Kilka słów o 30 Seconds To Mars
Kim jest Jared Leto i jego zespół?
Zespół, który – bezsprzecznie – zapełni w tym roku stadion w Rybniku dla miłośników muzyki nieco starszego pokolenia może stanowić zagadkę. Ni to rock, ni to pop, z pewnością nie można nazwać ich emo. Artystyczne podejście do muzyki lider i wokalista zespołu przeniósł do zespołu z dużego ekranu. Jest utytułowanym, ambitnym aktorem, który dzisiaj króluje na największych scenach świata.
30 Seconds To Mars to nie tylko muzyka. To również – a może przede wszystkim – ogromna, licząca setki tysięcy baza fanów. Tutaj zespół najbardziej odstaje od reszty stawki. Fani traktują muzykę 30STM niemal z religijną czcią, czym zresztą wykonawcy chwalą się w serwisach społecznościowych, wywiadach, a także klipach muzycznych. Trudno się jednak dziwić, gdyż w momencie powstawania tego projektu, muzycy nie do końca byli anonimowi dla szerszej publiczności. Zespół powstał na przełomie wieków i już wtedy dała o sobie znać ambitna strona Jareda Leto i jego kapeli.
Wspominając bowiem o klipach nie można nie zauważyć ich rozbudowanej, niemalże filmowej struktury, a jej szczyt widzimy w uznanym przez krytyków klipie do utworu „The Kill” – odważnej, a jednak udanej interpretacji „Lśnienia” Kubricka. I tutaj dał o sobie znać przede wszystkim aktorski charakter wykonawców.
Jared Leto to aktor znany z takich filmów jak legendarne dla pewnej generacji „Requiem dla snu” czy „Pan życia i śmierci” w gwiazdorskiej obsadzie. Tomo Milicevic, gitarzysta zespołu, przyznaje, że zespół, w którym jeden z muzyków jest uznanym artystą w innej dziedzinie sztuki, to spory handicap. – Osobiście, uważa, że na początku było nam łatwiej z tego powodu. Przynajmniej w porównaniu do innych zespołów, które muszą przechodzić duże cięższe próby i więcej udowadniać. To może być bardzo trudne – stwierdził w jednym z wywiadów.
Oprócz Jareda Leto, w zespole gra również jego brat – Shannon – który zasiada za perkusją. – Uderzałem w garnki i talerze odkąd pamiętam, byłem wtedy bardzo mały. Pierwszy zestaw do ćwiczeń dostałem, gdy miałem trzy lata. Nie było więc momentu, w którym zdecydowałem, że chcę grać na perkusji – tak po prostu było od zawsze – wspomina początku swojej muzycznej kariery. Pomysł założenia z bratem rockowej kapeli wydawał się więc kwestią czasu. I kto by pomyślał, że po kilkunastu latach zapełniać będą całe stadiony i areny, a ich piosenki śpiewać będą setki tysięcy fanów. Kto by pomyślał, że kiedyś zapełnią stadion w Rybniku. A jednak.
(mark)
Ruszyła promocja
Ponad 537 metrów kwadratowych ma powierzchnia reklamy wielkoformatowej promującej koncert 30 Seconds to Mars w Warszawie. Warto zresztą zauważyć, że duży rozmach będzie miała cała kampania prowadzona przy okazji tegorocznej wizyty zespołu w Rybniku. Jej wartość szacowana jest na blisko 10.000.000 złotych.