Nieobiektywnie: Coś się zmieniło...
Komentarz Marka Pietrasa, Redaktora naczelnego Tygodnika Rybnickiego
Przed każdymi wyborami, czy to tymi samorządowymi, parlamentarnymi czy też prezydenckimi, apelowałem do wszystkich znajomych – dalszych i bliższych, aby wzięli udział w wyborach, że to ich obowiązek, itp. Nie pamiętam, żebym jakieś opuścił. Udział w referendum, które zwołuje prezydent RP również do tej pory traktowałem jako swój obowiązek. Do ostatniej niedzieli. Dużo i w różnych miejscach szukałem informacji na temat pytań, na które obywatele mieli odpowiedzieć 6 września i celowości ich zadania. Nigdzie nie znalazłem argumentu, racjonalnego wytłumaczenie dlaczego powinienem iść do lokalu wyborczego i oddać swój głos. Co więcej, ostatecznie uważam, że takie referendum mnie obraża. Hipokryzja i interesowność naszych władz chyba przekroczyła dopuszczalne normy. Mam wrażenie, że ktoś zapomniał o bardzo mądrej maksymie, że ludzie idą do przodu, kiedy przywódcy pociągają ich za sobą, a nie pchają. To zasadnicza różnica. Dlaczego politycy jej nie rozumieją? A może nie ma powodu, żeby się temu dziwić. Skoro w naszym kraju jest tak, że gdy chcemy zostać sprzedawcą hot dogów, to musimy uzyskać kilka, a czasami nawet kilkanaście pozwoleń, odbyć szkolenia – a kiedy chcemy zostać politykiem – wystarczy chcieć. W efekcie prawo mamy takie jako mamy, politycy obiecują to co obiecują, a wyborcy mają permanentne wrażenie, że ktoś ich robi w konia.