Korwin-Mikke: Nie zdążyłem porozmawiać z Motyczką
Zorganizowana przy Jankowickiej konferencja prasowa nowego kandydata do Senatu z ramienia Kongresu Nowej Prawicy nie przyniosła rewolucyjnych informacji o programie Janusza Korwin-Mikkego. Polityk przyznał, że jeden senator niczego nie zmieni, będzie jednak sygnałem dla Warszawy.
Korwin-Mikke zaraz na początku swojego wystąpienia zaznaczył, że będzie dumny, mogąc zastąpić na stanowisku senatora takiego polityka, jak śp. Antoni Motyczka. – Na jesieni przeczytałem jego wypowiedź na temat korupcji i problemów przedsiębiorstw w związku z budową autostrad. Pomyślałem wtedy, że to wspaniały człowiek i trzeba byłoby nawiązać kontakt. Kiedy w końcu spróbowałem, nie było już to niestety możliwe – przyznaje, nawiązując do pogarszającego się stanu Motyczki w ostatnich dniach życia.
Polityk wyjaśnił także, czym dla niego jest hasło „zmiana ustroju”, z którym, między innymi, startuje do tych wyborów. – W normalnym systemie nie jest tak, że człowiek posyła dziecko do szkoły wtedy, kiedy zadecyduje o tym minister, który tego dziecka na oczy nie widział, tylko wysyła dziecko w takim wieku i do takiej szkoły, realizującej taki program, jaki on chce. Nie jest normalnym system, w którym ja, gdy mi się kończy lekarstwo, muszę iść do lekarza, stać dwa tygodnie w kolejkach, by on mi je przepisał, a nie mogę po prostu pójść do apteki i kupić. Traktuje się mnie jak idiotę. W normalnym ustroju traktuje się człowieka jako osobę odpowiedzialną.
Jak przyznaje również, nie będzie zbytnio zajmował się swymi kontrkandydatami, gdyż nie o rywalizację tutaj chodzi. – Powtórzę raz jeszcze. Chodzi nam przede wszystkim, by mieszkańcy Rybnika i okręgu wyrazili swój sprzeciw. Od ponad 100 lat Polską rządzą bandy złodziei i łupieżców, pora to zmienić. Jedni powiedzą, że jeden senator nic nie może. Ale będę sygnałem dla Warszawy, że mieszkańcy tego regionu na ich rządy w takiej formie się po prostu nie godzą – skomentował.
Komitet wyborczy Janusza Korwin-Mikkego został już zarejestrowany. Polityk większość najbliższego czasu spędzał będzie zapewne na spotkaniach z mieszkańcami okręgu. Jak ocenia swoje szanse? – Gdy mieliśmy w sondażach jeden procent poparcia, o mało co nie wygrałem prawyborów we Wrocławiu, pokonałem pana Frasyniuka w jego własnym mieście. W tej chwili mamy 5 procent, ja sam mam 6, jako kandydat na prezydenta, więc myślę, że tym razem się już uda – przyznaje.
(mark)