Żużlowcy i piłkarze w meczu charytatywnym
REKREACJA – Mecz charytatywny
Na stadionie przy ul. Gliwickiej, w meczu piłkarskim, zmierzyli się ze sobą żużlowcy ŻKS ROW i piłkarze KS ROW 1964. W obu drużynach wystąpili też zaproszeni goście. Cały dochód z imprezy zostanie przekazany Stowarzyszeniu 17-tka, które zajmuje się wsparciem i opieką nad dziećmi, młodzieżą oraz dorosłymi znajdującymi się w trudnej sytuacji życiowej, zagrożonymi wykluczeniem społecznym.
Spotkanie rozpoczęło się od zdecydowanych ataków piłkarzy. W ich składzie bardzo aktywny był Juliusz Kowalczyk, prezes klubu judo Polonia Rybnik. Jego poczynania starali się blokować m.in. Marcin Najman czy Adam Drewniok, goście drużyny żużlowców. Ten drugi, do meczu przygotowywał się od wielu tygodni. – W każdy poniedziałek gram w piłkę, wiedziałem, że dostanę na ten mecz powołanie, więc się przygotowywałem. Moim założeniem było, aby ten mecz zakończył się tzw. „świńskim remisem” czyli 11:1. Jeżeli to się uda, patrząc na składy w jakich grają obie drużyny, będę wyjątkowo usatysfakcjonowany – stwierdził Adam Drewniok, na co dzień basista zespołu Carrantuohill. Wysokim prowadzeniem piłkarzy nie przejmował się prezes ŻKS ROW. – Przegrywamy w piłkę, ale rewanż ma być na motocyklach żużlowych (śmiech). Na razie ich podpuszczamy. Jan Grabowski w każdej dyscyplinie sportu jest wybitnym taktykiem, możemy więc być spokojni o końcowy wynik. Jeżeli trener wpuści mnie na boisko, to postaram się coś strzelić – mówił Krzysztof Mrozek, który słowa dotrzymał i w końcówce spotkania strzelił honorową bramkę dla swojej drużyny. W ekipie piłkarzy występowali również politycy. Ci samorządowi jak również ci z ław poselskich. – Forma jest dobra, aczkolwiek młodzi zawodnicy pokazują, co znaczy regularny trening. To co ważne, sport w Rybniku nie powinien dzielić tylko łączyć, i to że dzisiaj jest taki mecz, to trzeba temu przyklasnąć, kibicować i włączyć w tę inicjatywę jak największą część naszych mieszkańców, bo oprócz dobrej zabawy, jest tu też szlachetny cel, ponieważ zbieramy pieniądze dla Stowarzyszenia 17-stka – dzielił się wrażeniami po zejściu z boiska poseł Marek Krząkała. Wtórował mu Wojciech Student, pełnomocnik prezydenta Rybnika, który każdą wolną chwilę spędza na rowerze. – Zdecydowanie trudniej przejechać 100 km na rowerze, niż biegać po boisku 45 minut (śmiech). Mimo to, moja forma piłkarska jest kiepska, co zresztą widać. Inicjatywa bardzo fajna, mam tylko nadzieję, że w kolejnych meczach składy będą wymieszane, wtedy kibice będą mieć więcej frajdy – stwierdził Student. Grzegorz Janik, prezes klubu KS ROW 1964 również skarżył się na swoją formę, ale jeżeli chodzi o sam mecz, to był bardzo zadowolony, że do takiego doszło. – Jest początek wakacji, więc z formą nie jest najlepiej. Mam nadzieję, że takie spotkania będą się odbywać cyklicznie, przynajmniej raz w roku. My i żużlowcy mamy czasem inne zdanie, jeżeli chodzi o sport w Rybniku czy chociażby wykorzystanie stadionu, ale sport to taka dziedzina, która musi łączyć, a nie dzielić. Szczególnie podczas spotkań charytatywnych. Uważam, że zawsze można się dogadać, jeżeli jest tylko wola z obu stron – deklarował poseł Janik.
Zadowoleni z organizacji meczu charytatywnego byli przedstawiciele Stowarzyszenia 17-stka. – Dla nas cała ta inicjatywa jest niesamowicie miła. Było to duże zaskoczenie i bardzo fajna niespodzianka. Nie chodzi nawet o zbiórkę pieniędzy, ale bardziej o pokazanie, że takie instytucje jak nasza są w mieście i działają. Bardzo fajną sprawą jest fakt, że pomimo animozji, tarć pomiędzy różnymi środowiskami – pomoc, wsparcie potrzebujących dzieci łączy ludzi, a nie dzieli – stwierdził Mariusz Wiśniewski ze Stowarzyszenia 17-stka.
Ostatecznie drużyna KS ROW 1964 i jej goście pokonali ŻKS ROW 9:1. Wynik nie miał tu jednak najmniejszego znaczenia. Najczęściej powtarzanym hasłem podczas imprezy było: sport musi łączyć. Ta idea została znakomicie zrealizowana podczas meczu.
Marek Pietras