Tym razem się udało – park zostaje
Komisja przetargowa odrzuciła obie oferty, które wpłynęły do rybnickiego urzędu miasta w związku z planowaną sprzedażą parku przy byłym Domusie. Dla protestujących przeciwko sprzedaży terenu zielonego to znak, że tym razem im się udało – nie oznacza to jednak końca walki.
Prezydent spodziewał się takiego obrotu sprawy. – Prawdę mówiąc, oferty, które przyszły do urzędu nie spełniały nawet naszych podstawowych wymagań. Zakładaliśmy postawienie tam budynku o kilku kondygnacjach, o różnorodnym przeznaczeniu. Powiedziałem zresztą od razu, że na pewno nie będzie zgody na budowę kolejnego marketu, który wygląda jak stodoła – mówi Adam Fudali, włodarz Rybnika. Oferentów na ten przetarg było dwóch. Obaj zaś proponowali postawienie w miejscu styku ulic Raciborskiej i Zebrzydowickiej obok Domusu marketu sieci Kaufland. Różnica była niewielka – oferty różniły się de facto pozycjonowaniem budynku i parkingu, które w zależności od opcji leżeć miały bliżej lub dalej od budynku po byłym centrum handlowym.
Status parku się nie zmienia
– Mimo wszystko uważamy, że to rozwiązanie jest dobre, choć na razie nie zapowiadamy kolejnego przetargu. Warto zastanowić się nad przeznaczeniem tego terenu, mówi się coraz głośniej na temat potrzeby przestrzeni parkingowej – wspomina Adam Fudali. Kompleks parkingowy z jednej strony spełniałby te same zadania, które dotychczas spełnia park, z drugiej strony być może pozwalałby zachować więcej zieleni w swym obrębie. Na razie jednak dalszych kroków w kierunku utworzenia tam komercyjnego centrum wykluczyć nie można – park nadal pozostaje terenem „na sprzedaż”, a w planie zagospodarowania nic nie zostało zmienione – wciąż jest to działka pod działalność usługowo–handlową. – Tak naprawdę nie wiadomo, co będzie dalej. My cieszymy się na razie, że park zostaje, będziemy też walczyć o to, by tak było zawsze – mówi Tomasz Szaboń, inicjator protestu przeciwko sprzedaży parku, który uczestniczył w obradach komisji przetargowej.
Ten teren trzeba zachować
Jak przyznaje Szaboń, przekonywać do odrzucenia obu ofert komisji nie musiał. – Nikt tam nie był przekonany co do wizji prezentowanych w ofertach. Nie zgadzały się ze specyfikacją, stąd zostały odrzucone – mówi protestujący. – Nie da się jednak ukryć, że jest to jakiś nasz sukces. Pokazaliśmy, że z naszym zdaniem trzeba się liczyć i wydaje mi się, że kolejne kroki urzędników będą uważniejsze – dodaje. Protestujący na razie spać mogą spokojnie, park zostaje na swoim miejscu. Już niedługo jednak zabierają się do poważnej pracy – chcą zmienić plan zagospodarowania, by teren przy Domusie zakwalifikowano jako miejską zieleń, nie zaś działkę handlową. – Czeka nas sporo pracy, jednak nie poprzestajemy na tym jednym przetargu. Tak jak zapowiadaliśmy, prócz tego, że udało się zatrzymać sprzedaż tego terenu, trzeba zabezpieczyć jego przyszłość. Ten park trzeba zachować – mówi Szaboń. Autor protestu przyznaje, że wizja rozwoju miasta wypiera z ścisłego centrum parki i na to nie ma mocnych. – Tutaj jednak potrzebny jest rozsądek. Przestrzeń pomiędzy betonową częścią centrum miasta a terenami zielonymi z czasem coraz bardziej się powiększa. A takie tereny są przecież w centrach miast bardzo potrzebne. Nowy York ma swój Central Park – kończy Tomasz Szaboń.
(mark)