Zabił w swoje urodziny
Na dwadzieścia pięć lat Sąd Okręgowy w Gliwicach skazał mieszkańca Chwałowic, który gołymi rękami zakatował swoją konkubinę. Po mordzie, jak gdyby nic, mieszkał ze zwłokami. Wpadł przypadkowo podczas wizyty dzielnicowego.
Do tragedii doszło 1 marca 2011 roku. Wówczas 48–letni Mirosław S. świętował swoje urodziny. W mieszkaniu przy ulicy Śląskiej było jak zwykle głośno. Sąsiedzi przywykli jednak do tego, że u sąsiadów jest melina, a krzyki i awantury są na porządku dziennym. Również policji ten adres był doskonale znany. 3 marca dzielnicowi z Chwałowic podczas obchodu dzielnicy postanowili sprawdzić sygnały dotyczące ciągłych awantur domowych. Tym razem w mieszkaniu było jednak cicho. Funkcjonariusze ustalili, że ostania alkoholowa libacja miała miejsce dwa dni wcześniej. Na pukanie do drzwi nikt nie reagował. Dopiero po kilkudziesięciu minutach drzwi zostały otwarte, a w progu stanął przebywający tam mężczyzna. Zdecydowanie nie chciał wpuścić dzielnicowych do mieszkania. Policjanci, podejrzewając, że mężczyzna coś ukrywa, siłą weszli do środka. Ich podejrzenia się potwierdziły, w jednym z pokoi na łóżku znaleziono przykryte kocem posiniaczone i zakrwawione zwłoki Gabrieli K. 39–latka nie żyła od dłuższego czasu. Gabriela K. była konkubiną Mirosława S. – 1 marca mężczyzna hucznie obchodził swoje urodziny. Najpierw para piła w większym gronie potem towarzystwo się wykruszyło. Kiedy zostali we dwoje doszło pomiędzy nimi do awantury i rękoczynów – mówi prokurator Jacek Sławik, szef Prokuratury Rejonowej w Rybniku. Mężczyzna wpadł w szał i zaczął bić po twarzy i uderzać głowa o podłogę swojej konkubiny. – Kobieta doznała wielu obrażeń głowy, z którym zdaniem biegłych wiele mogło mieć skutek śmiertelny. Mężczyzna początkowo nie przyznawał się do winy. Twierdził, że nie chciał jej śmierci, że próbował ją reanimować. Z drugiej strony sąsiedzi słyszeli groźby pozbawienia życia – dodaje prokurator. 28 września Sąd Okręgowy w Gliwicach skazał Mirosława S. na 25 lat pozbawienia wolności. Wyrok jest nieprawomocny, bo oskarżony wraz z obrońca odwołali się od wyroku.
Adrian Czarnota