Jacek Błaszczyk - wywiad z trenerem rybnickich żeglarzy
Żeby odnosić sukcesy w żeglarstwie, trzeba je kochać
W ubiegłym roku skupiliście się na pracy w klasach Laser 4,7 i Optimist. W tym będzie podobnie?
Tak. Obecnie pracuje u nas dwóch trenerów w klasie Laser 4,7, czyli ja i Agata Mrugalska oraz jeden, Michał Olchawski, w Optimist. W obu grupach mamy po ośmiu zawodników. W laserze cele dla żeglarzy są zróżnicowane. Mamy wiodącą dwójkę, którą stanowią Agnieszka Dubiel i Cyprian Błaszczyk. Najlepsi aspirują do tego, aby startować w mistrzostwach Europy na Węgrzech, dla większości imprezą docelową, jak co rok, będzie Ogólnopolska Olimpiada Młodzieży.
Czyli nie ma z wami już Mirka Małka?
Nie, on w ubiegłym sezonie zastępował jako trener Agatę. Nie wykluczam jednak współpracy z Mirkiem. Jego doświadczenie na pewno może nam się przydać.
Rok 2012 był dla was bardzo udany?
Można powiedzieć, że był wybitny. Zdobyliśmy trzy medale na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży. Nasi żeglarze wygrali również w trzech, na cztery kategorie klasy Laser, puchar Polski. Wynik ten odbił się dużym echem w całym kraju. Dzięki temu Julka Stefaniak jest obecnie w kadrze Polski juniorów. Tam trenuje już na łódce w klasie Laser Radial, czyli tej, na której kobiety ścigają się podczas igrzysk olimpijskich.
Można więc powiedzieć, że ma szansę w przyszłości reprezentować Rybnik podczas tej najważniejszej sportowej imprezy?
Ma i to spore. Julka potrafi bardzo dobrze pływać przy słabym wietrze. O takich zawodnikach mówi się, że mają „czucie”. Tego nie da się nauczyć. Gorzej idzie jej przy bardzo silnych wiatrach. Aby to zmienić potrzebna jest dobra kondycja. A to można już wytrenować. Myślę więc, że przed Julką bardzo ciekawa przyszłość.
Macie liderów. A co z pozostałymi?
Jest spora grupa zawodników, którzy zaczynają coraz śmielej żeglować. Mam nadzieję, że w tym sezonie „odpalą”. Naszym celem, trenerów, jest podtrzymanie formy liderów i sprawienie, żeby reszta się do nich zbliżyła, jeżeli chodzi o poziom żeglowania.
Jak wygląda kalendarz żeglarza? Przygotowujecie się do konkretnych imprez?
Można powiedzieć, że nasz cykl wyznacza tzw. „łączka”. To taka nasza rozpiska, na której są wszystkie ważniejsze imprezy. Ale również treningi, testy sprawnościowe, wyjazdy, przejazdy, podróże. Jeżeli chodzi o treningi i obozy to planujemy je bardzo szczegółowo, aby być przygotowanym do najważniejszych imprez.
Czyli do OOM?
Dokładnie. Dla nas wyniki na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży są jakby weryfikacją naszej pracy.
Chyba dla większości klubów?
I tak i nie. Kluby mają różne cele, różnie się też przygotowują do startów. Ci którzy w zimie są na obozach w ciepłych krajach, zawsze mają mocny początek sezonu. Potem to się wyrównuje. My idziemy w górę, oni trochę w dół.
Kiedy i gdzie obywa się tegoroczna OOM?
W sierpniu w Dobrzyniu na Wiśle. To bardzo ciekawy akwen. Rzadko spotykany. Wisła w tym miejscu jest bardzo szeroko i można na niej żeglować. Z tym że jeżeli wiatr jest z zachodu a prąd rzeki jest w drugą stronę to powstają spore fale.
Rozumiem, że obecnie trwają eliminacje do tej imprezy?
Tak. W sumie do klasyfikacji będą zaliczane trzy regaty. Z Dobrzynia, Warszawy i Gdyni. Kwalifikujemy się również do mistrzostw Europy. Tu pierwsza impreza jest już za nami. Mówię o regatach, które odbyły się u nas w Rybniku. Były to również zawody zaliczane do pucharu Europy. Jak więc widać ranga tej imprezy była dość spora.
Czy w nadchodzącym sezonie jesteście w stanie powtórzyć ubiegłoroczne wyniki?
Nie będzie to łatwe. Julka na OOM już nie pojedzie. A Cyprian i Agnieszka będą rywalizować w starszej grupie. Pokazali już co prawda, że żeglują bardzo dobrze i że będą się ścigać o medale OOM, ale w żeglarstwie o sukcesie decyduje wiele szczegółów.
W TS Kuźnia działa również Uczniowski Klub Sportowy?
Działał. Ale trudno powiedzieć jak to będzie wyglądać w przyszłości. UKS brał udział w programie sponsorowanym przez Nivea – „Błękitne Żagle”. Firma wycofała się jednak z tego projektu. Więc zastanawiamy się, jak to dalej ma wyglądać. Osobiście uważam, że UKS powinien nadal funkcjonować, bo stanowi znakomitą bazę, jeżeli chodzi o nabór do naszych sekcji. Mam nadzieję, że szybko się ta sprawa wyjaśni.
Czy żeglarstwo jest drogim sportem?
Drogim. Powiedziałbym nawet, że bardzo drogim. Sporo kosztuje sprzęt. A do tego dochodzi cała logistyka. Przejazd z łódkami z Rybnika nad morze i z powrotem to spory wydatek. A takich tras musimy w sezonie wykonać kilka, czasem kilkanaście.
Więc jest to sport drogi dla klubu, a dla samego zawodnika?
Częściej dla rodzica. Oni muszą pokrywać koszty, przynajmniej w części, zakwaterowania. Do tego dochodzą opłaty za wpisowe do regat, wyżywienie czy opłaty portowe. W całym sezonie jest to koszt kilku tysięcy.
Jak wy budujecie budżet klubowy?
Otrzymujemy środki od Fundacji Elektrowni Rybnik. Dokładają się również sponsorzy. Od kliku lat bardzo owocnie współpracujemy ze Spółką Energetyczną Jastrzębie Grupa JSW. Jesteśmy bardzo wdzięczni za tę pomoc. Dzięki takim firmom, można powiedzieć, że nasza sekcja ma się dobrze. Oczywiście duży wkład mają w to również rodzice naszych zawodników. Wpływają także niewielkie, ale zawsze jakieś, pieniądze z miasta Rybnika.
Uważasz, że w Polsce jest moda na żeglarstwo?
Myślę, że tak. Natomiast uważam, że głównie żeglarstwo rekreacyjne. Ludzie uczą się żeglować, zdobywają patenty i mają z tego przyjemność. To tak jak z kolarstwem. Wiele osób jeździ na rowerze, a tylko niewielka część startuje w wyścigach.
Każdy zawodowy sport wiąże się z wyrzeczeniami. Czy dzisiejsza młodzież chętnie poświęca się dla sportu?
Oczywiście, że jest inaczej niż kilkanaście lat temu. Młodzi ludzie mają w czym wybierać. Są alternatywy dla sportu. Kiedyś ich nie było. Ale nie można generalizować i narzekać. Trzeba robić swoje i zarażać pasją żeglarstwa jak największą liczbę dzieci.
W tym zawodowym żeglarstwie również można mówić o pasji?
Zdecydowanie. Aby odnosić sukcesy w tym sporcie, to trzeba żeglarstwo kochać. Młody człowiek musi mieć radość z pływania. To warunek konieczny. Przynajmniej ja tak uważam.