Lekcja z medycyny, czyli jak chorują nauczyciele
Część z nauczycieli w rybnickiej oświacie rozpoczęło nowy rok od pójścia na urlop zdrowotny. Choroby pedagogów rybnicki magistrat kosztują milion złotych rocznie. A jak jest w regionie?
Tak zwane urlopy dla poratowania zdrowia to przywilej zapisany w Karcie Nauczyciela. Zgodnie z jej zapisami dyrektor szkoły udziela nauczycielowi urlopu dla poratowania zdrowia w celu przeprowadzenia zaleconego leczenia. Z urlopu takiego mogą skorzystać nauczyciele, zatrudnieni w pełnym wymiarze zajęć na czas nieokreślony i przepracowali co najmniej 7 lat w szkole. Z trwającego maksymalnie rok urlopu zdrowotnego mogą skorzystać trzykrotnie. Koszty, i to ogromne, ponoszą samorządy, które prowadzą szkoły. – Resort edukacji tłumaczy samorządom, że wydatki, które ponosi samorząd z tego tytułu powinny być pokryte subwencjami, które otrzymują gminy. Prawda jest taka, że te subwencje nie pokrywają ani wydatków na urlopy zdrowotne ani kosztów bieżącego funkcjonowania placówek oświatowych, jeśli chcemy kształcić młodzież na przyzwoitym poziomie – mówi Mirosław Lenk, prezydent Raciborza.
Miliony za nieobecność
O jakich kwotach mówimy? Starostwo Powiatowe w Rybniku w 2014 roku wydało 82 tysiące złotych z tytułu urlopów zdrowotnych nauczycieli. To zestawienie za roku 2014, a więc zawiera część roku szkolnego 2013/2014 i część roku 2014/2015. – Kwota ta dotyczy czterech osób, które skorzystały z urlopów na poratowanie zdrowia – wyjaśnia Grzegorz Potysz, kierownik Referatu Oświaty, Promocji, Kultury i Zdrowia Starostwa Powiatowego w Rybniku. Dla takiego samego okresu wydatki w rybnickim magistracie przekroczyły milion złotych. – W roku 2014 w placówkach prowadzonych przez Miasto Rybnik na ww. urlopach przebywało 49 nauczycieli. Spowodowało to poniesienie dodatkowych kosztów w wysokości 1 062 734,23 złotych – wyjaśnia Agnieszka Skupień, asystent Prezydenta Miasta Rybnika.
W wodzisławskiej oświacie koszty z tytułu ratowania zdrowia pedagogów utrzymują się na podobnym poziomie. Rok szkolny 2013/2014 kosztował wodzisławski magistrat 288 tysięcy złotych. Kolejny rok szkolny, czyli 2014/2015, to wydatek 270 tysięcy złotych. Z ośmiu osób, które przebywały w tym czasie na urlopie, aż trzech pracowało w ZS nr 1. Rok szkolny 2014/2015 to również spory wydatek dla Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu Śląskim, które za urlopy czternastu pedagogów zapłaciło 479 tysięcy złotych. Starostwo Powiatowe w Raciborzu wyliczyło, że uśredniony roczny koszt urlopu jednego nauczyciela to wydatek blisko 50 tysięcy złotych. W 2013 w szkołach raciborskiego starostwa na urlopach przebywało siedem osób, rok później osiem, a na 8 września 2015 już 9 osób.
Kto pracuje, gdy wychowawca choruje?
Sytuacja, kiedy nauczyciel miesiącami przebywa na urlopie zdrowotnym to również wyzwanie logistyczne dla dyrekcji danej szkoły. Trzeba obsadzić godziny, które przypisano chorującemu a bywa, że przekazać wychowawstwo. – Dyrekcje radzą sobie w ten sposób, że rozdzielają godziny pomiędzy nauczycieli, którzy mają jeszcze możliwości je objąć. Zatrudniani są również nauczyciele na krótszy okres, czyli na czas urlopu zdrowotnego – mówi naszemu tygodnikowi wicekurator Dariusz Wilczak z Kuratorium Oświaty w Katowicach. – Oczywiście, że te pieniądze można by zagospodarować w inny sposób, bo potrzeb nie brakuje, ale mamy prawo jakie mamy i do niego się stosujemy. Jeszcze kilka lat temu sytuacja była naprawdę paląca, a na urlopach zdrowotnych mieliśmy tłum nauczycieli. Teraz to się zmieniło – mówi prezydent Lenk.
Przykaz dla nauczycieli
Jeszcze za czasów prezydentury Adama Fudalego w rybnickich szkołach nauczyciele dwa razy zastanawiali się czy pisać o przyznanie urlopu dla poratowania zdrowia. – Nikt tego oficjalnie nie przekazywał jako polecenia, ale wystarczyło, że na konferencji dyrektorów, władze Rybnika wyraziły swój stosunek do urlopów i już wiadomo było, że zgody nie będzie – wspomina jeden z rybnickich nauczycieli. Urlop na poratowanie zdrowia wykorzystywany był przez młode mamy. Nauczycielka, która urodziła dziecko wolała zamiast urlopu wychowawczego brać urlop na poratowanie zdrowia. Po tym pierwszym dyrekcja nie dawała gwarancji zatrudnienia. – Jak wszędzie, także tu, potrzebny jest rozsądek – przyznaje poseł Marek Krząkała z PO a wcześniej nauczyciel języka niemieckiego w II LO. – Ustawodawca chciał dobrze, stwarzając możliwość korzystania z takiego urlopu. Gdy nauczyciel bardzo się angażuje w pracę z młodzieżą, wypala się, taki urlop jest mu bardzo potrzebny. Po nim jest w stanie wrócić z nową energią do pracy. Są też niestety przypadki nadużyć, kiedy nauczyciele wybierają go tylko dlatego, że taki urlop im się należy. Myślę, że kluczem jest tutaj właściwa weryfikacja przy przyznawaniu urlopu, aby był wykorzystywany faktycznie dla poratowania zdrowia, fizycznego i psychicznego – tłumaczy poseł.
Adrian Czarnota