Życie między asfaltem
CZUCHÓW. Mieszkańcy trzech domów przy ul. Długosza od lat proszą, by gmina zrobiła porządek z drogą przed ich posesjami. Do szczęścia brakuje im 80 metrów asfaltu.
Latem kurz, a przy deszczu i śniegu chlapa oraz błoto. Tak wygląda codzienność rodzin mieszkających w kilku domach przy ul. Długosza w Czuchowie. Dokładnie w trzech. Problem leży w tym, że podczas gdy pozostali mieszkańcy tej ulicy chodzą i jeżdżą po twardym asfalcie, dla nich tego asfaltu zabrakło. Sytuacja w sam raz jak z kawału o zwijanym na noc i rozwijanym w dzień asfalcie. Tyle, że w przypadku tych konkretnych trzech rodzin jak asfalt raz zwinęli, to już go nie rozwinęli. Ludzi najbardziej boli to, że z okien domów, z jednej strony widzą kończący się za płotem asfalt z ul. Długosza, a z drugiej asfalt z ul. Tęczowej. – A my żyjemy pośrodku, jak w zupełnie innym świcie – żalą się czuchowianie. W sprawie drogi chodzili do urzędu i do służb drogowych. Bez efektu. W końcu postanowili uderzyć o pomoc do naszej redakcji. – Czujemy się jak ludzie gorszej kategorii. A podatki z nas ściągają, jakbyśmy tu mieli asfalt i chodniki z marmurów. Nie chcemy autostrady, ale porządnej drogi, bo płacimy takie same same podatki, jak ci którzy mają pod oknem drogę z prawdziwego zdarzenia – denerwuje się Dariusz Steuer. Jak dodaje ręce opadają im już z bezsilności, bo każda interwencja zawsze kończyła się tak samo – raz nie można zrobić i koniec, innym razem zrobienia tej drogi nie było w planie, a jeszcze innym nie ma pieniędzy. Droga jest fatalna, co przyznają chodzący tamtędy codziennie do sklepu czy na przystanek autobusowy mieszkańcy ul. Tęczowej. W suche dni jeszcze można wytrzymać, ale kiedy popada trzeba przeciskać się pod płotami, żeby nie utytłać się błotem. Dla mieszkańców domów „pomiędzy asfaltami” nie ma natomiast znaczenia czy na dworze jest sucho czy mokro. – Okien nie można otworzyć, bo kiedy drogą przejeżdżają samochody tumany kurzu walą prosto do domu. Żeby wyjść i usiąść przy stoliku na ławeczce przed domem też możemy zapomnieć. Jak z kolei popada to z furtki wchodzimy prosto do błota – relacjonuje pan Dariusz. Zasypywanie dziur przez gminne służby drogowe też niewiele daje, bo wystarczy deszcz, a nawieziony materiał spływa na podwórko domu położonego poniżej poziomu drogi. Dariusz Steuer nie bardzo rozumie co stoi na przeszkodzie, żeby przed trzema domami położyć asfalt i w sumie dokończyć tę drogę. Tym bardziej, że nie chodzi o kilometry, ale zaledwie o 80 metrów. – Są zrobione studzienki, energetyka wymieniła słupy i przewody, telekomunikacja puściła ziemią światłowody. Wszystko jest więc nie ma niebezpieczeństwa, że jak położy się asfalt, to któraś z tych firm mogłaby go zniszczyć – stwierdza pan Dariusz. Dlaczego nie dokończono ul. Długosza i parę domów pozbawiono przyjemności stąpania „twardo po ziemi” postanowiliśmy dowiedzieć się u źródeł. Grzegorz Wolnik, pełnomocnik burmistrza ds. inwestycji przyznaje, że faktycznie 80 metrów to niewielki odcinek. – Jeżeli nie ma tam jakichś technicznych komplikacji to jest to temat do uchwycenia – stwierdza. Problemem mieszkańców udało nam się zainteresować pełnomocnika na tyle, że zlecił odpowiednim służbom zbadanie sprawy. Po czterech dniach sprawdzania i przerzucania dokumentacji dotarto do sedna. Na feralnym odcinku są zrobione studzienki, ale tylko część. Część natomiast trzeba dopiero zbudować. Żeby można było zacząć myśleć o asfalcie konieczne jest jeszcze wybudowanie jakichś 100 metrów kanalizacji. – Asfalt musiałby zostać wykonany na odcinku około 120 metrów. Całość, łącznie ze studzienkami i kanalizacją kosztowałaby w granicach 100–120 tys. zł – wyjaśnia Hanna Piórecka–Nowak, rzeczniczka urzędu w Czerwionce–Leszczynach. W tym roku zadanie to jest niewykonalne, bo do zamknięcia budżetu pozostały zaledwie dwa miesiące. Problem mieszkańców trzech domów z Długosza nie stoi jednak na straconej pozycji. Przyszłoroczny budżet obecnie jest na etapie konstruowania i wystarczy, że znajdzie się odważny, który zgłosi wniosek uwzględnienia w nim tego kawałka drogi między dwoma asfaltami.
(MS)