Mieszkańcy gminy są bardzo wyrozumiali
GASZOWICE. W przeszłości nauczyciel z ogromnym zamiłowaniem do sportu, a szczególnie futbolu. Od końca zeszłego roku wójt Gaszowic, który po zrzuceniu garnituru nadal lubi pobiegać za piłką. Z Pawłem Bugdolem rozmawiamy między innymi o specyfice zarządzania gminą, a także sukcesach i problemach. Jednych i drugich nie brakuje.
Kuba Pochwyt. Dlaczego pana zdaniem warto mieszkać w Gaszowicach? Jakie są największe plusy gminy, którą pan zarządza?
Paweł Bugdol. Plusów jest oczywiście dużo. W momencie, kiedy obejmowałem stanowisko wójta, gmina była już mocno rozwinięta. Możemy się pochwalić bardzo dobrą bazą oświatową, nad którą nieustannie pracujemy, czego dowodem jest przebudowa starego przedszkola w Szczerbicach, które musimy dostosować do nowych przepisów, niebawem wchodzących w życie. Aktualnie remontujemy też między innymi parking przy ośrodku zdrowia. Dużo udało się już zrobić, aczkolwiek mamy jeszcze różne potrzeby, nad którymi musimy pracować. Gmina Gaszowice jest trochę taką sypialnią Rybnika, ale w dobrym znaczeniu tego słowa. Można tutaj znaleźć ciszę i spokój. Uważam, że wielu mieszkańców dużych, ościennych miast, będzie chciało się do naszej gminy przyprowadzać. Zostało uchwalone już studium, teraz będziemy przechodzić do uchwalania planu zagospodarowania przestrzennego. Bardzo dużo terenów przeznaczyliśmy pod zabudowę, więc mam nadzieję, że ludzie chętnie będą się u nas osiedlać. Do tego dochodzi wspomniana już baza oświatowa, a także sportowa. Aktualnie remontujemy boisko przy szkole podstawowej w Gaszowicach. Mam również nadzieję, że w przyszłym roku nowe, wielofunkcyjne boisko, powstanie przy szkole podstawowej w Czernicy. Uważam, że tego typu inwestycje i działania mogą przyciągać do nas ludzi.
Wspomniał pan już o kilku inwestycjach. Proszę powiedzieć, co aktualnie dzieje się w gminie pod tym kątem, a jakie są plany na przyszłość?
Obecnie sporo dzieje się szczególnie w centrum Gaszowic. Częściowo wyremontowaliśmy skatepark. Remontujemy Ośrodek Kultury i Sportu, a także wspomniane już przeze mnie boisko przy szkole podstawowej i parking obok ośrodka zdrowia. Jeśli te inwestycje zostaną doprowadzone do końca, to centrum będzie wyglądało dużo bardziej atrakcyjnie. W połowie wymieniono także wiaty przystankowe celem poprawy estetyki naszej gminy. Były też pewne inne plany, ale trzeba je było zweryfikować. Otrzymaliśmy decyzję i do końca roku musimy oddać Kompanii Węglowej prawie 600 tysięcy złotych. W poprzednich latach Kompania uiszczała na rzecz gminy podatki, ale okazało się, że były one za duże, więc różnicę musimy zwrócić. Obecnie ubiegamy się o pieniądze ze środków zewnętrznych na kolejne lata na inwestycje. Jeśli chodzi o dalekosiężne plany, to priorytetem jest kanalizacja. Chcielibyśmy zrobić kolejny jej etap. W przyszłości czeka nas też termomodernizacja szkoły podstawowej w Gaszowicach. Być może będziemy też działać w kierunku odnawialnych źródeł energii. Mamy na terenie gminy wiele punktów, które nie są oświetlone. Może uda się w przyszłości postawić lampy, które będą zasilane słońcem lub wiatrem w miejscach, gdzie nie da się pociągnąć prądu.
Jak układa się wasza współpraca z „centralą”, czyli Starostwem Powiatowym w Rybniku?
Współpraca układa się bardzo dobrze. Z tego co wiem, starostwo ma zamiar dokończyć w tym roku odcinek ulicy Rydułtowskiej, znajdującej się w naszych granicach. Jak dobrze pójdzie, to może powstanie jeszcze chodnik przy ulicy Kolejowej, na który mieszkańcy czekają już bardzo długo. Nie ukrywam, że mamy też ze starostą pewne plany, ale na obecną chwilę nie chciałbym o tym mówić, bo póki co są to tylko zamiary. A co z tego wyniknie to zobaczymy w przyszłości.
Jak bardzo zmieniło się pana życie od czasu, gdy został pan wójtem?
Kiedyś byłem nauczycielem. Miałem więc do czynienia głównie z młodzieżą. Teraz wygląda to zupełnie inaczej. Spotykam się z mieszkańcami gminy, zarówno tymi młodszymi, jak i starszymi. Dla każdego trzeba znaleźć czas. Wysłuchać i starać się pomóc w rozwiązaniu problemów. Kiedy nie byłem jeszcze wójtem, właśnie tak wyobrażałem sobie tą funkcję. Są też sprawy i obowiązki, których wcześniej nie byłem w stanie przewidzieć. Ale jestem już na stanowisku ponad osiem miesięcy i w tym czasie można było się odpowiednio zaaklimatyzować i przywyknąć. Teraz trzeba spoglądać już tylko do przodu. Z drugiej strony, kiedyś człowiek nie patrzył tak bardzo na różne rzecz jadąc przez gminę. Nie zwracało się większej uwagi na dziurę w drodze i tym podobne sprawy. Aktualnie jest dokładnie odwrotnie. Staram się dostrzegać każdy problem i w miarę możliwości, reagować jak najszybciej. Chciałbym podziękować w tym miejscu również mieszkańcom gminy, gdyż są bardzo wyrozumiali. Wiedzieli, że te pierwsze pół roku mojej pracy to była aklimatyzacja i zaznajomienie się ze stanowiskiem. Teraz wiele spraw ruszyło do przodu, a mieszkańcy widzą to gołym okiem.
Czy wójt był już na wakacjach?
Mam już urlop za sobą. Udało mi się wyjechać za granicę razem z żoną i odpocząć. Nie ukrywam, że ten odpoczynek bardzo mi się przydał, bo rok wcześniej o tej porze było tworzenie list wyborczych, przygotowywanie kampanii itp. Później były same wybory, a po nich kolejny ciężki okres bez odpoczynku. Dlatego przyznam, że ten urlop był mi potrzebny.
Co pan robi, gdy nie zajmuje się sprawami zawodowymi?
Mówi się, że wójt, burmistrz, czy prezydent, powinien być w pracy 24 godziny na dobę. Bo zawsze może zaskoczyć jakiś telefon. Ja, w miarę wolnego czasu, chodzę pograć w piłkę ze znajomymi. Czy to na orlik, czy do klubu w Czernicy. Jeśli znajdę czas to może jeszcze w tym sezonie zagram parę meczów w klasie C. Robię to dla zdrowia. Inni jeżdżą na rowerze, biegają, czy uprawiają nordic walking. Ja staram się prowadzić aktywny tryb życia, grając w piłkę. Zarówno dla zdrowia, jak i odprężenia.