Strażacy gwarantują miękkie lądowanie
Od kilku tygodni rybniccy strażacy posiadają na swoim wyposażeniu skokochron. Do tej pory takie urządzenie trzeba było w pośpiechu przywozić z komendy w Żorach.
Skokochron to doskonale znana choćby z filmów wielka poduszka, na którą można oddawać skoki podczas akcji ratowniczych. Takie urządzenie istnieje naprawdę i jest używana prze strażaków. Ten rybnicki ma wymiary 3,4 na 3,4 metra, a jego rozkładanie zajmuje zaledwie 38 sekund. – Takiego urządzenia nam brakowało i choć używa się go stosunkowo rzadko, warto go mieć na wyposażeniu – mówi starszy kapitan Wojciech Rduch z Komedy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Rybniku.
Skokochron służy do ewakuacji lokatorów wysokich budynków, gdy niemożliwe jest ich wyprowadzenie drogami ewakuacyjnymi jak klatki schodowe czy korytarze. – W takich przypadkach zawsze staramy się korzystać naszej samochodowej drabiny. Ma ponad trzydzieści metrów i spokojnie sięga do wysokich budynków w Rybniku. To dużo bezpieczniejsze dla ewakuowanych niż skok z wysokości. Mogą się jednak zdarzyć sytuacje, że samochód z drabiną nie będzie mógł zostać rozłożony z uwagi na brak miejsca, wówczas można skorzystać ze skokochronu – mówi strażak.
Ewakuacje z ludźmi uwięzionymi na wysokości zdarzają się bardzo rzadko. O wiele częściej straż pożarna jest wzywana do zdarzeń z udziałem osób, które grożą skokiem z wysokości. – To bardzo delikatne akcje i często już sam widok podjeżdżającej drabiny drażni desperata. Wówczas staramy się zabezpieczyć miejsce zdarzenia, rozkładając skokochron na wypadek, gdyby taka osoba zdecydowała się skoczyć lub spadła przez nieuwagę. Oczywiście jest to możliwe tylko w przypadku równego terenu – mówi Wojciech Rduch. Skokochron został zakupiony z pomocą Urzędu Miasta w Rybniku. Strażacy spakowali go do schowka w samochodowej drabinie, która obligatoryjnie wyjeżdża do zdarzeń w budynkach wielokondygnacyjnych. – Dzięki temu zawsze mamy go pod ręką. W ciągu niecałej minuty może być rozłożony i gotowy do ratowania ludzkiego życia – mówi strażak.
Adrian Czarnota