Czy uda się uratować park przy Domusie?
Trzy tygodnie temu ruszyła kolejna obywatelska akcja w Rybniku. Zebrano już kilkaset podpisów, a organizatorzy mają zamiar zwołać spotkanie, na którym zapytają samego prezydenta, dlaczego podjął taką a nie inną decyzję. O co chodzi? O park przy ul. Zebrzydowickiej (obok byłego centrum handlowego Domus), który przeznaczony został na sprzedaż.
Sprawa wydaje się przegrana na starcie. Ogłoszono już przetarg, a do planów zagospodarowania wystawionych trzy lata temu w magistracie nikt nie wniósł zastrzeżeń. – Tłumaczy nam się, że trzy lata temu nikt nic nie mówił, kiedy ten teren przeznaczano pod inwestycje, ale prawda jest taka, że nikt by nawet nie pomyślał, że do tego może dojść – mówi Teresa Kazimierska, mieszkanka dzielnicy Smolna. Okazuje się również, że gdy uchwalano plan nikt z radnych – także tych mieszkających w centrum miasta – nie miał zastrzeżeń co do likwidacji parku przy Zebrzydowickiej. – Posypuję głowę popiołem i przepraszam, nie wiedziałem, że to może się tak skończyć – tłumaczył Franciszek Kurpanik, radny Platformy Obywatelskiej.
Szok i niedowierzanie
– Kilkanaście dni temu dotarła do nas informacja, że nasz park ma zostać sprzedany. Dlatego postanowiliśmy działać – mówi Robert Lipka, jeden z inicjatorów akcji zbierania podpisów pod protestem przeciwko zagospodarowaniu parku pod działkę usługowo–handlową. Sprawa wydaje się przegrana na starcie. Teren ten jest przeznaczony na sprzedaż i ogłoszono już przetarg, a do planów zagospodarowania wystawionych trzy lata temu w magistracie nikt nie wniósł zastrzeżeń. – Zaczęliśmy pytać, dzwonić i okazało się, że chcą z nami rozmawiać radni z Platformy Obywatelskiej – mówi Tomasz Szaboń.
Na spotkaniu z radnymi zjawiło się kilku mieszkańców najbardziej zaaferowanych problemem. – Wiedzą państwo, to jest nie do pomyślenia. Teraz się nam tłumaczy, że trzy lata temu nikt nic nie mówił, kiedy ten teren przeznaczano pod inwestycje, ale prawda jest taka, że nikt nawet by nie pomyślał, że do tego może dojść – mówi Teresa Kazimierska, mieszkanka dzielnicy Smolna.
Sypią głowy popiołem
Opozycja nie ma wątpliwości, że decyzja o sprzedaży parku była błędem. – Pierwszy raz jestem w tym parku, teraz dopiero widzę, jaka to ładna przestrzeń – przyznał radny Franciszek Kurpanik z PO. Opozycja nie obiecała protestującym gruszek na wierzbie. – Nie mogę powiedzieć, że uda się nam to wszystko odkręcić, przetarg nie został jeszcze rozstrzygnięty, jednak argumentem jest tutaj ów plan zagospodarowania – wspomniał Kurpanik.
Radni PO nie omieszkali także przeprosić protestujących. Okazuje się bowiem, że gdy uchwalano plan nikt z radnych – także tych mieszkających w centrum miasta – nie miał zastrzeżeń co do likwidacji parku przy Zebrzydowickiej. – Posypuję głowę popiołem i przepraszam, nie wiedziałem, że to może się tak skończyć – tłumaczył rajca Platformy.
Mieszkańcy zapowiedzieli zorganizowanie spotkania z prezydentem Adamem Fudalim, mówiło się także o powołaniu specjalnej komisji.
Ten park to zdrowie
– Proszę sobie wyobrazić, że kiedy idziemy spać w domu, szczelnie zamykam wszystkie okna. Okazuje się, że w Rybniku jest najgorsze powietrze w województwie, a teraz jeszcze dochodzi do tego, że tereny zielone chcą zlikwidować – mówi Sabina Nanko–Kaczmarczyk, mieszkająca nieopodal parku. – To jest absurdalna decyzja, w mieście jest mnóstwo terenów, które są niezagospodarowane, a ten park nie dawno otrzymał latarnie, mamy nowe ławki i śmietniki. Po co w takim razie ładowano tu pieniądze, skoro teraz to wszystko na marne – dodaje rybniczanka.
Prezydent na zarzuty mieszkańców odpowiada krótko: – Gdzie ci mieszkańcy byli, kiedy wystawiony był plan zagospodarowania? Wtedy nikt nie powiedział nam, by coś zmienić. Mogę powiedzieć na pewno, że jest już poważne zainteresowanie tym terenem – mówi włodarz miasta.
Nawet jeśli do spotkania z mieszkańcami dojdzie, raczej mało prawdopodobnym jest, by obie strony się dogadały. – To jest smutne, bo nie po to przecież wybieramy swoich przedstawicieli i obdarzamy ich zaufaniem, by działali na naszą szkodę. Mamy nauczkę na przyszłość, a jej wnioski będziemy wyciągali pewnie podczas wyborów samorządowych – mówi Robert Lipka.
(mark)