Bratobójstwo w Czerwionce
Tragicznie zakończyła się zakrapiana impreza w familoku przy ulicy Wolności w Czerwionce-Leszczynach. Nad ranem na klatce schodowej ratownicy z pogotowia znaleźli wykrwawiającego się 29-letniego Mariusza M. Zmarł niedługo później na stole operacyjnym.
Na noc z 26 na 27 listopada rodzina M. zaplanowała imprezę. W mieszkaniu na pierwszym pietrze w kamienicy przy ulicy Wolności spotkali się bracia Marcin M., Mariusz M. i Waldemar M., żona jednego z nich i rodzice. Dodatkowym pretekstem do świętowania miał być powrót jednego z barci z zakładu karnego. Na imprezie alkohol lał się strumieniami. Pomiędzy Mariuszem i Waldemarem doszło do nieporozumienia. – Najpierw była to kłótnia słowna póniej przerodziła się w szarpaninę – mówi prokurator Jacek Sławik, szef Prokuratury Rejonowej w Rybniku.
Nieporozumienia pomiędzy braćmi miały trwać przez większość imprezy. Kiedy po raz kolejny dwóch starszych braci się starło, do akcji wkroczył najmłodszy - 19-letni Marcin. Nastolatek jak twierdzi chciał rozdzielić braci. Nie wiadomo dlaczego użył do tego noża o kilkunastocentymetrowym ostrzu. – Ofiara, czyli Mariusz M. otrzymał od Marcina M. kilka ciosów nożem z czego przynajmniej jedna okazała się śmiertelna. Nie wiemy jak długo ranny mężczyzna czekał na pomoc – mówi prokurator. Mariusz M. najpierw przedostał się do przedpokoju a następnie na klatkę schodową. Tam po godzinie 4.00 znaleźli go ratownicy medyczni. Pomoc wezwała rodzina, jednak nie wiadomo dlaczego tak późno. 29-letni mężczyzna był w stanie krytycznym, wkrótce po przewiezieniu do szpitala zmarł.
Policja zatrzymała Marcina M. o godzinie 9.00 na policyjnym alkomacie wydmuchał 0,9 promila. – Przyznał się, że zadał ciosy bratu, jednak jak twierdzi, nie chciał go zabić – mówi szef prokuratury. Na miejscu tragedii odbyła się wizja lokalna a w Sądzie Rejonowym w Rybniku odbyło się posiedzenie aresztowe. 19-letni Marcin M. został aresztowany na okres trzech miesięcy.
(acz)