ul. Gliwicka i Wielopolska oraz Wodzisławska i Plebiscytowa, gdzie ten problem jest duży.
– Ostatnio pojawił się specjalny profil na facebooku, dotyczący likwidacji straży. Jak pan reaguje na takie inicjatywy?
– 70 procent zgłoszeń dotyczy nieprawidłowego postoju pojazdów. Trzeba sobie jasno powiedzieć, dlaczego ludzie nas nie lubią? Bo sami na siebie dzwonią i nie mówimy w kategoriach donosicielstwa, ale chęci zadbania o porządek. Inna strona tego medalu pokazuje, że parkingów osiedlowych jest bardzo mało, a duża liczba samochodów w rodzinach powoduje problemy. Z tego co się dowiedziałem, wspomniany profil polubiło pięćdziesiąt parę osób, z czego niektóre przez przypadek. Ja jestem za rozwiązaniem straży miejskiej, pod warunkiem czterech działań, które trzeba spełnić. Musiałoby zniknąć niedozwolone parkowanie, przejazdy na czerwonym świetle, spalanie śmieci i wylewanie szamba do sąsiada. Jeśli tego by nie było, to nie mielibyśmy co robić. Jeżeli nie będzie danych problemów, nie będzie instytucji za nie odpowiedzialnych. Ja jestem otwarty na merytoryczną dyskusję z osobami, które krzyczą, że straż powinna być zlikwidowana. Najczęściej pojawiającym się argumentem jest stwierdzenie, że straż to banda nierobów. Jaka liczba interwencji oznacza nic, skoro nic nie robimy? W ubiegłym roku odnotowaliśmy ok. 6 tys. interwencji po zgłoszeniach mieszkańców. Odnotowano 20 tys. wykroczeń. Ponad setka osób została przewieziona do izby wytrzeźwień a ponad 70 do miejsca zamieszkania z powodu tego ze zagrażały swojemu życiu lub innym. W Polsce coraz częściej nadaje się strażnikom dodatkowe zadania, bo widzi się konkretne potrzeby. Ponad 10 tysięcy strażników w Polsce to idealne dopełnienie do 100 tys. policjantów. Policja dba o bezpieczeństwo, a my dbamy o porządek. U nas liczby bronią się same za siebie.
– Na koniec pytanie bardziej osobiste. Wiem, że pana konikiem jest sport w różnej postaci. Można pana spotkać na turniejach koszykówki, siatkówki, pływania... Czy dalej będzie pan aktywnym sportowcem?
– Faktycznie sportowo jestem aktywny, choć w wieku 35 lat jak to mówię, trochę sportu w kolanach się ma. Cały czas staram się grać w koszykówkę, siatkówkę, pływać a nawet grać w tenisa stołowego. W Gliwicach sport samorządowy jest trochę bardziej rozwinięty, bo miasto reprezentuje się na różnego rodzaju zawodach, w których czynnie uczestniczyłem, kiedy tam pracowałem. Nie wiem, czy czas mi na to pozwoli. Fakt faktem, kilka sukcesów jest, chociażby zdobycie mistrzostwa w pływaniu wśród komendantów. Zupełnie się tego nie spodziewałem, ale stało się. Nagrodą był laptop i moim celem od początku było właśnie przekazanie tego sprzętu do domu dziecka. Tak się stało. Z rybnicką ekipą wygraliśmy turniej piłki nożnej później siatko-nogi strażników w czeskiej Karvinie. Traktujemy to jak zabawę i sposób na odstresowanie się, bo puchar jest przechodni, a jest to ciekawy dodatek. Myślę, że jeśli czas pozwoli dalej będę uczestniczyć w zawodach. Trzy razy w tygodniu chodzę na siłownię. Na pewno nie chciałbym zostać za biurkiem lub grać np. w brydża.
– Dziękuję za rozmowę i życzę dalszych sukcesów na polu zawodowym i sportowym.
– Dziękuję.
Rozmawiał Szymon Kamczyk