25 tys. kubików drewna zniszczone przez nawałnicę
Spore straty po ostatniej nawałnicy odnotowało Nadleśnictwo Rybnik, jednak w leśnym krajobrazie nie będą one aż tak widoczne. Deszcz również się przydał, bo wystarczyło jeszcze parę upalnych dni i znacząco wzrosłoby zagrożenie pożarowe.
– Straty określamy na ok. 25 tys. metrów sześciennych drewna, co daje jakieś 70 tys. drzew mniejszych i większych. To jednak nie są duże połacie lasu, a raczej straty jednostkowe w różnych miejscach, bo nasza powierzchnia jest rozległa – informuje Janusz Fidyk, nadleśniczy Nadleśnictwa Rybnik. Straty spowodowane przez wichurę i burze to ok. 1/3 rocznego planu cięć nadleśnictwa. Zniszczone drzewa dają jednak drewno, które będzie wartością dodaną, bo plan cięć jest przygotowywany dla konkretnych miejsc i drzew. Jak zapewnia nadleśniczy, krajobraz leśny nie zmieni się drastycznie. Warto dodać, że ostatecznie nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Ostatnie deszcze znacząco przyczyniły się do ustąpienia zagrożenia pożarowego w lasach. – Ono było, ale nie było bardzo duże. Okres lata to okres, kiedy mimo dużego niedoboru wody, susza nie jest tak groźna jak na wiosnę, kiedy trawy są przesuszone i silnie podatne na palenie. Susza nie trwała na tyle długo, aby trawy wtórnie zaczęły wysychać – wyjaśnia nadleśniczy. Ostatnie dni upałów przyniosły wilgotność ściółki w lasach na poziomie 14 proc. Aby leśnicy podjęli decyzję o zakazie wstępu do lasu, wilgotność ściółki musi spaść do poziomu poniżej 10 proc. W tym roku nie odnotowano jeszcze takiego poziomu. (ska)