Nie muszą już bać się deszczu
CZUCHÓW. Po kilku latach mieszkańcy ul. Zawadzkiego odetchnęli z ulgą. W końcu woda przestanie zalewać im podwórka i piwnice.
– Przy każdym większym deszczu z pobliskiego pola woda wdzierała się na podwórko. Kilka dni deszczu i było jej pod kostki. Ostatnio, kiedy padało bez przerwy woda stała na wysokości okienek i wlewała się do piwnicy. To samo jak spadnie śnieg, a potem zacznie się topić – opowiada Rudolf Zawadzki.
Tak się nie da żyć
Sprawcą podtopień był znajdujący się za miejscową szkołą rów melioracyjny. Zapomniany przez wszystkich, zarośnięty i zanieczyszczony nie przyjmował wody, więc ta znalazła sobie ujście na sąsiednim polu, a potem podwórkach. Pan Rudolf najbardziej odczuwał podtopienia z racji tego, że jego dom znajduje się na końcu drogi i w dolinie. Od dawna więc wspólnie z sąsiadami, by załatwić problem raz na zawsze jeździł do magistratu. – Owszem, wysłuchali, czasem nawet przyznali rację, ale nie było efektów – mówi czuchowianin. Czarę goryczy przelała, i to w dosłownym sensie, ubiegłoroczna powódź oraz tegorocznych kilka podtopień. Z nastaniem jesieni ludzie znowu z niepokojem patrzyli w niebo i z obawą zasiadali przed telewizorem, by wysłuchać prognozy pogody. – Tak się nie da żyć. Wciąż tylko pompować wodę i osuszać podwórka oraz domy. A i tak jak wszystko było już suche to przyszedł deszcz, cała nasza robota szła na marne, a zabawa zaczynała się od nowa. Trzeba w końcu z tym coś zrobić, tym bardziej, że cała ulica, każdy dom regularnie i solidnie od lat płaci składki na spółkę wodną – stwierdza pan Rudolf. Czuchowianin pojechał więc do spółki i przedstawił sprawę. Niestety, fatalnie trafił z czasem, bo we wrześniu i październiku kończy się budżet . Obiecano mu jednak, że od razu po ustaleniu nowego budżetu jak najszybciej zajmą się problemem. – Proszę mi wierzyć, że nie wytrzymalibyśmy do przyszłego roku. Do tego czasu zalałoby nas kompletnie – oznajmia Zawadzki.
Czuchowianie z Zawadzkiego nie muszą jednak czekać do wiosny przyszłego roku. Problem pomogła im załatwić radna Stefania Szyp, do której Rudolf Zawadzki zapukał o pomoc. Radna złożyła wniosek do spółki z prośbą o konserwację rowu siejącego zniszczenia. – Dzięki tej konserwacji ograniczono by ryzyko wystąpienia podtopień budynków znajdujących się przy ul. Zawadzkiego – mówi Stefania Szyp.
Odetchną z ulgą
Spółka wodna stanęła na wysokości zadania i wysłano na miejsce ekipę. Robotnicy uporali się z rowem w ciągu siedmiu dni. Pracy było sporo, bo rów na całej długości był bardzo „zapaprany”. Zanim ekipa zabrała się za rów musiała wyciąć krzewy, chaszcze i wykosić wysoką trawę. – Rów został odmulony, wyczyszczone zostały też wloty i wyloty. Całość prac na rowie zakończyliśmy 12 października – relacjonuje wykonane prace Andrzej Pielorz, kierownik w Rejonowym Związku Spółek Wodnych w Czerwionce–Leszczynach. Zadowolenia nie kryją mieszkańcy. – Teraz w końcu odetchniemy – mówią z ulgą. – Na szczęście mamy panią Stefę, która zawsze stara się zrobić co w jej mocy, żeby ludziom pomóc. Gdyby nie jej zaangażowanie to dalej byśmy taplali się w wodzie – stwierdza Rudolf Zawadzki. Radną udało się nam złapać przelotem w czerwioneckim magistracie. Oczywiście targała z sobą grube teczki dokumentów. – Od sześciu lat, w porozumieniu z mieszkańcami Czuchowa, w czwartym kwartale każdego roku sporządzam wykaz prac melioracyjnych koniecznych do wykonania. Ten wykaz przekazuję do Rejonowego Związku Spółek Wodnych w Czerwionce–Leszczynach, który uwzględnia wymienione w nim prace w swoim planie budżetowym na następny rok – wyjaśnia Stefania Szyp. Jak dodaje problem jaki występował na ul. Zawadzkiego był naprawdę sprawą awaryjną i bardzo pilną. – Ludzie pilnie potrzebowali pomocy więc napisałam stosowny wniosek, z odpowiednim uzasadnieniem i przekazałam go do spółki – oznajmia radna. Cóż, jak powiedział kiedyś, ktoś mądry – wystarczą dobre chęci, a problemy da się rozwiązać. Teraz ludziom z Zawadzkiego do pełni szczęścia potrzebna jest już tylko prosta droga. Ta którą muszą dziennie pokonywać to obraz nędzy i rozpaczy. Właściwie trudno nazwać to drogą – lepiej pasuje do niej określenie „jedna, wielka dziura”.
(MS)