Nasz park to nie tylko wychodek dla psów
Trwa saga ze sprzedażą parku przy ul. Zebrzydowickiej. W czerwcu Miasto zorganizowało przetarg, który nie został rozstrzygnięty. Kilka dni później Adam Fudali, prezydent Rybnika zapowiedział, że kolejny odbędzie się na jesień, po tym jak zostaną doprecyzowane wymogi formalne zawarte w ofercie przetargowej.
Z walki o teren przy „Domusie” nie zrezygnowali jednak mieszkańcy pobliskich bloków. Nadal nie zgadzają się, aby zamiast parku w ich sąsiedztwie powstał supermarket. – Jakiś czas temu zainstalowano tu nowe oświetlenie, posadzono drzewa, a teraz planuje się to zniszczyć. To wyrzucanie pieniędzy w błoto. Nie zgadzamy się również z opinią prezydenta, że ten park to tylko wychodek dla psów. Niech prezydent Fudali przyjedzie i zobaczy, kto korzysta z tego miejsca – mówi Barbara Groborz, jedna z mieszkanek walcząca o park.
Z uporem maniaka
W walkę o park, już jakiś czas temu zaangażował się Franciszek Kurpanik, miejski radny z ramienia Platformy Obywatelskiej. – Pan prezydent z uporem maniaka, na przekór mieszkańcom, próbuje po raz kolejny sprzedać ten park. W związku z tą sytuacją zaprosiłem prezydenta Adama Fudalego na spotkanie z mieszkańcami właśnie w tym parku. Mamy nadzieję, że w czwartek, 4 września o godz. 16.00 pojawi się tutaj, zobaczy ten teren i wtedy niech stwierdzi, czy faktycznie jest to tylko wychodek dla psów – mówi rybnicki radny, który podkreśla, że nikt nie chce organizować żadnej manifestacji. – Zależy nam na spotkaniu, podczas którego będziemy rozmawiać na argumenty. Zapraszamy na nie wszystkich mieszkańców, zainteresowanych tematem – dodaje Kurpanik. Rybnicki radny obala również argumenty miasta, które mają obronić pomysł sprzedaży parku przy Domusie. – Mówią nam, że powstanie park tematyczny wzdłuż Nacyny. Tylko on będzie miał zupełnie innych charakter niż to miejsce, które próbuje się sprzedać. Prezydent tłumaczy również, że w planach zagospodarowania przestrzennego jest to teren z przeznaczeniem pod usługi. Pytam, i co z tego? Przez ostatnie kilkanaście lat ten zapis funkcjonuje i nie przeszkadzało to, aby ten parku tutaj był. Poza tym zmiana planu zagospodarowania leży w gestii prezydenta i jego radnych. Mnożna więc go łatwo zmienić – wyjaśnia radny Kurpanik. – Pod protestem dotyczącym sprzedaży parku podpisało się 500 osób. Czy naprawdę można lekceważyć taką grupę ludzi? Należy w tym miejscy zapytać, czy prezydent jest dla mieszkańców czy mieszkańcy dla prezydenta? – zastanawia się radny PO.
To są nasze płuca
W obronie parku walczy również rada dzielnicy. – Podjęliśmy uchwałę i wystosowaliśmy protest przeciwko zmianie planu zagospodarowania przestrzennego parku przy Domusie. Zmieniono go po to, aby łatwiej sprzedać ten teren. Uważamy, że jest to ostatni duży obszar przestrzeni publicznej w naszej dzielnicy. To są nasze płuca, to jest miejsce gdzie, jako społeczność lokalna, możemy się spotykać i organizować np. festyny dla mieszkańców. Uważamy również, że ten park to nie są, jak mówi prezydent, żadne krzaczory tylko bardzo ważne miejsce dla naszych mieszkańców. Ten park jest odwiedzany, bywam tutaj i widzę, że mieszkańcy z niego korzystają – twierdzi Adam Piekoszowski, przewodniczący rady dzielnicy Smolna.
Jednym z inicjatorów protestu przeciwko sprzedaży terenu przy ul. Zebrzydowickiej jest Tomasz Szaboń. – Ja tematem tego parku zainteresowałem się już w 2013 roku, kiedy podano do publicznej wiadomości, że ten park ma zostać sprzedany. Wielokrotnie rozmawialiśmy z władzami Rybnika, próbując ich przekonać, żeby nie wystawiali tego terenu na sprzedaż. Jak do tej pory nie widać jednak woli kompromisu, dojścia do jakiegoś porozumienia, które byłby do zaakceptowania przez wszystkich. Proponowaliśmy, aby zagospodarować tylko część, na której znajduje się parking, a park zostawić w takim stanie jak jest. Tylko, że parking należy do skarby państwa, więc sprzedając tylko ten teren, Miasto nic nie zyskuje – tłumaczy Szaboń. Proponuje również, żeby nie tylko nie sprzedawać terenu obok Domusu, ale tam zainwestować. Zbudować plac zabaw, stworzyć ścieżkę rowerową czy skatepark.
Wolę wdepnąć w kupę
– Widzę z balkonu, jak siedzą tu matki z małymi dziećmi, jak ojcowie uczą swoje pociechy jeździć na rowerze, a co ważne, coraz więcej ludzi, którzy wyprowadzają tu psy, sprząta po nich. Nie ma więc problemu – mówi Marcin Kaźmierski, mieszkaniec bloku usytuowanego obok parku i dodaje: – Wolę wdepnąć raz do roku w psia kupę, niż codziennie wdychać smród spalin z samochodów, które będą dostarczać towar do marketu. Ten park to nasza jedyna oaza zieleni. Wiceprezydent mówił nam, że jest inny, na Kozich Górach. Tylko jak emeryt o lasce czy matka z wózkiem ma się tam dostać? – pyta mieszkaniec ul. Zebrzydowickiej.
– Dwa lata temu usłyszałam od wiceprezydenta Śmigielskiego, że odstąpiono od planu sprzedaży naszego parku. A tu nagle pojawia się ogłoszenie o przetargu. Być może dla kogoś, kto ma duży dom z ogrodem, ten teren to krzaczory i wychodek dla psów. Ale dla nas mieszkających w bloku, te miejsce jest cenne. Możemy wyjść z naszych betonowych klatek i usiąść chociażby na ławce. To jest nasz domowy ogród. Rybnik to jedno z najbardziej zanieczyszczonych miast w Polsce, dlatego władze powinny dbać o każdą trawkę. Niszczenie jednego z nielicznych parków jest barbarzyństwem – mówi Teresa Kaźmierska, zaznaczając jednocześnie, że ona jak inni mieszkańcy nie zgadzają się, aby niszczyć ich park, a za te pieniądze poprawiać komfort i estetykę miejsc w centrum miasta. – To nie jest sprawiedliwe – twierdzi rybniczanka.
Odstąpić od przetargu
– Każda ze złożonych ofert w czerwcowym przetargu, zawierała plan wybudowania marketu. A on nie jest potrzebny, ponieważ w 200 metrów w linii prostej jest kilka innych – tłumaczy Tomasz Szaboń. Radny Kurpanik zastawia się też nad inną sprawą. – Czy te 4 mln zł uratują budżet miasta? W moim odczuciu nie, tym bardziej, że sam prezydent twierdzi, ze finanse Rybnika są w bardzo dobrym stanie. Urzędnicy nie mają argumentów, aby sprzedać ten tren, albo są one słabe. Liczę, że po spotkaniu z nami prezydent odstąpi od plany sprzedaży tego terenu raz na zawsze. Za sam pomysł sprzedaży parku przy Domusie, prezydent powinien otrzymać czerwoną kartkę – twierdzi Franciszek Kurpanik.
Mieszkańcy twierdzą, że jeżeli ich petycje nie przyniosą efektu, być może będę musieli zachować się jak górnicy i podpalić kilka opon przed urzędem. Padł również pomysł, żeby w razie fiaska rozmów, przykuć się do drzew w parku. – Gdy wprowadziliśmy się tutaj 40 lat temu, kiedy rodziły nam się dzieci, to sadziło się drzewka w tym parku. Teraz ma się je wyciąć. Chociażby z tego powodu ten pomysł woła o pomstę do nieba – dodaje na zakończenie Marcin Kaźmierski.
Marek Pietras
Z tego co udało nam się ustalić, prezydent Adam Fudali nie pojawi się na spotkaniu z mieszkańcami, ze względu na odbywające się w tym samym czasie, (a zaplanowane kilka tygodni wcześniej) spotkanie w Urzędzie Miasta z przedsiębiorcami z ul. Sobieskiego i Powstańców Śląskich, w sprawie „Nocy Zakupów” i Festiwalu Światła. Czy przyśle swoich zastępców? Tego nie wiemy.