Skwer przy Budowlanych szpeci całą dzielnicę
Sytuacja wygląda następująco – miasto dbało o działkę na zbiegu ul. Budowlanych oraz Broniewskiego przez dobrych parę lat. Koszono trawę, stawiano kosze na śmieci. W pewnym momencie jednak znalazł się właściciel działki. Dzisiaj szpeci ona tę część dzielnicy.
Na zeszłorocznych zdjęciach satelitarnych witryny Google Maps skwer sprawia wrażenie malowniczego – wytyczony chodnik, świeżo posadzone niewielkie drzewka oraz ławki z koszami na śmieci. Tego widoku jednak już najprawdopodobniej nie zobaczymy, a takie zdjęcia dzisiaj należałoby włożyć do kategorii archiwalnych.
Ludzie posądzają Miasto
– Mamy tutaj duży problem z tym skwerem. Bo mieszkańcy winą za taki stan obarczają Miasto. Zgłaszają się do nas, zewsząd słyszymy głosy, by coś z tym w końcu zrobić, by to uporządkować. Problem w tym, że tak my, jak magistrat mamy związane ręce – mówi Jadwiga Lenort z zarządu dzielnicy. – Stosunkowo niedawno znalazł się właściciel tej działki. Miasto więc wycofało się z wszelkich prowadzonych w tym miejscu prac. – Skwer, który zawsze wyglądał pięknie, był uporządkowany, zielony, dzisiaj szpeci nam dzielnicę – mówi Lenort. I nie ma w tym krzty nieprawdy.
Przejście przez niegdysiejszy skwer dzisiaj przysparza o uczucie obrzydzenia. Chaszcze wysokich traw i nieuporządkowanych krzewów, brak kosza na śmieci czy jednej ławeczki, a gdzie niegdzie zaczynają tworzyć się małe wysypiska śmieci. – Wszystko rozwiązał by znak, że jest to teren prywatny. Ale odsunęlibyśmy od siebie tylko zarzuty, a nie problem. Bo działka wygląda, jak wygląda.
Niech to ogrodzą
Ulica Budowlanych należy do jednych z głównych ciągów komunikacyjnych Rybnika. Jest jedną z dróg wjazdowych do największej, najbardziej zaludnionej dzielnicy miasta. Jak więc zaradzić, gdy na wjeździe do Maroka–Nowin z kierunku ul. Kotucza wita nas okropny skwer? – Sugerowaliśmy właśnie, by skontaktować się z właścicielem, by po prostu ogrodził tę działkę, by nie wyglądało to na niezagospodarowaną przestrzeń miejską. Chyba jednak nic z tego – mówi Jadwiga Lenort. Jak zauważa, wystarczyłby znak, że teren jest prywatny.
Miasto nic zrobić w tym temacie nie może. – Nie dochodzi tam do zagrożenia życia lub zdrowia, a tylko w tych warunkach dana gmina może dochodzić praw lub nakazywać uporządkowania terenu nieruchomości – mówi Lenort. – W tym wypadku tak nie jest, prócz estetycznych doznań, nic tam nie działa na szkodę mieszkańców – dodaje.
Podczas spaceru po terenie spotykamy mieszkańca jednego z bloków przy ul. Św. Józefa. – Wie pan, ja to się czasami zastanawiam, czy sąsiadów nie skrzyknąć i po prostu tego nie wykosić wszystkiego. Tego właściciela tu i tak nie ma, a przynajmniej ładny widok by z okna był – mówi starszy pan. – Jak tak może być, że w centrum miasta są takie miejsca i nic nie można z tym zrobić? Od czego mamy te urzędy wszystkie? Chyba tylko po to, by każdy i tak sprawy w swoje ręce brał – mówi wprowadzając rower do garażu przy św. Józefa.
(mark)