Frassati. (Nie)zwykły człowiek w zwykłym świecie
Z pewnością słyszałeś już niejedną historię o życiu człowieka, ale… Gdy po raz pierwszy zetknąłem się z biografią Piera Giorgia Frassatiego, wywołała ona na mojej twarzy niemałe wypieki. Nie jest on szablonowym świętym: z poważną miną, złożonymi rączkami i aureolą nad głową. To prawdziwy, młody chłopak, a powie ktoś, że w jakimś sensie szaleniec…
Miał szczęście?
Urodził się w Turynie, 6 kwietnia 1901 r., jako potomek Alfredo i Adelaide Frassatich. Przyszedł na świat w bogatej rodzinie: jego ojciec był senatorem, założycielem i redaktorem pisma „La Stampa” (po dzień dzisiejszy wydawanego we Włoszech), matka zaś – malarką. Znajomy wielu polityków Alfredo w latach 1920-1922 pełnił funkcję ambasadora Włoch w stolicy Niemiec. To dzięki takiej aktywności ojca, Pier Giorgio jako młody student miał okazję być w Polsce, w tym na Śląsku, gdzie wówczas chciał zwiedzić katowickie kopalnie.
Rodzice od najmłodszych lat zabierali go wraz z młodszą siostrą Lucianą na wielogodzinne wyprawy w góry, podczas których zdobywali różne alpejskie szczyty. Dlatego z czasem w duszy tego młodego człowieka rozpaliło się zamiłowanie do górskich wędrówek. Państwo Frassati sprawowali władzę rodzicielską nad dziećmi twardą ręką. Matka była katoliczką, ojciec uważał się za agnostyka – niezależnie od ich nastawienia, Pier Giorgio od najmłodszych lat ukochał Eucharystię. O ile tylko mógł, przyjmował codzienną Komunię św. W Pollone, gdzie Frassati rodzinnie spędzali wakacje, dom od kościoła w lokalnym sanktuarium Maryjnym dzieliła długa droga. Pier Giorgio połączył ze sobą dwie miłości: góry i Kościół, maszerując na Mszę św. półtorej godziny szlakiem…
Ostatnią miłością – ludzie
Frassati ukochał zwłaszcza ubogich. Z tego powodu do stałych jego zajęć należała pomoc biednym i potrzebującym. Często zabierał z domu jedzenie, by rozdać je na ulicy. Rodzice tymczasem i bliscy nie zawsze znali i rozumieli jego plany.
Aktywność społeczna Piera Giorgia rozpoczęła się w Konferencji Stowarzyszenia św. Wincentego à Paulo, do której wstąpił mając siedemnaście lat.
Jako przywilej Pier Giorgio traktował pomoc czy wręcz służbę ubogim, cierpiącym i powracającym z I wojny światowej, którzy sami nie potrafili odnaleźć się w nowej sytuacji. Po zdaniu matury w 1918 r. rozpoczął studia z inżynierii górniczej na Politechnice Królewskiej w Turynie, by i tam – jak zwierzył się koledze – „wśród górników lepiej służyć Chrystusowi”. Rok później zaangażował się w działalność Akcji Katolickiej, dzięki której został członkiem Federacji Katolickich Studentów Włoskich (FUCI). W 1921 roku wziął udział w Rawennie w pierwszym zjeździe organizacji „Pax Romana”. Później też – w pochodzie ulicami Rzymu „Młodzieży Rzymskiej”. Gdy bronił sztandaru swojego koła przed policją, która na zlecenie władz zamierzała powstrzymać pochód, Pier Giorgio został aresztowany. Odmówił zwolnienia dyktowanego pochodzeniem, pozostał solidarny wobec braci. W 1922 roku Frassati wstąpił do Trzeciego Zakonu (świeckich) św. Dominika. Na cześć Girolamiego Savonaroli, piętnastowiecznego reformatora społeczno-religijnego, napominającego, ale i upominającego się o prawa innych, przybrał imię Hieronim.
Zmarł młodo
Tuż przed ukończeniem studiów zachorował na chorobę Heinego-Medina, którą zaraził się najprawdopodobniej pomagając ubogim. Nie żalił się bliskim. Rodzinie, zajętej śmiercią babci, nie chciał przysparzać kłopotów. Do ostatnich chwil dbał o biednych, pomimo iż paraliż ogarniał całe jego ciało. Chwilę przed śmiercią wydał koledze takie oto polecenie: „To są zastrzyki dla Coversa, a kwit z Lombardu jest Sappy, zapomniałem o nim odnów go na mój rachunek”.
Zmarł 4 lipca 1925 roku, mając zaledwie dwadzieścia cztery lata. Podczas pogrzebu, ku zaskoczeniu bardzo wielu, przed świątynią zgromadziły się ogromne tłumy, w większości ubogich, którym Pier Giorgio niósł pomoc każdego dnia.
Proces beatyfikacyjny Piera Giorgia Frassatiego rozpoczął się siedem lat po jego śmierci. Papież Jan Paweł II ogłosił go błogosławionym 20 maja 1990 roku. Podczas przygotowań do tego wydarzenia, gdy w ramach procesu beatyfikacyjnego otwarto trumnę Frassatiego, świadkom ekshumacji ukazał się obraz uśmiechniętego Pier Giorgia, który wygląd nie zmienił się od chwili śmierci.
Papież, jeszcze przed beatyfikacją, odwiedził grób Pier Giorgia Frassatiego w Pollone. Powiedział wtedy nad nim: „Pragnąłem złożyć hołd temu młodemu człowiekowi, który potrafił w naszym stuleciu niezwykle skutecznie świadczyć o Chrystusie. Także i ja w młodości doznałem dobroczynnego wpływu jego przykładu i jako student byłem pod wrażeniem mocy jego chrześcijańskiego świadectwa”.
Pośród dzieł, które pozostawił nam bł. Pier Giorgio Frassati, wymienić można Towarzystwo Ciemnych Typów, założone podczas jednej z górskich wędrówek. Zrzeszające przyjaciół, stawiające za cel ich wzajemne duchowe wsparcie, reaktywowane, działa dziś zakładane w różnych zakątkach świata. Jego członkowie, głosząc Chrystusa codziennym postępowaniem, idą za wzorem założyciela. To znaczy? Kierują się w życiu, jak Pier Giorgio, trzema miłościami: do Boga, do ludzi i do gór.
Marcin Przesdzienk