Parafie pozytywnie zareagowały na apel o przyjmowanie uchodźców
Kilkanaście dni temu do dyskusji o problemie uchodźców włączył się papież Franciszek.
Zaapelował o pomoc. „W obliczu tragedii dziesiątek tysięcy uchodźców, którzy uciekają przed śmiercią z powodu wojny i głodu i znajdują się w marszu ku nadziei na życie, Ewangelia wzywa nas, byśmy byli bliźnimi najmniejszych i opuszczonych, byśmy dali im konkretną nadzieję, a nie mówili tylko: Odwagi, cierpliwości. Kieruję apel do parafii, wspólnot zakonnych, do klasztorów i sanktuariów w całej Europie, o konkretne wyrażenie Ewangelii i przyjęcie po jednej rodzinie uchodźców – mówił papież. Sprawdziliśmy, jak na ten apel mają zamiar zareagować parafie w naszym regionie.
Ratować potrzebujących
Zapytaliśmy proboszczów, czy ich parafie są gotowe na przyjęcie uchodźców, czy taki scenariusz jest w ogóle rozważany. – Uważam, że problem jest o wiele bardziej złożony, niż samo przyjęcie tych ludzi. Jeśli będzie taka sytuacja, to oczywiście każdy powinien być gotowy, by ratować potrzebujących ludzi. Ale w tym wypadku to nie byłoby przecież tylko przyjęcie pod dach. Tych ludzi trzeba przecież nakarmić. Dorośli z pewnością chcieliby podjąć pracę, zaś młodsi pójść do szkoły i rozwijać swoje zainteresowania. Jeśli to nie byliby chrześcijanie, trzeba by też zadbać o ich potrzeby duchowe. Odpowiadając wprost: tak, jestem gotowy, ale w obecnej chwili nie mam takich możliwości, by załatwić tym ludziom pracę bądź szkołę, to po prostu nie jest w mojej gestii. Jednak gdyby nastąpiła taka sytuacja, należałoby podjąć współpracę na przykład z magistratem. Póki co od swoich przełożonych nie otrzymaliśmy żadnej decyzji. Jednak w razie potrzeby te parę metrów kwadratowych dla każdego by się znalazło – powiedział nam Marek Bernacki, proboszcz Parafii Matki Bożej Częstochowskiej w Rybniku. Podobnie wypowiada się ojciec Serafin Sputek, z parafii św. Józefa Robotnika. – Jesteśmy posłuszni przede wszystkim Panu Bogu i ewangelii. Mamy być pomocni i spieszyć z pomocą wszystkim, którzy tej pomocy potrzebują. Inaczej byłoby nie po chrześcijańsku. Jeśli prosi nas o to papież, czyli głowa Kościoła, to my będziemy robili wszystko, żeby dać tym ludziom dach nad głową. Jesteśmy otwarci na każdego człowieka, nie patrzymy na jego rasę czy religię. Jeśli zajdzie taka potrzeba, będziemy otwierać nasze domy i salki. W tym wszystkim potrzebna będzie również współpraca na linii parafia – samorząd – twierdzi ojciec Serafin.
Jan Pilek, proboszcz parafii Królowej Apostołów w Rybniku zwraca uwagę, że apel jest skierowany nie tylko do księży ale do wszystkich parafian. – Jest mi bardzo trudno wypowiadać się za moich parafian. Wierzę jednak, że są oni dobrymi ludźmi i gdy jest taka potrzeba, mają otwarte serca i kieszenie. Uważam, że razem z caritasem jesteśmy w stanie pomagać uchodźcom – twierdzi proboszcz. Nie wszyscy nasi rozmówcy chętnie odpowiadali na nasze pytanie, twierdząc, że media to nie odpowiednie miejsce, aby prowadzić dyskusję w tym temacie. – Słucham, jakie decyzje podejmuje rząd. Mam też bliski kontakt z księdzem biskupem i caritasem. A media to ostatnie miejsce, gdzie wypowiedziałbym się w tym temacie. Jak ktoś przyjdzie i będzie prosił o azyl, to wtedy będziemy rozmawiać. Ja również mogę zadać pytanie: czy pan, jako redaktor, przyjąłby uchodźców do siebie, gdyby stanęli u progu pana domu? (red: odpowiadam – nie). To szkoda, bo ja tak – stwierdza ksiądz Krzysztof Błotko z parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Boguszowicach.
Czekamy na informacje
– Choć papież Franciszek powiedział, że każda parafia powinna przyjąć uchodźców, nie miał na myśli plebanii, ale wspólnotę. To wymagałoby ogłoszenia i przyjęcia zgłoszeń chętnych do ugoszczenia tych osób. Wtedy moglibyśmy się zorientować i na pewno pomóc. Na razie czekamy na konkretne informacje i jeśli będzie taka potrzeba, będziemy działać – podkreśla w rozmowie z Tygodnikiem ks. dziekan Piotr Winkler, proboszcz parafii Św. Piusa X i Matki Boskiej Szkaplerznej w Jejkowicach. Podobnego zdania jest ks. Antoni Szczypka z Czerwionki. – W naszej parafii budujemy kościół, więc trudno mówić o jakiejkolwiek pomocy, gdy nie mamy konkretnych liczb. W przypadku uchodźców to nie tylko kwestia ich ugoszczenia, ale również finansowania. Jeśli będzie potrzeba, na pewno będziemy pomagać. My w parafii nie dysponujemy żadnym mieszkaniem i w tej materii trzeba opierać się na bazie gminnej. Parafia jedynie mogłaby takie mieszkanie wynająć i je finansować. Przyjmowanie potrzebujących musi zacząć się od samorządów, które mają do tego warunki, a parafie na pewno do tej pomocy się dołączą – mówi ks. Antoni Szczypka, dziekan dekanatu Dębieńsko i proboszcz parafii p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Czerwionce.
Jak przyznaje proboszcz parafii Bożego Ciała w Jankowicach Rybnickich, probostwo nie jest z gumy, a mieszka na nim już dwóch emerytowanych duchownych. Jednak w porozumieniu z gminą i parafianami, na pewno można by znaleźć lokum dla potrzebujących, bo w Jankowicach stoi sporo budynków opuszczonych ze względu na szkody górnicze. Bazując na polskiej gościnności na pewno znajdą się osoby chętne do pomocy. – Podstawową kwestią jest to, jakie to byłyby osoby. Jak widzimy w relacjach, najczęściej są to mężczyźni w sile wieku i to skłania do myślenia. Na pewno parafianie mogliby kogoś przyjąć jako gościa, ale nie jako intruza, który domaga się wszystkiego na zasadzie roszczenia. Imigranci muszą się asymilować. Patrząc na kwestie ewangeliczne, na pewno moglibyśmy pomóc, zapewnić miejsce i wyżywienie dla tych osób – zapewnia ks. Tadeusz Stachoń, proboszcz z Jankowic i dziekan dekanatu Boguszowice.
(ska, kp, pm)