Spółdzielnia ma nowego prezesa
Stanisław Jaszczuk, radny miasta Rybnika z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, został nowym prezesem Rybnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej. W zeszłym tygodniu spotkał się z dziennikarzami rybnickich mediów, by opowiedzieć o planach i wyzwaniach, jakie czekają na nowy zarząd spółdzielni.
Prezes Jaszczuk jest w pełni świadomy problemów, jakie Miasto ma ze spółdzielnią i jakie spółdzielnia ma z Miastem. Często pretensje mieszkańców trafiają pod zły adres, a sprawy sporne przerzucane są z jednej administracji na drugą. – Na pewno prezydent miasta reprezentuje inny budżet niż prezes spółdzielni, ale jednak spółdzielnia reprezentuje około 25–30 procent mieszkańców Rybnika, więc siłą rzeczy musi pojawić się współpraca, wspólne tematy. Nie wyobrażam sobie, by każdy żył odrębnym życiem – mówi Jaszczuk. – Tam gdzie należy i można trzeba współpracować, to jest chyba logiczne. Lepiej współpracować, niż się ścierać. A to, że interesy są różne, to normalna sprawa. Ja zawsze mówię, że kompromis to taka sytuacja, gdzie obie strony są równo niezadowolone, by nigdy nie jest tak, że wszyscy się cieszą jednakowo – dodaje nowy prezes RSM.
Nowy zarząd, nowe zadania
W skład trójki, która rządzić będzie spółdzielnią – prócz Stanisława Jaszczuka – wchodzi Wiesława Frysztacka i Iwona Chowaniec. – Z panią Wiesią znam się od dawna, pani Ilona to osoba dla mnie nowa. Mamy swoje obowiązki i musimy je jakoś poukładać i pozamykać. Pani Frysztacka to transfer z Jastrzębskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, to niewiele mniejsza spółdzielnia od RSM. Ona będzie w randze wiceprezesa, pani Iwona w randze członka zarządu – mówi prezes RSM. – Pani Frysztacka to ekonomista i informatyk, ja jestem prawnikiem, a pani Chowaniec jest budowlańcem i uzupełnia nasze kompetencje i wiedzę. Chodziło o stworzenie zespołu, który będzie się nazwajem wspierał i uzupełniał – dodaje.
Jeśli chodzi o zadania nowego zarządu, to wyzwań jest wiele, jednak jak przyznaje Jaszczuk, nie wszystkie jeszcze zostały sprecyzowane. – Po pierwsze sprawa windykacji. Stoimy przed dużym wyzwaniem, przed wyborem firmy, która przeprowadzi informatyzację całej spółdzielni, gdyż to szwankuje. Przetarg rozpoczęty został jeszcze przed zmianą zarządu, został jednak wtedy zawieszony. Mamy nadzieję, że szybko nastąpi rozwiązanie, jest kilka ofert. Informatyzacja to dzisiaj podstawa. Na pewno przyjrzymy się kosztom, bo na pierwszy rzut oka płynność finansowa RSM nie jest zagrożona. Wiele osób mówi, że nie widać, że na spółdzielni coś sie dzieje, a chcielibyśmy, by na blokach było widać postęp w pracach remontowych – zaznacza Stanisław Jaszczuk. Inne cele stawiane będą doraźnie, nie wszystko jeszcze zostało uporządkowane po starym zarządzie. – Inne cele pojawią się po spotkaniach z radą nadzorczą. Nie chcę mówić, że wszystko już dzisiaj wiemy. Najpierw trzeba wszystko zbilansować – mówi nowy prezes RSM.
Problemy mieszkańców duże i małe
– Interes spółdzielni to interes jej członków, wszystkich mieszkańców – zaznacza Stanisław Jaszczuk. Spółdzielnia, zdaniem nowego prezesa, nie może podejmować pochopnych kroków przy żadnych swoich inwestycjach, gdyż ewentualne straty nie mogą przekroczyć korzyści, jakie płynąć będą z wybranych rozwiązań. – Zarząd jest po to, by działać w interesie członków spółdzielni i tego będziemy się trzymać – mówi Jaszczuk.
Nowy prezes RSM obecny był m.in. na spotkaniu mieszkańców Maroka-Nowin z władzami miasta. Poznał problemy i bolączki członków spółdzielni, jednak – jak mówi – są problemy duże i małe. – Mieszkańcy muszą zrozumieć jedno, ważne jest to, by nie podejmować pochopnych i błędnych decyzji. Ludzie muszą wyrazić zgodę na pewne prace i muszą mieć świadomość, że to kosztuje. Wyobraźnia ludzka jest nieograniczona, jeśli chodzi o problemy – i duże i małe, racjonalne i nieracjonalne. Dziurawe drogi dojazdowe, zagospodarowanie boiska i tak dalej. Zaciera się czasem relacja, gdzie kończy się spółdzielni, a gdzie zaczyna się Miasto – mówi Jaszczuk.
Jednym z dramatycznych problemów jest kwestia parkowania. – Będziemy robić wszystko, by maksymalną ilość samochodów wyprowadzić poza bloki, poza te drogi dojazdowe. Ale to jest temat do współpracy z Miastem, bo nie tylko w interesie spółdzielni leży, by było tam bezpiecznie. Bo to ci mieszkańcy te władze wybierają. Niestety kiedyś tak to projektowano – miały być same rowery, kombinezony i trampki. Nie wyszło i teraz mamy problem – mówi z uśmiechem Jaszczuk. Rozwiązań było sporo, ale koszt garaży podziemnych czy naziemnych to spory wydatek. I nie każdego będzie na to stać. – Pytanie, czy każdy będzie sobie mógł pozwolić na płacnie dodatkowych kilkuset złotych. Miejsce parkingowe na parkingu wielopoziomowym czy podziemnym to dzisiaj 400–500 zł. Zapomnijmy o tym, to przecież równowartość czynszu, nie na nasze warunki – mów prezes Jaszczuk.
(mark)