”Nie jest to łatwy chleb”
czyli praca ratowników na kąpielisku Ruda
To oni dbają o bezpieczeństwo wszystkich wypoczywających na terenie nowoczesnego rybnickiego kąpieliska. Jakie obowiązki mają ratownicy wodni i jak wygląda ich praca w upalne dni, a co robią w razie niepogody? Jak się okazuje, niezależnie od aury, roboty nie brakuje.
Jak w zegarku
Jeden z wielu ciepłych, wakacyjnych poranków na rybnickim kąpielisku „Ruda”. Póki co obiekt świeci jeszcze pustkami, gdyż zegar wskazuje kwadrans po ósmej. Za niespełna godzinę pojawią się pierwsi klienci. Potem kolejni. Bezchmurne niebo spowoduje, że na korzystanie z wodnych i słonecznych kąpieli zdecyduje się wielu chętnych. A to dla pracujących na obiekcie ratowników oznacza kolejny intensywny dzień. – Wiadomo, że ratownik musi przyjść przed klientami, a więc na około pół godziny przed otwarciem kąpieliska jest już gotowy do pracy. Na początek należy rozłożyć sprzęt ratowniczy na poszczególnych stanowiskach. Następnie odbywa się odprawa ratowników i podział na grupy. Na terenie kąpieliska jest osiem stanowisk, więc każdy pracownik idzie na jedno z nich, tak by być na posterunku punktualnie o godzinie 9:00, kiedy obiekt zostaje otwarty – informuje Sławomir Walento, kierownik ratowników i jednocześnie zastępca kierownika kąpieliska. Ekipę uzupełnia dwóch zmienników i jeden ratownik dowodzący, który nadzoruje pracę pozostałych. Co pół godziny, zgodnie z ruchem wskazówek zegara, pracownicy przesuwają się o jedno stanowisko. Obecnie na kąpielisku Ruda pracuje trzynastu ratowników, a w pracy każdego dnia jest jedenastu z nich: osiem stanowisk, dwóch zmienników i jeden prowadzący. Dwaj pozostali mają w tym czasie wolne. – Z czystym sumieniem mogę potwierdzić, że mamy dobrych ratowników, którzy wiedzą, co mają robić. Może ludziom wydaje się czasami, że oni siedzą i nic nie robią, ale oni naprawdę mają wszystko pod swoją obserwacją i są gotowi, by w porę zareagować. To na pewno trudna robota, wymagająca ogromnej koncentracji i skupienia na ludziach pływających w basenach. To wymaga wysiłku. Dodatkowo trzeba się szkolić. Nie jest to łatwy chleb – mówi Walento.
Procedury gwarancją bezpieczeństwa
Jeśli na kąpielisku są klienci, to podstawowym obowiązkiem ratowników jest strzeżenie życia i zdrowia osób przebywających na obiekcie. Każdy ma swój wydzielony rejon i odpowiedzialny jest za jego patrolowanie poprzez obserwację. Musi też reagować na sygnały dotyczące pomocy lub jakiegokolwiek innego zdarzenia. – W tym czasie ratownik prowadzący jest w WOPR-ówce i on „rządzi i dzieli”. Do niego wysyłane są też osoby, które skaleczą się czy doznają innej kontuzji. Przechodzi się wtedy do punktu sanitarnego i tam udzielana jest pierwsza pomoc przedmedyczna – tłumaczy Sławomir Walento. W momencie, kiedy jest specjalna akcja, czy dzieje się coś niedobrego na akwenie, każdy ratownik postępuje zgodnie z instrukcją. Mniej więcej wygląda to tak, że gdy pracownik znajduje się na stanowisku i bierze udział w akcji, podbiega do niego ratownik prowadzący oraz jeden z ratowników, który przebywa akurat na przerwie i razem udzielają pomocy. – Wszyscy znają te przepisy i doskonale wiedzą, jak mają zareagować w razie wypadku – zapewnia Walento. – W tym sezonie była póki co jedna większa akcja, która miała miejsce na basenie sportowym. Słabo umiejący pływać mężczyzna pomylił chyba głębokości i tam, gdzie jest 180 centymetrów wody, nie potrafił dopłynąć do brzegu. Musiał więc interweniować ratownik, którego zgodnie z procedurami zabezpieczał kolega. Poważnych akcji, typu na przykład sztuczne oddychanie jak na razie na szczęście nie było. Dobrego ratownika cechuje też to, że do takich sytuacji nie dopuści. Bardzo istotna jest tutaj profilaktyka – dodaje kierownik WOPR-owców. Jeżeli aura nie jest sprzyjająca i na obiekcie nie ma klientów, to odbywają się specjalne szkolenia. W takie dni ratownicy są na kąpielisku tylko do godziny 12., a do końca zmiany, czyli do godziny 20., zostaje tylko ratownicy dyżurni.
(kp)