Walka o elektrownię właśnie się zaczęła
W środę, 9 stycznia, rada miasta Rybnika przyjęła trzy projekty uchwał, które mają wstrząsnąć Komisją Europejską, uświadomić błąd premierowi i wicepremierowi. Czy to jednak nie rzucanie się z motyką na Słońce? I czy jest jeszcze o co walczyć?
Przed świętami Bożego Narodzenia nad Rybnik znad Francji ściągnęły czarne chmury. EDF, międzynarodowa spółka, która jest właścicielem rybnickiej elektrowni, zapowiedziała, że na trzy miesiące wstrzymuje inwestycję o wartości 2 mld euro – uruchomienie nowego bloku przy rybnickiej jednostce. Te trzy miesiące to tak naprawdę czas, w którym koncern ma zamiar przekalkulować całą inwestycję i opracować nowy plan finansowy, gdyż na dziś rozbudowa ER jest dla EDF nieopłacalna. Gerard Roth, dyrektor EDF w Europie kontynentalnej, osobiście przekazał tę wiadomość prezydentowi Adamowi Fudalemu. Ten zaś zapowiedział, że spróbuje się uporać z problemami, które EDF napotkał w Europie oraz w Polsce. – Sam wyszedłem z taką propozycją, by spróbować uratować tę inwestycję – mówi Fudali. – Prawo można przecież zmienić – dodaje z przekonaniem.
Trzy uchwały na trzy problemy
Pierwszym problemem jest decyzja Komisji Europejskiej z 13 lipca br. ws. przydziału uprawnień do emisji CO2 – Polska nie wynegocjowała, zdaniem Francuzów, odpowiednich warunków emisji dwutlenku węgla dla nowych elektrowni. Bruksela jako nową elektrownię traktuje także projekt EDF, z czym koncern się nie zgadza. Druga przesłanka wstrzymania projektu w Rybniku to projekt ustawy o odnawialnych źródłach energii – chodzi o biomasę, z której Polska chce się powoli wycofywać, a która w nowej–starej elektrowni w Rybniku miała stanowić prawie 10 proc. całego paliwa. Trzeci czynnik to kryzys. EDF zdążył dotychczas na prace przygotowawcze i projektowe inwestycji w Rybniku wydać ponad 100 mln euro. Dwa pierwsze powody już dają EDF sygnał, że – słowami Rotha – „wykonany przez nas na początku inwestycji biznesplan jest nieaktualny, a inwestycja nieopłacalna”.
By pokonać te przeciwności, rybniccy radni przegłosowali w środę trzy uchwały–apele do władz Unii Europejskiej oraz polskiego rządu. – „Komisja Europejska podjęła decyzję o usunięciu budowy nowego bloku energetycznego w Rybnika z Narodowego Programu Inwestycyjnego, czyli z listy projektów pozwalających inwestorom rozliczyć część kosztów przedsięwzięć modernizacyjnych bezpłatnymi uprawnieniami do emisji CO2” – czytamy w jednym z uzasadnień do uchwały. – „Powyższą decyzja jest bezpodstawna i wielce krzywdząca” – apelują radni.
Czarne scenariusze
Biorąc pod uwagę, z jaką skutecznością polski rząd „walczył” o utrzymanie zatrudnienia w tyskiej fabryce Fiata, można mieć poważne wątpliwości, czy strategia miasta się powiedzie. W samej Unii Europejskiej nie ma dzisiaj dość silnego lobby dla konwencjonalnych elektrowni, spalających biomasę, by bez problemu przegłosować zmiany w NPI. Dziś lobby dominującym są odnawialne źródła energii i masowe ograniczanie emisji CO2. Szukanie wsparcia Fudali rozpoczął od rozmowy z profesorem Jerzym Buzkiem. – Chcę także spotkać się osobiście z wicepremierem Piechocińskim, będącym przecież ministrem gospodarki. Chcę zainteresować go tym problemem, naświetlić nasze racje i przekonać do zmiany stanowiska – przyznaje Fudali, wspominając jednocześnie, że to nie będą łatwe rozmowy.
Co jednak, jeśli zabiegi Rybnika się nie powiodą? Załóżmy, że Komisja Europejska i polski rząd nie zmieniają swego stanowiska, nie wprowadzają zmian w kluczowych aktach prawnych i po upływie trzech miesięcy, czyli w marcu, EDF definitywnie zamyka projekt rozbudowy rybnickiej elektrowni. Scenariusze są dwa – Elektrownia EDF Rybnika działa dalej, z czasem park maszyn staje się coraz bardziej przestarzały, a na jego modernizację francuski koncern zmuszony będzie wydawać grube miliony. W takiej sytuacji, biorąc pod uwagę wciąż niepoprawiającą się tendencję na europejskich giełdach, te wydatki mogą także dla EDF okazać się inwestycją nierentowną. Drugi scenariusz nakreślają sami radni. – „Nie bez znaczenia jest fakt, że polska energetyka głównie opiera się o spalanie paliw kopalnych. Zaniechanie inwestycji może spowodować w niedalekiej przyszłości zamknięcie Elektrowni EDF Rybnik, a co za tym idzie likwidację firm współpracujących z Elektrownią, głównie kopalń. W konsekwencji przyczyni się to do pogłębienia kryzysu gospodarczego oraz zwiększenia bezrobocia” – czytamy w uzasadnieniu do apelu. W obu sytuacjach nie ma zwycięzców, setki ludzi traci pracę, a Rybnik ważny punkt na swojej gospodarczej mapie. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że zabiegi prezydenta i miejskich radnych przyniosą efekt, polski rząd zmieni ustawę o odnawialnych źródłach energii, a Komisja Europejska cofnie decyzję o usunięciu inwestycji EDF z Narodowego Programu Inwestycyjnego. Czekają nas zapewne elektryzujące trzy miesiące.
(mark)