Dziura w drodze nie ma partii
Z wójtem gminy Jejkowice Markiem Bąkiem rozmawiamy o mieszkańcach, wyobrażeniach o byciu wójtem oraz o sukcesach i porażkach po dwóch latach funkcjonowania na stanowisku.
Szymon Kamczyk. Co uznałby pan za największy sukces i największą porażkę po dwóch latach urzędowania na stanowisku wójta?
Marek Bąk. Największym sukcesem jest opanowanie tego, co zostawił mój poprzednik. Udało się wejść w te obowiązki. Jestem osobą młodą i było to dla mnie coś nowego. W tym okresie udało się bardzo dużo, bo ukończyliśmy to co ś.p. wójt Czesław Grzenia zaczął. Zbudowaliśmy salę gimnastyczną, która jest oblegana przez młodzież. Nasi gimnazjaliści mogą z niej korzystać cały czas. Sala stała się punktem zwrotnym, aby w gimnazjum powołać klasę sportową, by jak najwięcej młodzieży zostało w naszym gimnazjum i uczniowie innych gmin też przyszli do nas. Kolejną sprawą jest budowa przedszkola. Jejkowice z reguły były na samym końcu, jeśli chodzi o statystyki przyjęć do przedszkola trzy i czterolatków. Mam nadzieję, że od przyszłego roku, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, ten problem zostanie rozwiązany całkowicie i będziemy mogli przyjąć dzieci również z innych gmin. Jeszcze jednym sukcesem, który ciągnie się już latami jest budowa kanalizacji. W ubiegłym roku skończyliśmy jeden etap, w tym roku kończymy dwa i kolejne osoby będą mogły się przyłączać. W tym roku to ulice Niewiadomska, Zielona, kawałek Głównej i część Przemysłowej/Poprzecznej. Na pewno mieszkańcy inaczej już podchodzą do urzędu, widzą to, że staliśmy się bardziej otwarci.
A czego nie udało się zrobić?
Ciężko mówi się o porażkach, ale na pewno belką w moim oku jest to, że nie udało się przeprowadzić termomodernizacji obiektu sportowo-kulturalnego, w którym mieści się biblioteka, siedziba straży pożarnej i klubu sportowego. Mamy jednak na ten cel zagwarantowane środki na przyszły rok. Budżet nie jest z gumy, a mimo to w tym roku udało się nam bardzo dużo już zdziałać: kupiliśmy działkę w centrum gminy, wybudowaliśmy siłownię pod chmurką, wymieniliśmy oświetlenie na energooszczędne i praktycznie gotowy jest już parking przy ul. Szkolnej. W najbliższych dniach przystępujemy też do przebudowy drogi w stronę Szczerbic. Droga będzie poszerzona i powstanie w tym miejscu chodnik, którego nie było.
Czy to, że jesteście małą gminą, ułatwia, czy utrudnia działanie?
Ostatnio odpowiedziałem na podobne pytanie do Forum Samorządowego, w aspekcie łączenia gmin. Demokracja lokalna ma sens tylko w takim kształcie, jak nasza gmina. W wielkich molochach miejskich prezydent jest anonimowy, problemy mieszkańców są nieznane albo bagatelizowane. W tak małej społeczności władza wykonawcza i uchwałodawcza jest blisko mieszkańców. Tu nigdy nie było tak, że władza nie liczyła się z mieszkańcem. W żadnej gminie nie było tyle udogodnień w związku z rewolucją śmieciową. Dawaliśmy mieszkańcom np. wzory wypowiedzenia umów. Niektóre samorządy chwalą się, że obniżyły stawkę o złotówkę. Kiedy faktycznie się to policzy, to stawka w takich samorządach realnie sięga 15 złotych. Kiedy płaci się za każdy worek, a kosztują już nawet 2 zł, to jest realna stawka dla mieszkańca, a nie sama opłata urzędowa. Jeśli obiecam mieszkańcowi zajęcie się sprawą, od razu jest ona na tapecie. Prawdziwym pracodawcą i szefem są mieszkańcy, a nie wójt. To udało się również zaszczepić kadrze urzędu.
Czy tak wyobrażał sobie pan pracę wójta, przystępując do wyborów dwa lata temu?
Szczerze powiem, że konfrontacja rzeczywistości z wyobrażeniem była straszna. Rzeczywistość okazała się bardziej drastyczna i twarda, niż mogło się wydawać. To praca przez 24 godziny na dobę. Podobno jestem pierwszym wójtem, który udostępnił swój prywatny telefon na stronie internetowej urzędu. Jest to praca trudna, a ogrom odpowiedzialności czasem nie pozwala spać i przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji prowadzimy burzę mózgów. Ale wiedziałem na co się piszę. Sprawia to dużo satysfakcji. Każdy rozwiązany problem i zadowolony mieszkaniec napędza do dalszego działania. Fajny jest kontakt z ludźmi. Na początku kadencji użyłem przenośni, że drzwi będą wyciągnięte z zawiasów. Wprawdzie prawdziwych drzwi nie mogę wyciągnąć, ze względu na poufność niektórych spraw, jednak urząd jest otwarty dla wszystkich. Cieszy mnie, że rozruszaliśmy w gminie życie kulturalne. Organizujemy koncerty, wystawy, festiwal dyni, czego wcześniej nie było. Nawet jeśli nic innego by się nie udało, moją największa satysfakcją będzie zorganizowanie spotkania z seniorami gminy. Radość tych ludzi to coś nieocenionego.
W waszej radzie gminy nie ma formalnej opozycji. Opozycja zazwyczaj punktuje rządzących, powodując większą mobilizację. Czy brak opozycji nie powoduje braku motywacji?
Bardzo sobie chwalę współpracę z radą, z której notabene się wywodzę. Zawsze różnice zdań są i czasem każdy jest w opozycji. Najważniejsze, że w sprawach priorytetowych, jest zgodność. Radni są przedstawicielami mieszkańców. Nie jest tak, że zawsze wszystko jest sielankowe. Brak opozycji nie usypia czujności, a powoduje, że pracujemy na wspólne dobro. Tu dobro mieszkańca jest na pierwszym miejscu. Nie można pchać polityki do samorządu. Wójt i rada muszą być apolityczne. Dziura w drodze też nie jest partyjna. To jest problem mieszkańców, a nie partii. Inni powinni się od nas uczyć. W moim notatniku na pierwszej stronie mam zapisany cytat Jana Pawła II. „Racją bytu wszelkiej polityki jest służba człowiekowi”.
Jacy są mieszkańcy Jejkowic?
Na pewno wymagający. Ludzie przyjeżdżający do nas podkreślają również, że jesteśmy gościnni. Ludzie się wspierają, pomagają sobie. W tak małej społeczności są również konflikty, ale to jest normalne. Większość to ludzie życzliwi. Wymagający, to prawda, ale to mobilizuje i powoduje, że nasza gmina od 1993 roku stale się rozwija. Ostatnie kilka lat to prawdziwy bum inwestycyjny. Nie owijamy w bawełnę, tylko mówimy prosto z mostu. Ludzie wiedzą, kiedy ktoś obiecuje gruszki na wierzbie i to weryfikują. Mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że oprócz wspomnianej termomodernizacji, spełniłem wszystkie moje wyborcze obietnice.
Na razie brak oficjalnych kontrkandydatów na wójta?
Szczerze wolałbym już znać kontrkandydata na wojta, jeśli taki będzie. Ludzie oceniają i weryfikują. To dla mnie też będzie ważna ocena tych dwóch lat pracy. Ja mam już satysfakcję i mogę powiedzieć, że nikogo nie skrzywdziłem. Nie było braku pomocy, zaniechania czy jeszcze gorzej – szkody.
Czy wójt ma czas na wczasy? Gdzie pan wybiera się na urlop?
Na RODos, czyli Rodzinne Ogródki Działkowe, ogrodzone sztachetami (śmiech). Tak na poważnie przez tydzień będę w domu, co pewnie będzie jednoznaczne ze spacerami do urzędu. Będą realizowane następne inwestycje, jak np. plac zabaw, a podobno pańskie oko konia tuczy. Później idę również na pielgrzymkę z mieszkańcami Jejkowic do Częstochowy. Praktycznie nie mam wolnego czasu. Najbardziej cierpi na tym moja dziewczyna, ale jakoś sobie z tym radzimy. Weekendy zazwyczaj są dla mnie, bo trzeba trochę odreagować i zregenerować siły.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.