„Przepili” całoroczną dotację
CZERWIONKA–LESZCZYNY. Gmina musiała znaleźć dodatkowe pieniądze, bo trunkowi mieszkańcy wyczerpali już cały roczny limit przeznaczony na ich gościnę w apartamentach Izby Wytrzeźwień.
40 tys. zł miało wystarczyć na to, żeby gmina przez cały rok mogła opłacać swoim mieszkańcom „jednodniowe” wczasy w zabrzańskiej Izbie Wytrzeźwień. Miało, ale nie wystarczyło, bo urzędnicy nie przewidzieli, że obywatele będą woleli trzeźwieć na koszt podatnika. Na ostatniej sesji radni klepnęli dodatkowe 12 tys. zł. Pieniądze te muszą wystarczyć potencjalnym pacjentom izby aż do końca grudnia. W tym roku, do 30 września w zabrzańskiej Izbie trzeźwiało już 100 osób – zarówno mężczyźni jak i kobiety. Rok wcześniej, w grudniu delikwentów, którzy skorzystali z wizyty w wytrzeźwiałce było 98. Koszt pobytu w tej instytucji to 400 zł. – Płaci się za mycie, szorowanie, czasem ogolenie, za lekarza, a nawet odgrzybienie i odwszawienie – wylicza Krystyna Jasiczek, naczelnik wydziału rozwoju urzędu gminy. Do izby zawiani mieszkańcy są konwojowani przez policję lub straż miejską. I to jedyna usługa gratis. Po odparowaniu procentów i powrocie do domu przychodzi czas rozrachunku. A z tego wynika, że gminie trzeba oddać za pobyt 250 zł. Reszta a więc 150 zł to dopłata czerwioneckiego samorządu do utrzymania zabrzańskiego przybytku. Niestety na sto procent zwrotów gmina nie ma co liczyć. Większość wywożonych do Zabrza to bezdomni i bezrobotni bez jakichkolwiek dochodów. – Zdecydowanie szybko płacą kobiety. Co do pozostałych jest różnie, ale nie ma windykacji, bo od tych, którzy nie płacą po prostu nie ma z czego tych pieniędzy windykować. Byłby to jeszcze dodatkowy koszt – tłumaczy naczelnik Jasiczek. Tegoroczny budżet gminy pijani mieszkańcy będą kosztowali 52 tys. zł. O ile do końca roku kwoty tej znowu nie przekroczą. „Trunkowi” zawinięci przez policję czy straż miejską z ławek, parków, chodników, ulic czy przystanków autobusowych trafiają do Izby Wytrzeźwień w Zabrzu. Na szczęście urzędnikom udało się załatwić pijacką przechowalnię stosunkowo blisko. – Izb wytrzeźwień jest mało. One mogą przebierać w klientach. To nam zależy na tym, żeby dana izba zechciała przyjmować naszych mieszkańców. Udało się nam załatwić sprawę w Zabrzu, a już np. taki Rybnik musi wozić swoich do Bielska-Białej – wyjaśnia Krystyna Jasiczek.
(MS)