Gdy nadejdą śmiertelne mrozy
Co roku zima zbiera wśród bezdomnych ponure żniwo.
Już podczas pierwszej mroźnej nocy – z 27 na 28 października – życie straciły w Polsce 3 osoby. I choć pogoda – mimo końcówki listopada – wciąż jest bardziej jesienna niż naprawdę zimowa, eksperci nie mają wątpliwości: idą mrozy, a z nimi na nowo powraca zagrożenie. Policjanci i strażnicy miejscy z Rybnika apelują do mieszkańców, by nie pozostawali obojętni na osoby bezdomne, które w tych warunkach narażone są na poważne niebezpieczeństwo.
Będziemy czuwać
Sytuacja na dzisiaj groźnie nie wygląda. Na razie nie zdarzył się w Rybniku ani jeden tego typu tragiczny wypadek. Niemniej jednak służby porządkowe i urząd miasta zalecają szczególną ostrożność. – Jak co roku będziemy uczulali wszystkich mieszkańców, z pomocą straży miejskiej oraz policji, by zwracać szczególną uwagę na wszystkich bezdomnych. To jest dla nich trudny czas – mówi Adam Fudali, prezydent Rybnika.
Magistrat zlecił już straży miejskiej szczegółowe kontrole najbardziej newralgicznych punktów miasta. To samo zresztą od niemal miesiąca robią rybniccy policjanci. – Każdej zimy osoby bezdomne szukają schronienia w piwnicach, na strychach, klatkach schodowych, opuszczonych budynkach i w węzłach ciepłowniczych. Wiele z nich próbuje przetrwać ten trudny okres w altankach ogrodowych – informuje rzecznik rybnickiej policji, nadkom. Aleksandra Nowara. – Policjanci kontrolują miejsca, w których mogą przebywać osoby bezdomne i udzielają potrzebującym informacji, w jakich placówkach mogą bezpiecznie przetrwać zimę – dodaje. Policjanci i strażnicy uczulają jednak, że w tym wypadku wiele zależy od zdrowego rozsądku i obywatelskiej postawy mieszkańców, którzy widząc bezdomną osobę, śpiącą na klatce, w piwnicy, na ławce czy działkach – zgłaszają ten fakt odpowiednim służbom, by te mogły zareagować. Tylko wtedy, w odpowiedniej placówce, można takiej osobie pomóc.
Jedni zostają, inni znikają
Jedną z takich placówek jest Schronisko Św. Brata Alberta w Przegędzy. Z placówką współpracuje m.in. rybnicki magistrat i policja. – Zdarza się, że przywożą kogoś w środku nocy. Czasem jest tak, że mamy do zaoferowania łóżko, czasem tylko fotel przy kaloryferze i ciepły koc – tłumaczy Jacek Piecuch, z–ca kierownika schroniska.
Jak przyznają pracownicy schroniska, ludzie którzy trafiają do ich placówki są różni. – Zdarza się, że ktoś się tutaj zakręci na dłużej, czasem po prostu wyjdzie na prostą. Jednak większość to tacy, którzy chcą tylko przeczekać noc. Rano już ich nie ma, nawet nie czekają, aż ktoś ich wypuści, sami odchodzą – mówi Sylwia Jedziniak, pracownik schroniska. Na dziś placówka ma do dyspozycji 61 łóżek, przy czym 59 zajętych. – Cóż, zainteresowanie naszym schroniskiem jest spore, ale stawiamy też przed lokatorami twarde warunki – mówi Sylwia Jedziniak. Podstawowy z nich to trzeźwość. Schronisko nie przyjmie pijanego mężczyzny pod dach, tacy zresztą z pomocą OPS czy policji tutaj nie trafiają. – Prawda jest taka, że w zimę każdy sobie jakoś radzi jak może. Jeśli chce przenocować tutaj – droga otwarta, tylko na trzeźwo. Problem zacznie się z pierwszymi mrozami, bo zacznie się ruch, a zdarza się, że kilka razy w nocy mamy gości – mówi Jacek Piecuch. Przedstawiciele towarzystwa są jednak przekonani, że lepiej, gdy bezdomny przenocuje nawet w trudnych, ale bezpiecznych warunkach, niż ryzykuje, że to on będzie tą pierwszą rybnicką ofiarą mrozów.
(mark)