Kierowcy nie widzą znaków, bo jest ich za dużo
Do 1 października 2015 roku mają powstać nowe zasady umieszczania znaków przy drogach. Eksperci od inżynierii ruchu, już dziś zwracają uwagę na pilną potrzebę ograniczenia ich liczby, która obecnie przekracza możliwości reakcji kierowców.
Zmiany mają zostać umieszczone w tzw. czerwonej książce, dotyczącej zasad umieszczania na drogach znaków. Na polskich drogach znaków jest zbyt dużo, a w wielu przypadkach oznakowanie nijak się ma do faktycznych potrzeb, wynikających z organizacji ruchu. Do podobnych wniosków doszła Najwyższa Izba Kontroli, która w kwietniu ogłosiła wyniki ogólnopolskiej kontroli oznakowania dróg samorządowych. – Fakt, że od ponad dziesięciu lat, pomimo licznych zastrzeżeń, treść rozporządzenia w sprawie zarządzania ruchem pozostaje niezmieniona, wskazuje na konieczność pilnego dokonania krytycznej oceny obowiązujących rozwiązań prawnych, zwłaszcza w kontekście realnego zapewnienia bezpieczeństwa wszystkim uczestnikom ruchu drogowego – stwierdzono w podsumowaniu.
Piętnaście na setce
Podczas niedawnego II Śląskiego Forum Drogownictwa „Bezpieczeństwo i trwałość” Lesław Kmieć i Magdalena Balon z ZDW Katowice zaprezentowali opracowanie na temat pozytywnych aspektów ograniczenia liczby znaków drogowych. Nagromadzenie informacji przekazywanych za pomocą znaków drogowych powoduje, że są one lekceważone przez kierowców. Im mniej znaków, tym są one bardziej czytelne i łatwiejsze do prawidłowej interpretacji przez kierowcę. Zdolność prawidłowej oceny otoczenia drogi maleje wraz ze wzrostem prędkości i jest uzależniona od kondycji psychofizycznej kierowcy (zmęczenie, senność, emocje, stres, alkohol itp.). Wyniki badań prowadzonych na zachodzie Europy pokazują, iż doświadczony kierowca jest w stanie zaobserwować, zinterpretować i właściwie zareagować na maksimum 12-15 znaków pionowych ustawionych na odcinku 100 m, na którym prędkość dopuszczalna wynosi 50 km/h.
W Rybniku mniej czterdziestek
Jak przyznaje Jacek Hawel z wydziału dróg Urzędu Miasta w Rybniku, na rybnickich drogach od pewnego czasu zmniejsza się liczba niepotrzebnych znaków drogowych. – Część z tych zmian może być niezauważalna dla kierowców, ale rzeczywiście eliminujemy oznakowanie tam gdzie nie jest lub przestało to być konieczne – mówi urzędnik. Jednym z przykładów jakie podaje, są znaki ograniczenia prędkości do 40 kilometrów na godzinę przed rondami w Rybniku. – Tych czterdziestek już nie ma. Kiedy w latach 90. w Rybniku powstawały pierwsze ronda, obawiano się, że kierowcy będą wjeżdżali na nie ze zbyt dużą prędkością. To się potwierdzało choćby na rondzie Zebrzydowickim, gdzie dochodziło do wywrotek samochodów ciężarowych. Kultura jazdy kierowców się od tego czasu zmieniła, nauczyli się jeździć po rondach, więc i znaki przestały być potrzebne. Przed starymi rondami zostały usunięte, przed nowymi już ich nie stawiamy. Z pewnością nadmiar znaków nie jest wskazany, bo kierowcy przestają na nie zwracać uwagę – mówi szef wydziału dróg.
Dzwonią na policję
Drogowe absurdy zgłaszają również sami kierowcy. Najczęściej pierwszym numerem wybieranym na telefonie jest numer policji. – Każda z takich przekazanych nam informacji jest sprawdzana przez policjantów z wydziału ruchu drogowego – mówi nadkomisarz Magdalena Wija z Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu Śląskim. W przypadku potwierdzenia nieprawidłowości informowany jest zarządca drogi. – Dodatkowo policjanci w czasie codziennej służby na drogach na bieżąco dokonują sprawdzeń w zakresie prawidłowego oznakowania, dotyczy to również ujawnionych uszkodzeń znaków drogowych. Wszelkie ujawnione nieprawidłowości czy braki w oznakowaniu dróg są niezwłocznie przekazywane zarządcy drogi, który na bieżąco je koryguje. W tym zakresie współpracujemy również ze starostwem powiatowym – dodaje policjantka.
Objazd co pół roku
Drogami najczęściej zarządza miasto, powiat lub Zarząd Dróg Wojewódzkich. Sam ZDW w Katowicach administruje 1220 kilometrami dróg. – Dokonujemy sukcesywnie przeglądów oznakowania i zlecamy projekty zmiany oznakowania tak, by odpowiadało przepisom i nie kłóciło się ze zdrowym rozsądkiem – mówi nam Ryszard Pacer, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Wojewódzkich w Katowicach. Jak zapewnia, niedawna kontrola Najwyższej Izby Kontroli potwierdziła, że na drogach ZDW w zasadzie nie występuje problem „bezsensownego oznakowania”. – Dwa razy do roku nasi pracownicy, wraz z urzędnikami Urzędu Marszałkowskiego dokonują objazdu wszystkich dróg. Podczas tej kontroli sprawdzane jest oznakowanie i jego stan. Jeśli kontrolerzy uznają, że znak jest niepotrzebny, składany jest wniosek do Wydziału Komunikacji i Transportu Urzędu Marszałkowskiego, który zatwierdza projekt zmian. – ZDW w Katowicach nie decyduje o tym, czy jakiś znak trzeba zdjąć, czy też inny ustawić. O tym decyduje Urząd Marszałkowski. W praktyce wygląda to tak, że jeśli otrzymujemy wniosek o zmianę oznakowania, czy to z policji, czy to od władz lokalnych, tudzież osób prywatnych i uważamy go za zasadny, sporządzamy projekt zmiany organizacji ruchu i przesyłamy do zatwierdzenia przez Urząd Marszałkowski. Jeśli zostanie zatwierdzony, zlecamy jego wykonanie – tłumaczy Ryszard Pacer.
Adrian Czarnota