Trzeba wypracować autorytet
Postać barwnego historyka i polonisty dr Jana Krajczoka znana jest nie tylko w Czernicy. Na co dzień, jako nauczyciel IV Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja Kopernika w Rybniku przekazuje młodym wiedzę z dobrym skutkiem.
Szymon Kamczyk: Skąd u ludzi bierze się ciekawość zamierzchłych czasów?
Jan Krajczok: Takich wariatów możemy znaleźć praktycznie w każdej miejscowości. To chyba jest naturalne, że w ludziach jest pasja. Ktoś nawet kiedyś powiedział, że w ludziach naturalnie jest ciekawość, a potem szkoła ją zabija. Wszyscy mają w ten sposób naturalne skłonności, żeby poznawać świat i się nim interesować. Zagadki historyczne są zawsze ciekawe. To zawsze korci.
Czy w Czernicy są jeszcze do odkrycia jakieś tajemnice?
Wydaje mi się, że jest jeszcze sporo. Marzę o tym, aby wyjaśnić ludziom w jakim stopniu są spokrewnieni. Udało się nam znaleźć genealoga, pana Krzysztofa Krukara. On nam pospisywał dane metrykalne. Można byłoby zrobić tak, aby na jakiejś stronie internetowej umieścić te wszystkie dane i w ten łatwy sposób każdy mógłby sprawdzić kto był jego pradziadkiem albo kto z sąsiadów jest krewnym. Można w ten sposób dojść do innych ciekawych rzeczy. Na przykład dlaczego ludzie na Śląsku mają rudy kolor włosów? W Szkocji jest tak samo. Odpowiedź jest taka, że w III w.p.n.e. na Śląsku pojawili się Celtowie i jeśli ktoś ma rude włosy, to znaczy, że ma w sobie geny Celtów. Niektóre osoby wykonują sobie badania genetyczne, które to potwierdzają. Ostatnio niedaleko Raciborza ponownie odkryto celtyckie osady. W Mszanie z kolei mamy sporo potomków Tatarów.
Jak obecnie wygląda sprawa starego kościółka w Czernicy?
Nie wszystkie osoby z naszego stowarzyszenia się w to zaangażowały. Nam jednak zależało na tym, aby ten kościółek ocalał. Nie jest to jednak formalny zabytek i jest w rękach parafii. Zależało nam, aby ludzie podjęli świadomą decyzję, bo nawet nie wiedzieli że to tak stary budynek. Ta informacja dotarła do gazetki parafialnej i mieszkańcy już wiedzą, że według nas jest to zabytek. Wcześniej w tym budynku znajdowała się karczma. Przy tej obecnie istniejącej części były jeszcze inne, starsze budynki. Krótko po wojnie znajdowało się tam probostwo. Te budynki zostały jednak rozebrane. To co zostało to sala dobudowana do starej karczmy, która i tak ma ok. 200 lat. Pewność, że tak jest mamy z map.
Przejdźmy do pana osoby. Widzę, że pasjonuje pana wzbudzanie w ludziach ciekawości. Dlaczego?
Bo z tego jest czysty zysk. Ostatnia książka Jana Pawła II nazywała się „Pamięć i tożsamość”. Kiedy ludzie mają dobrą pamięć, to przez to też mocną tożsamość, więc trudno ich złamać. Kiedy znam historię moich dziadków, wiedząc, że przeżyli jedną, drugą wojnę i sobie radzili, to mnie byle jaka trudność nie złamie. Kiedy nie mam tej pamięci jestem słabszy. To dotyczy jednostek, całych regionów, a nawet kraju. Historia to nie jest tylko sztuka dla sztuki. Historia też uczy jakich błędów nie popełniać. Jest co robić w tym zakresie, bo komunizm w całym naszym kraju, nie tylko na Śląsku poczynił wiele zła. W naszej szkole wizytuje obecnie delegacja z Ukrainy. Tam dopiero jest problem z tożsamością. U nas jeszcze i tak z tą historią nie jest najgorzej.
Spotkałem się z opinią, że pana uczniowie uważają pana za dobrego nauczyciela. Jak pan to robi?
Myślę, że mam łatwość nawiązywania kontaktu, ale też jednocześnie wymagam. Bez sprawdzianów, czytania książek nic się nie da zrobić. Wymagania są duże, choć oni chyba mają na myśli to, że ja nie jestem toksyczny. Jeśli ktoś dostanie jedynkę, to go nie skreślam, nie uderzam w jego osobowość, tylko mówię mu, że tego nie umie, poza tym go lubię. Umiem oddzielić to co oni robią od ich osobowości, nie łamię ich. Wiem co to znaczy, bo moja edukacja w szkole średniej była dosyć trudna. Mam dość przykre doświadczenia, że kiedy np. uczeń nie znał „Potopu”, to go w całości skreślano. To nie jest w porządku.
Ciężko dzisiaj być nauczycielem?
Jak ktoś lubi uczniów, to chyba nie. Kiedy ktoś wybiera to świadomie, nie ma wielkich finansowych oczekiwań, to nie jest to problematyczne, a naprawdę daje dużo satysfakcji. Widać to po latach. Kiedy się kogoś spotyka, ktoś mówi, że było fajnie. Ciężko jest o tyle, że autorytet nie jest dany z góry, jak przed wojną. O wojnie zresztą też. Bez względu na to jak nauczyciel się zachowywał, uważano, że jest mu należny szacunek. Dzisiaj sobie na ten szacunek trzeba zapracować. Myślę, że rodzice czy uczniowie nie przejmują się tym co mówią media o nauczycielach, a kiedy człowiek jest uczciwy wobec nich, to go szanują. To samo też dotyczy księży, dziennikarzy. Wypracowanie autorytetu to podstawowa trudność w zawodzie nauczyciela.
Dziękuję za rozmowę.