Kościół dostanie drugie życie
Rozpoczęto długo oczekiwaną renowację XVIII–wiecznego kościółka św. Marii Magdaleny
BEŁK. Wokół najcenniejszego z zabytków w gminie kilka tygodni temu rozstawiono rusztowania. Mowa o zabytkowym, drewnianym kościółku z 1753 roku pw. Marii Magdaleny w Bełku. Obiekt, choć jeden z najpiękniejszych i najcenniejszych zabytków na Śląsku od pięciu lat zamknięty był na kłódkę. Dzisiaj w końcu dla kościółka nastały lepsze czasy. Zabytek doczekał się bowiem nie tylko pieniędzy na renowację, ale i samej renowacji. Uzbierało się na to ponad 300 tys. zł. Nie małym groszem, bo 275 tys. zł sypnął minister kultury, dodatkowe 20 tys. zł dał marszałek województwa śląskiego, a resztę dołożyła gmina Czerwionka–Leszczyny. Ludzie odetchnęli z ulgą, że kościółek nie rozsypie się ze starości. Metody konserwacji jakie wybrano mają charakter kompleksowy i zabezpieczą go na długie lata.– To jest nasza lokalna perełka, która powinna tu błyszczeć a nie stać zamknięta na cztery spusty. Takie zabytki powinno się pokazywać, chwalić się nimi – mówią bełkowianie. – Trzeba ten obiekt odrestaurować i dać mu drugie życie – stwierdza Wiesław Janiszewski, burmistrz Czerwionki–Leszczyn.
Trudny remont
Kiedy kilka dni temu katowicka firma RECO Konserwacja Zabytków zabrała się za prace na kościele okazało się, że był to dosłownie ostatni czas, aby rozpocząć ten remont. Jeszcze trochę zwłoki a nie byłoby czego restaurować, bo kościółek w każdej chwili mógłby się zawalić. I chociaż prace renowacyjne dopiero co się rozpoczęły, to już okazało się, że nie będą one takie proste jak zakładano na początku. Pierwotny harmonogram zakładał naprawę podmurówki i murów fundamentowych. Wycięte i zastąpione nowym zaimpregnowanym drewnem miały zostać zbutwiałe elementy bali podwalinowych, ścian wieńcowych oraz konstrukcji izbicy wieży. Zaplanowano też m.in. wymianę zniszczonych elementów podłóg i belek, remont stropów w wieży, remont drewnianych posadzek, wymianę i remont ocieplenia sklepienia nad nawą i prezbiterium, wymianę oszalowania ścian i gontów na wieży oraz usunięcie wtórnych drewnianych boazerii na ścianach nawy i prezbiterium oraz remont sobotów. Obecnie w kościele występują uszkodzenia konstrukcji nośnej i elementów wykończeniowych. Częściowo zbutwiałe, zdeformowane, spękane i obluzowane są deskowania.
Przymusowe zmiany
– Remont już ruszył i nagle okazało się, że obiekt znajduje się w dużo gorszym stanie niż przypuszczaliśmy. To co było przewidywane do zrobienia niestety przerosło nasze najśmielsze oczekiwania. Okazało się, że musimy rozszerzyć zakres działań – mówi ks. dr Leszek Makówka. Największe zniszczenia bowiem ekipa remontowa ujawniła na kościelnej wieży. Nie dość, że elementy konstrukcyjne i gonty są w bardzo kiepskim stanie, to jak wykazały ekspertyzy część z nich podczas ostatniego remonty jakieś 60 lat temu zostały źle położone. Tym sposobem posypał się cały pierwotny harmonogram prac. – Cała kwota jaką dysponujemy będzie nam potrzebna tylko i wyłącznie na samą wieżę – wyjaśnia ks. dr Makówka. Teraz kolejny ruch jest po stronie ministra kultury, który musi zatwierdzić nowy plan remontu bełkowskiego kościółka. Wprawdzie nie opóźni to remontu, może jednak zabraknąć pieniędzy na renowację całego zabytku. Jednak jak zapewnia ks. dr Makówka Archidiecezja będzie starać się pozyskać kolejne pieniądze. W tym momencie najistotniejsze jest to, czy jeśli pieniądze się znajdą uda się zakończyć remont kościółka jeszcze w tym roku. Na wszelki wypadek nie wyklucza się i takiego scenariusza, że renowacja przeprowadzona będzie „na raty” – w tym toku wyremontowana zostanie tylko wieża, która najpilniej remontu potrzebuje, zaś reszta kościółka odrestaurowywana byłaby w kolejnych latach.
(MS)