Szyldy partyjne przestają odgrywać większą rolę
Gaszowice. Paweł Bugdol uzyskał najlepszy wynik zarówno 16 listopada, jak i w drugiej turze wyborów samorządowych. Mieszkańcy gminy postawili na młodość. Teraz po zaprzysiężeniu pytamy nowego wójta o zmiany, zadłużenie gminy i możliwości.
Szymon Kamczyk. Czy skład rady pozwala panu myśleć o spokojnych rządach?
Paweł Bugdol. W radzie gminy jest 15 radnych, z czego 6 pochodzi z mojego komitetu, co uważam za ogromny sukces. Z pewnością przekłada się to na większy komfort i możliwości, jednakże moim celem jest znaleźć wspólny język z wszystkimi radnymi, bo wiadomo, że „zgoda buduje, a niezgoda rujnuje”. W naszej gminie zgoda jest bardzo potrzebna i nie ma miejsca na własne ambicje.
Czy zadłużenie gminy jest do przejścia, czy unieruchomi wszelkie inwestycje?
Zadłużenie gminy na koniec 2014 roku wynosi około 3,5 mln zł. Co roku zobligowani jesteśmy spłacać po około 500 tys. zł. Na pewno nie jest to komfortowa sytuacja, patrząc chociażby na pozyskiwanie środków europejskich, na które z reguły trzeba zaciągać kredyty, by móc wykazać wkład własny. Mimo wszystko nie mam zamiaru spoczywać na laurach, za to zamierzam pozyskiwać tych środków jak najwięcej dla naszej gminy, gdyż jest to już ostatnia taka możliwość. Oczywiście, będę to realizował, zachowując umiar i rozsądek, ponieważ przeinwestować można bardzo łatwo.
Przed wyborami w gminie krążyły plotki o planach nowego wójta na zwolnienia w urzędzie i jednostkach. Czy to prawda? Jakie zmiany przewiduje pan w administracji?
Ma pan rację. Plotki tego typu miały być formą antykampanii skierowanej przeciw mojej osobie. Oczywiście, to nieprawda. Na dzień dzisiejszy nie przewiduję zmian. Uważam, że każdy powinien otrzymać szansę i się wykazać.
Czy powstanie oficjalne stanowisko wicewójta?
Tutaj chciałbym się odnieść do poprzedniej odpowiedzi, że na dzień dzisiejszy nie przewiduję zmian stanowiskowych, a w tym także powołania nowego stanowiska wicewójta, co oczywiście nie oznacza, że kompletnie wykluczam taką opcję. Jak na razie wszystko zostanie po staremu, myślę, że to dobre rozwiązanie.
Jest pan jednym z założycieli Stowarzyszenia URWIS, zawodnikiem LKS Zameczek Czernica. Czy dalej będzie pan kopać piłkę i jakie jest pana spojrzenie na organizacje pozarządowe?
W 2010 roku wspólnie z przyjaciółmi założyliśmy stowarzyszenie URWIS, które ostatnio bardzo się rozwija. Przeprowadziliśmy do tej pory wiele inicjatyw. W minioną niedzielę zorganizowaliśmy już 6 edycję mikołaja, która cieszy się dużym powodzeniem. Z piłką ciężko się rozstać. Myślę, że, jeśli chodzi o grę w Czernicy, to temat jest zamknięty. Żeby grać, trzeba trenować, a na to już raczej czasu nie znajdę. Zostaje tylko sporadyczna gra na orliku z kolegami (śmiech). Jakie jest moje spojrzenie na organizacje pozarządowe? Myślę, że gmina powinna je wspierać organizacyjnie i – w miarę możliwości budżetowych – finansowo.
Powszechnie wiadomo, że jest pan członkiem partii Prawo i Sprawiedliwość. Czy bliżej panu do PiS ze względów politycznych, czy ideologicznych?
Tak, jestem członkiem tej partii, czego nigdy nie ukrywałem. Nawet w ostatnich wyborach startowałem do rady powiatu rybnickiego z listy Prawa i Sprawiedliwości, gdzie otrzymałem trzeci wynik w powiecie. Z tego miejsca chciałbym podziękować wszystkim tym, którzy na mnie oddali głos i mam nadzieję, że zastępujący mnie Łukasz Norek będzie godnie reprezentował nasz powiat, w co bardzo wierzę. Jeśli chodzi o gminę, to w tym momencie szyldy partyjne przestają grać większą rolę. Na szczeblu gminnym nie ma polityki. Tutaj musimy wszyscy, niezależnie z jaką partią sympatyzujemy, działać razem dla dobra wszystkich mieszkańców.
PiS to partia eurosceptyczna. Jak widzi pan więc pozyskiwanie środków europejskich dla gminy?
Tak jak już wspomniałem, partia nie gra roli. Osobiście bardzo się nastawiam na pozyskiwanie unijnych środków. Co do tego, że PiS to partia eurosceptyczna, to mam pewne wątpliwości.
Druga tura wyborów przyniosła niespodzianki w regionie. Co myśli pan o zmianach władzy m.in. w Rybniku i jak widzi pan współpracę z samorządowcami – sąsiadami z Lysek i Jejkowic?
Wybory w Rybniku pokazały, że nie zawsze wynik z pierwszej tury przekłada się na drugą. Osobiście dla mnie była to niespodzianka. Przed panem Kuczerą teraz duże wyzwanie, gdyż nie ma większości w radzie miasta i chyba się na to nie zanosi. Mam jednak nadzieję, że prezydent, jak i radni dojdą jak najszybciej do porozumienia i będą mogli wspólnie działać dla dobra mieszkańców Rybnika, bo to jest w tym wszystkim najważniejsze. Z wójtami Grzegorzem Grytem i Markiem Bąkiem znamy się już od jakiegoś czasu. Jestem przekonany, że współpraca będzie wyglądała bardzo dobrze, z korzyścią dla mieszkańców naszych gmin.
Co według pana trzeba zmienić w gminie najszybciej?
Na pewno trzeba jak najszybciej zająć się tzw. ustawą śmieciową. Na październikowych zebraniach wiejskich władze zapowiadały, że nowa rada i nowy wójt będą musieli się zmierzyć z tym problemem. Ciężko jest mi się teraz wypowiadać, ponieważ muszę się wdrożyć w pewne tematy. Wielu rzeczy brakuje, jak wszędzie. Jednakże budżet gminy nie jest z gumy, więc do spraw należy podchodzić rozważnie, bez pochopnych decyzji.
Dziękuję za rozmowę i życzę samych sukcesów w zarządzaniu gminą.
Dziękuję, będę robić co w mojej mocy.