Nieobiektywnie: Lepsze jest wrogiem dobrego
Komentarz Marka Pietrasa, Redaktora naczelnego Tygodnika Rybnickiego
Od lat obserwuję zmiany jakie zachodzą w rybnickim sporcie. Teoretycznie, miały one zawsze doprowadzić do rozkwitu poszczególnych dyscyplin. Niestety, po tym jak szeroko rozumiana branża górnicza przestała dotować sport, wszystko zmierza w odwrotnym kierunku. Liczących się sekcji jest coraz mniej, a co za tym idzie sukcesów również. Główny ciężar finansowania sportu spadł jednocześnie na barki samorządów. Na pewno nie jest to najszczęśliwsze rozwiązanie, ale „kopanie” się z rzeczywistością, nie jest chyba w tym przypadku najszczęśliwszym rozwiązaniem. Jeżeli chcemy mieć przynajmniej zalążki profesjonalnego sportu w Rybniku, musimy tę sytuację zaakceptować i szukać optymalnych rozwiązań. Na to jednak potrzeba czasu i woli. Zarówno ze strony władz miasta jak i samych klubów, których działacze muszą zrozumieć, że to co było – już nie wróci i muszą zaakceptować nowe warunki gry. Na czym mają one polegać? Wydaje się, że głównie na większym profesjonalizmie w zarządzaniu. To powoduje, że czasy kiedy klubami kierowali „zapaleńcy”, działacze-społecznicy już się skończyły. Chcąc odnosić sukcesy, kluby muszą znaleźć i zaufać menedżerom, dla których praca na ich rzecz, nie będzie miała nic wspólnego z przywiązaniem do barw klubowych – będzie tylko i wyłącznie zadaniem biznesowym i realizowaniem założonych celów. Na takich rozwiązaniach powinno również zależeć Miastu. Bo wiara w to, że w Rybniku będzie się rozwijał sport amatorski i rekreacja, bez istnienia sportu profesjonalnego to miraż.