Referendum nie będzie!
Komisja rady miejskiej zweryfikowała i podliczyła podpisy w sprawie rozpisania referendum ws. likwidacji straży miejskiej.
Choć fizycznie podpisów było prawie 12,3 tys., aż półtorej tysiąc komisja zakwestionowała. – Te półtorej tysiąca błędnych podpisów to jawny przykład, że ludzie chcieli coś podpisać, ale nie chcieli nic zmienić – mówi Andrzej Wojaczek, przewodniczący rady miasta, członek komisji. – Kiedy polityka wchodzi do miasta, to robi się żenująco – dodaje. Jak mówi Wojaczek, mieszkańcy, którzy podawali zupełnie inny adres zamieszkania czy numer PESEL nie chcieli brać odpowiedzialności, nie chcieli uczestniczyć w referendum.
Przypomnijmy, że w dniu oddawania podpisów do urzędu miasta grupa inicjatywna złożona po części z członków rybnickiego Kongresu Nowej Prawicy i innych stowarzyszeń zapewniała, że zebrała 14 tys. podpisów. Kilka dni później okazało się jednak, że jest ich o 1,7 tys. mniej – organizatorzy sami usunęli karty, na których podpisy złożyli mieszkańcy spoza Rybnika. W zeszłym tygodniu komisja zweryfikowała podpisy i okazało się, że prawidłowych organizatorzy zebrali nieco poniżej 10 tys. a to za mało.
Mieszkańcy Rybnika błędnie wpisywali adres (aż 760 razy), nazwisko, a nawet imię. Błędy wynikały także z faktu, że ponad 700 osób nie miało prawa wyborczego (podpisani nie mieszkali w Rybniku), a ponad 200 razy podpis był zdublowany.
Sami organizatorzy – choć podczas pierwszych zebrań komisji mieli sporo uwag do zabezpieczenia skrzynki z kartami – do procesu weryfikacji nie mieli zastrzeżeń. – Prócz uwag, które zgłaszaliśmy już na pierwszym posiedzeniu, nie docierają do mnie żadne sygnały, że coś działo się niezgodnie z procedurami. Do samego procesu weryfikacji nie można się przyczepić – mówi Szymon Kempny z KNP. Czy w takim razie inicjatorzy likwidacji SM w Rybniku odpuszczają? Nic z tych rzeczy. Na oficjalny komunikat przyjdzie poczekać do czwartku, 6 września. Na sesji rady miasta komisja przedstawi uchwałę odrzucającą wniosek o referendum w związku z zebraniem niewystarczającej ilości podpisów. Kempny zapowiada, że po zapoznaniu się z protokołem najprawdopodobniej organizatorzy odwołają się od sądu administracyjnego. – Problem w tym, jak już sygnalizowaliśmy członkom komisji, że nie można w świetle prawa zbyt rygorystycznie podchodzić do sprawdzania podpisów. To niekonstytucyjne, bo przekreśla się intencje wyborcy, który przecież nie chciał popełnić błędu w adresie, nazwisku czy numerze PESEL. Mieliśmy nadzieję, że komisja wzięła to pod uwagę – kończy pełnomocnik ds. referendum.
(mark)