Przy klasztornej furcie – zaufać bliźniemu
Ojcowie w parafii p.w. Królowej Apostołów są otwarci na każdego człowieka. – Nie mamy zwyczaju politykować, zapraszać liderów partyjnych do kościoła. Mówimy o Bogu, o życiu.
Krytykujemy jedynie idee jeśli jest przeciwko życiu, bo zdrowa krytyka nigdy nie szkodzi – mówi o. Konrad Duk, proboszcz u Królowej Apostołów w Rybniku. I właśnie z codziennym życiem, a dokładnie z jego brutalną stroną ojcowie werbiści stykają się codziennie przy klasztornej furcie, gdzie ludzie dzwonią prosząc o pomoc i wsparcie. Codziennie przychodzi tu po chleb co najmniej 15 osób. – Znamy swoich parafian, bo odwiedzając ich domy widzimy, że wielu żyje w biedzie i potrzebuje pomocy – oznajmia proboszcz Duk. Zgromadzenie prowadzi więc akcję „Opcja na rzecz ubogich”. W ciągu roku na potrzeby biednych przeznacza od kilku do kilkunastu tysięcy złotych. To datki parafian, pieniądze z intencji oraz środki zaoszczędzone na poście. W każdą bowiem środę ojcowie werbiści odbywają post. Za pieniądze z „Opcji na rzecz ubogich” kupowane są wiernym węgiel, ziemniaki, chleb, a nawet wykupywane lekarstwa. Na klasztorną furtę przychodzi wiele osób bezdomnych z dworca. – Nie pytamy czy i co dostają z urzędu, bo nie taka jest nasza misja. Jako misjonarze mamy się dzielić tym, co sami mamy. Bierzemy więc ich prośby na wiarę, że są szczere, że potrzebują, że zjedzą, że nie przeznaczą pieniędzy na wódkę. Wielu potem przychodzi oddać pieniądze i pytają, co mogą zrobić dla parafii, jak się odwdzięczyć – relacjonuje proboszcz. Duchowny z radością wspomina historię młodego człowieka, któremu dzięki pomocy ojców udało się podnieść i wyjść z bezdomności. – Mężczyzna przyszedł na furtę. Opowiedział smutną historię swojego życia, że nie ma domu, śpi po klatach schodowych a chciałby się wykąpać i ubrać, bo ma iść na rozmowę kwalifikacyjną w sprawie pracy. Zaufałem mu i za 400 zł wynająłem pokój w hotelu. Nie zawiódł mojego zaufania. Dostał pracę, zaczął chodzić na spotkania AA. Po miesiącu przyszedł oddać pieniądze i zaproponował, że coś zrobi przy probostwie albo kościele, bo jest budowlańcem. Cieszę się, że mogliśmy mu pomóc. Jak widać zaufanie, wsparcie procentuje – wspomina o. Konrad Duk. Jak dodaje, człowiek z natury jest dobry, wystarczy okazać mu serce, a dane dobro powróci do ofiarodawcy. – Niech wszyscy o tym pamiętają – mówi kapłan.
(MS)