Tworzą modele i zdobywają tytuły
W budynku przy Chabrowej 7 od wielu lat działa filia Młodzieżowego Domu Kultury w Rybniku. Czy słońce, czy deszcz młodzież z Rybnika w tym miejscu może rozwijać swoją pasję do modeli.
Zajęcia w modelarni odbywają się pod czujnym okiem Jerzego Markitona, który został prowadzącym modelarnię przez przypadek. – Początkowo miałem prowadzić zajęcia fotograficzne w ognisku pracy pozaszkolnej na Wodzisławskiej w Rybniku, ale znaleziono innego wychowawcę. Po tym fakcie w rozmowie z dyrektorem wspomniałem, że sklejam modele i tak zostałem opiekunem modelarni – wspomina rok 1974 pan Jerzy. Zajęcia w modelarni na Chabrowej odbywają się trzy razy w tygodniu, w środy, czwartki i piątki, a chętnych nie brakuje. Jak stwierdza prowadzący warsztaty, najbardziej optymalnym wiekiem do rozpoczęcia przygody z modelarstwem jest połowa gimnazjum. To nie oznacza jednak, że najmłodsi modelarze na Chabrowej są właśnie w tym wieku. Byli już tacy, którzy zaczynali w drugiej klasie szkoły podstawowej i zostali, odnosząc sukcesy, inni poszli w odmiennym kierunku.
Na zajęciach wszyscy wiedzą, co mają robić. Przy pracy każdy może liczyć na fachową poradę i pomoc. Po zajęciach w modelarni przychodzi czas na praktykę. W tym celu modelarze idą na łąkę i wzbijają w niebo swoje dzieła. Obecnie młodzi modelarze idą na rekord, bo tworzą model szybowca DG1000 o rozpiętości skrzydeł ponad 4m. Jak się okazuje, modelarstwo nie jest już tak drogim hobby jak kiedyś. Jak stwierdzają młodzi modelarze, jeśli odmówią sobie coli, czy lodów, to bardzo łatwo potrafią zebrać pieniądze, potrzebne do zakupu sprzętu sterującego. – Dzięki temu, że sprzęt masowo produkowany jest w Chinach, ceny nie są tak wysokie. W latach dziewięćdziesiątych, aby kupić sprzęt sterujący trzeba było poświęcić roczną pensję górnika. Dzisiaj radio z czterema kanałami, równie niezaawansowane technologicznie można kupić spokojnie za 150 zł – mówi Jerzy Markiton. W modelarni Młodzieżowego Domu Kultury w Rybniku nie brakuje także sukcesów. Byli już mistrzowie Polski juniorów, seniorów, ale zdaniem Jerzego Markitona z modelarni młodzież wynosi coś ważniejszego niż tytuły. – Tutaj dzieci i młodzież uczą się podstawowych prac. Umiejętności te w przyszłości wykorzystają w swoich domach, kiedy np. trzeba będzie przybić gwóźdź czy coś przyciąć brzeszczotem. Tutaj uczą się, że niekoniecznie jeśli coś się zepsuje, trzeba to wyrzucić, a można naprawić. Wykorzystają to za 10–15 lat. Dzisiaj ilość ludzi wyalienowanych technicznie makabrycznie wzrosła. Będę się cieszył, jeśli moi wychowankowie wyniosą z pracowni podstawowe umiejętności, które zaowocują w przyszłości – stwierdza opiekun modelarni.
Szymon Kamczyk