Mieszkanie we krwi. Czy to było samobójstwo?
Prokuratura Rejonowa w Rybniku bada sprawę śmierci 51-letniego mieszkańca ulicy Wolnej. Janusz M. miał zadać sobie kilka ciosów nożem w klatkę piersiową.
Zwłoki mężczyzny znaleziono 21 stycznia w jednym z bloków w rybnickiej dzielnicy Paruszowiec – Piaski. Około godziny 10.00 ciało znalazła mieszkająca w tym samym bloku mieszkanka Rybnika. Na miejsce wezwano pogotowie i policję. Lekarz stwierdził zgon. – Zarządziliśmy przeprowadzenie sekcji zwłok mężczyzny – mówi nam prokurator Jacek Sławik, szef Prokuratury Rejonowej w Rybniku. – Podczas sekcji ustalono, że przyczyną śmierci 51-latka była rana kłuta klatki piersiowej. Na jego ciele było więcej takich ran, jednak jedną określono jako śmiertelną – dodaje prokurator. W mieszkaniu było sporo krwi. Podczas oględzin znaleziono list pożegnalny prawdopodobnie pisany przez zmarłego. – Jego treść może wskazywać, że to dość nietypowe samobójstwo. W mieszkaniu nie było śladów walki, nic nie wskazuje na rabunek sąsiedzi nie słyszeli też odgłosów żadnej awantury – mówi prokurator.
Jak się dowiedzieliśmy, 51-latek był niepełnosprawny ruchowo. Poruszał się z trudem po mieszkaniu, nie wychodząc z bloku. Odwiedzali go za to często znajomi, którzy w jego mieszkaniu urządzali sobie zakrapiane imprezy. Wiadomo, że jeszcze wieczorem 20 stycznia żył, bo był widziany przez osoby mieszkające w bloku. – Na razie nic nie wskazuje na to, że do śmierci miały przyczynić się osoby trzecie. Mimo to na tym etapie postępowania nie wykluczamy żadnej wersji przebiegu zdarzenia. Jeśli zajdzie potrzeba będziemy sprawdzać grafologicznie, czy list był pisany ręką Janusza M. Takie samobójstwa zdarzają się, choć rzeczywiście rzadko – mówi prokurator Jacek Sławik.
Adrian Czarnota