Szlachetna Paczka to mądra pomoc
Z Beatą Karwot rozmawiamy o rodzinach, które otrzymają pomoc od Szlachetnej Paczki, ale także o wolontariuszach, darczyńcach i planowanych zmianach.
Marek Pietras: Macie już komplet wolontariuszy?
Beata Karwot: Prawie. W Rybniku działa dwóch liderów, ja i Adam Kania. U mnie jest 16 wolontariuszy, u Adama 26. Pierwotnie – ostateczny termin zgłaszania się upływał 15 października, ale termin został wydłużony do 30 października, dlatego nadal można zostać wolontariuszem.
To jest 15. edycja Szlachetnej Paczki. Czy sama idea, zasady, które obowiązywały do tej pory, pozostają bez zmian?
W zasadzie tak, ale Szlachetna Paczka ma się zmienić.
W jaki sposób?
Jest taka idea, aby nasza działalność nie sprowadzała się do jednorazowej pomocy na święta, ale trwała cały rok. Cała idea ma zostać rozbudowana. Na dziś nie znamy jeszcze szczegółów, obecnie pracujemy tak, jak w latach poprzednich, przygotowujemy finał tegorocznej akcji na 12 i 13 grudnia.
Czy wolontariusze, którzy zgłaszają się do tegorocznej akcji, z automatu będą działać wg planowanych, nowych zasad? Czyli nie tylko akcja grudniowa?
Tak jak mówiłam, na razie skupiamy się na bieżącej pracy. Oczywiście, rozmawiając z wolontariuszami, pytamy ich, czy byliby skłonni współpracować z nami przez cały rok. Ale to melodia przyszłości.
Jakie osoby zostają wolontariuszami? To są studenci, licealiści, osoby starsze?
Nie ma reguły. Są to osoby od 15 lat do 60. Niepełnoletni nie mogą jednak działać samodzielnie. Ale korzystamy z ich pomocy w sprawach ogólnych. Można powiedzieć, że oni się uczą. Żeby być pełnoprawnym wolontariuszem, należy mieć ukończone 18 lat.
Dlaczego pani została liderem Szlachetnej Paczki?
W ubiegłym roku byłam wolontariuszem i bardzo spodobała mi się sama idea tej akcji. Uczestnictwo w Szlachetnej Paczce uczy. Głównie pokory, ale także innych umiejętności, chociażby obcowania z ludźmi. Z założenia nasza akcja ma nieść pomoc potrzebującym. W moim odczuciu pomaga ona również wolontariuszom. To swoista szkoła życia.
Jak znajdujecie rodziny, do których trafia wasza pomoc?
Współpracujemy z różnymi instytucjami, które mogą nam pomóc w dotarciu do takich rodzin. Korzystamy również z podpowiedzi chociażby pedagogów szkolnych czy policjantów z dzielnic. Następnie wolontariusze odwiedzają takie rodziny i tworzą ich historię. Co ważne – rodziny nie mogą się zgłaszać same.
Rozumiem, że te historie służą do weryfikacji takich rodzin?
Tak, bo Szlachetna Paczka to tzw. mądra pomoc. Chcemy, aby była ona jak najbardziej praktyczna i skuteczna. Dlatego pytamy rodziny, czego najbardziej potrzebują. One wskazują trzy główne potrzeby, które później darczyńcy starają się zaspokoić.
O co najczęściej proszą rodziny?
O różne rzeczy, jest to bardzo indywidualne. Jeżeli mamy do czynienia z matką, samotnie wychowującą dzieci, to często prośby dotyczą pampersów, mleka dla dziecka. Starsze osoby często nie mają podstawowych urządzeń AGD, np. lodówki.
Kto może zostać darczyńcą?
Każdy. Mogą to być osoby indywidualne, ale również grupy osób. Ja, w ubiegłym roku, przygotowywałam paczkę razem z dwudziestoma innymi osobami. Zaangażowałam w to kuzynów, ciocie, całą rodzinę. Często darczyńcami są też firmy czy szkoły – które przygotowują paczkę dla wybranej rodziny.
Jak wybiera się rodziny, którym chce się pomóc?
21 listopada zostaną opublikowane bazy rodzin, zawierające spis ich potrzeb. Wtedy można wybrać taką rodzinę i przygotować dla niej paczkę. Co ważne, my nie zbieramy pieniędzy.
Rozumiem, że głównie chodzi o to, aby w paczce znalazły się te trzy najbardziej potrzebne rzeczy, wskazane przez rodziny?
Dokładnie tak, ale oczywiście w paczce mogą się znaleźć również dodatkowe rzeczy i tak się bardzo często dzieje.
Z tego, co wiem, darczyńcy nie wręczają przygotowanych paczek?
Nie. Umawiamy się z nim, aby dostarczyli paczki do naszego magazynu, który w tym roku będzie się znajdował przy ul. Sienkiewicza 40. Potem wolontariusze zawożą je do rodzin. Oczywiście, jeśli jest zgoda obu stron, darczyńca może pojechać z wolontariuszem zawieść paczki do rodziny.
Ile rodzin może liczyć na pomoc w tym roku?
Zasada jest taka, że na jednego wolontariusza przypadają trzy rodziny. Jest więc szansa, że rodzin będzie ponad sto. Nie chodzi jednak o to, aby bić rekordy. Lepiej pomóc mniejszej liczbie osób, ale skuteczniej.
Pani w ubiegłym roku była wolontariuszem. Utrzymuje pani kontakt z rodzinami, którym wręczała paczki?
Sporadyczny. Oczywiście pytałam rodziny, czy pomoc, którą otrzymały, spełniła ich oczekiwania. Jednak jakichś bliższych więzi nie ma.
Wspominała pani na początku naszej rozmowy, że Paczka ma się zmienić.
Zobaczymy, jak to będzie wyglądać. Szczegóły będziemy poznawać po tegorocznym finale.
Uważa pani, że rybniczanie chętnie włączają się w akcje charytatywne?
To różnie bywa. Jeżeli chodzi o wolontariuszy, to ich werbowanie nie było łatwe. Głównie bazowaliśmy na „poczcie pantoflowej”. Czym bliżej finału, tym aktywność jest jednak większa. Dla wielu Szlachetna Paczka to akcja w grudniu, która trwa dwa dni. A prawda jest taka, że my pracujemy wiele miesięcy, aby to wszystko się udało. Na koniec zaapeluję: szukamy jeszcze wolontariuszy, darczyńców oraz sponsorów. Serdecznie zapraszamy do współpracy i do odwiedzin nas na: www.facebook.com/SzlachetnaPaczkaRybnik.