Tour de Rybnik to efekt pasji i miłości do kolarstwa
WYWIAD – Z Robertem Słupikiem, dyrektorem wyścigu Tour de Rybnik rozmawiamy o kolejnej edycji imprezy oraz o sukcesach polskich kolarzy.
Marek Pietras: Po każdym Tour de Rybnik, gdy pytam cię o kolejny rok i plany, odpowiadasz wtedy, że nie wiesz czy za rok ponownie będziesz organizował wyścig. Z czego wynikają twoje wątpliwości?
Jak to zawsze bywa, problem tkwi w znalezieniu sponsorów. Kolarstwo nie ma takiej grupy odbiorców jak np. piłka nożna czy żużel. Dlatego ciężko przekonać sponsorów, do zainwestowania czasu i środków finansowych w rozwijającą się imprezę – by za rok lub dwa zebrać plony. Każdy, ze zrozumiałych względów, chciałby za bezcen reklamować się na wielkiej imprezie, a mało kto chce dostrzegać potencjał w imprezach – dyscyplinach rozwijających się. A kolarstwo jest właśnie bardzo dynamicznie rozwijającą się dyscypliną. Sukcesy Rafała Majki czy Michała Kwiatkowskiego pozwalają wierzyć w to, że kolarstwo jeszcze zawojuje serca i umysły polskich kibiców.
Czyli powinno być łatwiej?
W Rybniku bogactwo różnych dyscyplin na tyle drenuje budżety regionalnych firm, że ciężko je zachęcić do współpracy. Natomiast do ogólnopolskich firm dostęp jest ograniczony. Pewnie rozwiązaniem byłby fachowiec z zakresu marketingu, który umiałby dostrzec atuty naszej imprezy i tak ją „sprzedać”, że najwięksi sponsorzy walczyliby o naszą imprezę. Na dziś, trzon organizacyjny tworzą 2 osoby, ponadto współpracuje kilka dodatkowych. Dużo łatwiej byłoby, gdyby organizacja wyścigu była naszym głównym zajęciem. Ale nie narzekamy, tylko staramy się wykorzystać każdą możliwość, każdą okazję, by realizować wyznaczone cele. Bardzo się cieszę, że trafiłem na tylu pozytywnych ludzi, dzięki którym jestem w tym miejscu. To głównie dzięki Fundacji Elektrowni Rybnik (prezes S. Wójtowicz), a ostatnio także CKI (z-ca dyr. S. Makosz) możemy organizować wyścig w centrum.
Jaką trasę przygotowujecie w tym roku?
Będzie identyczna jak przed rokiem. Jest to najciekawsza możliwa trasa, jaką mogliśmy wspólnie wypracować z Urzędem Miasta i policją. Najważniejsze jest to, że start / meta zlokalizowane są na terenie kampusu. Może brakuje jakiejś górki, jak np. na ul. Kotucza, ale nie można mieć wszystkiego. Kolarze wielokrotnie będą przejeżdżać ulicami naszego miasta, dzięki temu każdy będzie miał cały dzień, by podziwiać najlepszych kolarzy w akcji.
Kto pojawi się na starcie?
Zapisy jeszcze nie ruszyły, także oficjalnych zgłoszeń nie mamy. Jako że wyścig zgłoszony jest do ProLigi możemy liczyć, że przyjadą wszystkie zawodowe ekipy z Polski. CCC Polsat, BDC Marcpol, AktiveJet czy Mexller. Na pewno peleton będzie wielobarwny i liczny! Będzie na kogo popatrzeć. Ponadto liczyć można na udział wielu amatorów. Najważniejsze jest to, że coraz więcej rybniczan startuje w TdR. To jest najbardziej pozytywna informacja, że impreza nie jest sama dla siebie, ale zachęca ludzi do aktywnego uprawiania kolarstwa.
Masz stały kontakt ze światem kolarskim. Jak odbierany jest Tour de Rybnik?
Bardzo pozytywnie. Szczególnie pod względem organizacji i promocji. Po pierwsze, dlatego że impreza odbywa się w centrum sporego miasta, a po drugie, ponieważ staramy się jednak zrobić trochę zamieszania, by było o naszym wyścigu głośno. Owszem, można by zrobić wszystko lepiej, z większym rozmachem. Jednak na te możliwości, które mamy, to wyścig jest bardzo dobrze zorganizowany. TdR cieszy się sporą frekwencją wśród najlepszych kolarzy, bo wiedzą, że można się tutaj pokazać licznej publiczności, a zarazem pościągać na ciekawej trasie. Rybnik ma bogate tradycje kolarskie. To też nam pomaga.
Co jest najtrudniejsze, jeżeli chodzi o organizację takiego wyścigu?
Najtrudniejsze, na chwilę obecną, jest zdobycie funduszy. Możliwości rozwoju jest mnóstwo. Tylko to co udawało się załatwić za darmo lub w ramach barteru, wszystko już wykorzystaliśmy. Teraz, jeśli chcielibyśmy się dalej rozwijać, potrzebujemy większego budżetu. Po tylu latach cała reszta jest już formalnością, doświadczenie procentuje, dzięki temu sama organizacja nie jest jakimś wielkim wyzwaniem. Owszem, wymaga wytężonej pracy, tym bardziej, że wyścig nie jest naszym głównym zajęciem, a pracujemy nad nim po godzinach normalnej pracy. Organizacja nie jest (na razie) sposobem na życie, to pasja i miłość do kolarstwa. Zarobić się na tym nie da, ale pozwala rozwinąć swoje zdolności i zarazić innych naszą pasją. Robimy wiele, by przekonać ludzi, że Tour de Rybnik to nie sposób na paraliż komunikacyjny miasta. Nasz wyścig to sposób na ściągnięcie do Rybnika wielu kolarzy, kibiców oraz firm. Chcemy im pokazać jakim pięknym i ciekawym miastem jest Rybnik. Jest to trudne, ale robimy swoje.
Czy sukcesy polskich kolarzy przekładają się na zainteresowanie kolarstwem? Jako organizatorowi TdR jest ci łatwiej pozyskiwać partnerów?
Sukcesy polskich kolarzy zawsze są w cenie. Polacy kochają sporty i sportowców, jeśli triumfują w największych imprezach. Kochamy ludzi sukcesu! Tak było z Otylią Jędrzejczak, Adamem Małyszem czy ostatnio Kamilem Stochem i Justyną Kowalczyk. Jednak jeśli skończą się sukcesy, to bardzo szybko miłość do danej dyscypliny słabnie i czekamy na nowego mistrza.
A co do przełożenia na organizację – ani sukcesy polskich kolarzy, ani nagroda jaką ostatnio otrzymałem „Człowiek Roku Rybnik.com.pl w kat. Sport”, właśnie w uznaniu za organizację TdR, nie pomagają jakoś szczególnie w organizacji. Nasi partnerzy, sponsorzy sami uprawiają kolarstwo lub pamiętają czasy „Wyścigu Pokoju” dzięki czemu, tli się w nich miłość do kolarstwa. Jeśli nie ma się znajomości, to nie tak łatwo zdobyć wsparcie. Co przykre, to nawet rybnickie media nie bardzo widzą w Tour de Rybnik jakiś potencjał. Widzą, że jest jakiś rajd rowerowy, że grupa rowerzystów przyjechała pokręcić się po mieście. A to jednak kolarska pierwsza liga!
Jakie są twoje marzenia, oczywiście te związane z Tour de Rybnik?
Czekam na partnerów i sponsorów, którzy chcieliby wesprzeć naszą imprezę. Jak można rozwinąć nasz wyścig? Po pierwsze, można wzbogacić oprawę wyścigu, poprzez organizację wielkiego pikniku czy festynu sportowego podczas TdR. Można rozwinąć imprezę do wyścigu etapowego. Zaprosić kolarzy z zagranicy, zrobić z tej imprezy wydarzenie na miarę rybnickiego święta rowerów. Tour de Pologne jest dla nas przykładem, jak może wyglądać i tętnić życiem impreza kolarska. Miasto widzi potencjał w piłce nożnej czy żużlu, wspiera ich z dużą dozą zaufania. Mimo, że z wynikami bywa różnie, to jednak dostają ogromne wsparcie finansowe. Chciałbym, aby w nas Miasto zauważyło taki potencjał. Powoli zaczyna nas doceniać, ale wydaje mi się, że ja muszę dużo mocniej udowadniać, że warto w nas uwierzyć, postawić na nas, niż piłkarze czy żużlowcy.
Rower jest drugą najpopularniejszą formą aktywności tuż po bieganiu. Dlatego chcąc budować jedność rybnickiego kolarstwa, jakiś czas temu, Robert Słupik utworzył we współpracy z Fundacją Elektrowni Rybnik portal www.kolarstwo.rybnik.pl (taki sam na FB - https://www.facebook.com/KolarstwoRybnikPl). Jeśli kto ma jakieś pomysły lub chciałby pomóc w organizacji TdR, to organizatorzy czekają na kontakt: mejl: robert@kolarstwo.rybnik.pl.
7. Międzynarodowy Wyścig Kolarski Tour de Rybnik odbędzie się 14 września.