Od przydrożnej kapliczki, do monumentalnej bazyliki
29 września minęło dokładnie 100 lat od momentu konsekracji kościoła św. Antoniego w Rybniku.
Sama świątynia jest nieco starsza, a jej historia, która ma już ponad wiek, pełna jest ciekawych, ale również tragicznych wydarzeń. Najważniejsze fakty z życia bazyliki, czyli jednej z najbardziej charakterystycznych i najcenniejszych budowli sakralnych w Rybniku, wspomina doktor Bogdan Kloch.
Nowy kościół, „Antoniczek”, czy Bazylika?
Mieszkańcy naszego regionu posługują się kilkoma nazwami, by określić największy rybnicki kościół. Okazała budowla, zwieńczona dwoma strzelistymi wieżami, usytuowana jest, zgodnie z obowiązującymi niegdyś kanonami, na wzniesieniu, w miejscu określanym jako reprezentatywne i godne dla obiektu sakralnego. – Bazylika to pojęcie wtórne i bardziej dotyczy honorowego potraktowania kościoła świętego Antoniego. Coraz więcej ludzi używa tej nazwy, zastępując ją określeniem, które było stosowane przez długie lata, czyli nowy kościół. Ta nazwa istnieje zaś praktycznie od samego początku istnienia świątyni. Dodatkowo używano jeszcze formy „Antoniczek”. Pojęcie „bazylika” jest bardzo późne i w zasadzie dotyczy lat po zmianach politycznych, kiedy decyzją papieża, świętego Jana Pawła II, kościół został podniesiony do rangi Bazyliki Mniejszej – wyjaśnia doktor Bogdan Kloch, dyrektor Muzeum w Rybniku. Miejsce, w którym stoi świątynia, jest trzecim najstarszym punktem w mieście, gdzie powstał kościół parafialny. Pierwszym był kościół „na wzgórzu” (dziś kościółek akademicki), drugim kościół Matki Boskiej Bolesnej, a trzecim właśnie kościół świętego Antoniego. Dlaczego obiekt znalazł się akurat w tym miejscu? – Być może dlatego, że poniżej dzisiejszego kościoła, prawdopodobnie na wysokości obecnego monumentu, przedstawiającego Jana Pawła II, stała nieduża, murowana, przydrożna kapliczka, powstała w pierwszej połowie XIX wieku, w której umiejscowiono figurkę św. Antoniego, najpewniej tę, która dzisiaj znajduje się w ołtarzu głównym bazyliki mniejszej. Figurka pochodzi z XVIII lub XVII wieku i powstała – albo na zlecenie któregoś z mieszkańców, albo grupy osób. Było to nawiązanie do ołtarza świętego Antoniego, który znajdował się w najstarszym rybnickim kościele. Drugi, taki sam boczny ołtarz wzniesiono później także w kościele Matki Boskiej Bolesnej. Istnieje on do dnia dzisiejszego – tłumaczy Bogdan Kloch.
Trudne początki
W drugiej połowie XIX wieku Rybnik bardzo się rozrastał pod względem liczby mieszkańców i kościół Matki Boskiej Bolesnej, który mógł pomieścić maksymalnie osiemset osób, był już po prostu zbyt mały. – W tym czasie Rybnik liczył kilka tysięcy mieszkańców, z czego przytłaczająca większość to katolicy. Ci ludzie musieli się mieścić w tym jednym kościele, bo na początku XIX wieku władze pruskie zlikwidowały wiele dodatkowych obiektów sakralnych. Z Rybnika zniknęła choćby kaplica św. Katarzyny i kościółek św. Jana Chrzciciela. Dlatego trzeba było zastanowić się nad budową nowego kościoła parafialnego – mówi dyrektor Kloch. Pierwsze plany były podejmowane w latach siedemdziesiątych XIX wieku. Pierwotnie świątynia miała powstać mniej więcej w połowie drogi pomiędzy dzisiejszą bazyliką, a wzgórzem, gdzie znajduje się kościół akademicki. Z tych planów nic jednak nie wyszło. Do idei budowy powrócono w samym końcu dziewiętnastego stulecia, a przyczynili się do tego rybniccy proboszczowie: Edward Bolik i Franciszek Brudniok, którym leżało na sercu, by zaopatrzyć społeczność w odpowiednią świątynię. – Po jakimś czasie pomysł znów utknął w martwym punkcie, ale zamiast tego starano się zrealizować budowę kościoła klasztornego dla Franciszkanów. Ta idea znalazła podatny grunt, jednak po pewnym czasie okazało się, że nie będzie dane w naszym mieście zakonnikom zamieszkać. Po dziś dzień zachowały się plany sytuacyjne, na których można przeczytać, że działka miała być przeznaczona pod klasztor. Ostatecznie, po długich perturbacjach, kościół zaczęto budować z założeniem, że będzie służył parafii i wybrano miejsce związane ze wspomnianą wcześniej kapliczką św. Antoniego, który otoczony był w Rybniku silnym kultem. Poza tym teren znajdował się na wzniesieniu, a więc miejsce było bardzo reprezentacyjne. Wokół nie było jeszcze dużej zabudowy, więc kościół można było ustawić według pewnych standardów. Świątynia została więc zorientowana na osi wschód-zachód, tak jak większość średniowiecznych kościołów parafialnych. Dlatego można powiedzieć, że kościół św. Antoniego to taka „prawdziwa średniowieczna katedra, która została wzniesiona zgodnie z pewnym kanonem” – twierdzi doktor Kloch. Kościół został zaprojektowany przez architekta, Ludwika Schneidera, a ukończone dzieło można uznać za wyraz możliwości i aspiracji mieszkańców Rybnika tuż przed wybuchem I wojny światowej.
Od prac budowlanych, do biskupich święceń
Prace wstępne związane z budową kościoła rozpoczęto 14 września 1903 roku. Cztery lata później, 29 września, świątynia została poświęcona. – Budowę prowadził ksiądz proboszcz Franciszek Brudniok. Świątynia to zatem głównie jego zasługa. Założenie było takie, by kościół stał się nową siedzibą parafii miejskiej. Później zaczęto myśleć o tym, by była to zupełnie nowa parafia. Ta sprawa została jednak rozwiązana dopiero w czasach tworzenia się rzeczywistości komunistycznej. Wówczas ten kościół został wydzielony jako odrębna parafia – przedstawia fakty Bogdan Kloch. Nie ma zbyt wielu informacji na temat tego, co działo się w kościele pomiędzy zakończeniem budowy (1905), a konsekracją (1915). Wiadomo, że w latach 1906-1907, wnętrze obiektu było już całkowicie wykończone jeśli chodzi o ściany, okna czy drzwi. Położono też kamień węgielny pod ołtarz główny. Wyposażenie napływało stopniowo, aż do roku 1915. – Wiemy na pewno, że przed konsekracją odbyło się w tym miejscu parę nabożeństw czy śpiewów chóralnych. Kościół powoli wprowadzano w obieg. Trzeba jednak pamiętać, że przy świątyni nie było probostwa, bo nie był to kościół parafialny. Były zatem dwa obiekty, które nadzorował jeden proboszcz, mający do pomocy jednego czy dwóch kapłanów. I oni musieli tę świątynię obsłużyć. Probostwo znajdowało się przy starym kościele i duchowny, by odprawiać jakiekolwiek nabożeństwo w „Antoniczku”, musiał tam po prostu przejść. Aż do wybuchu wojny nie został ustanowiony duchowny przy tym kościele – mówi doktor Kloch, dodając, że dla miasta i społeczności obiekt był bardzo prestiżowy. Da się nawet zauważyć działania, które miały na celu zaakceptowanie go przez inne wyznania. Zarówno parafia ewangelicka, jak i gmina żydowska w Rybniku, wsparły świątynie pewnymi elementami wyposażenia, żeby w ten sposób pokazać swój pozytywny stosunek. Kościół został konsekrowany 29 września 1915 roku. O wydarzeniu pisały polskojęzyczne „Nowiny Raciborskie”, które kilka dni przed wydarzeniem informowały: „Rybnik. Wedle ustanowionego porządku, przybędzie ksiądz biskup sufragan, w sobotę, 25 bieżącego miesiąca, około szóstej wieczorem do Rybnika i bierzmować będzie także w niedzielę, poniedziałek i wtorek. Książę biskup, doktor Bertram, przybędzie do Rybnika we wtorek 28 września po południu, a dnia następnego odbędzie się konsekracja naszego kościoła powstałego pod wezwaniem św. Antoniego”. O uroczystości skrótowo informowała także prasa niemiecka. – Mieliśmy do czynienia z pełną obsadą, bo do Rybnika przybył i biskup pomocniczy i sam biskup wrocławski. Można powiedzieć, że uroczystość cieszyła się sporym zainteresowaniem w całej okolicy. Sama ceremonia miała charakter stricte liturgiczny, a więc zgodnie z ówczesnymi kanonami. Msza odbyła się oczywiście w języku łacińskim. Może powiem trochę nad wyrost, ale było to uwieńczenie prawie czterech dekad starań o wybudowanie dużej, nowej świątyni w Rybniku – uważa Bogdan Kloch.
Najważniejsze wydarzenia z życia „Antoniczka”
Poza faktem rozpoczęcia i zakończenia budowy oraz konsekracji, dla mieszkańców Rybnika ważnych jest z pewnością kilka innych dat, wiążących się z kościołem. – Są to przede wszystkim wydarzenia związane z wojną czy powstaniami. W roku 1921 nastąpiła sławetna ogromna eksplozja przy dworcu kolejowym w Rybniku, kiedy to został zdetonowany ładunek wybuchowy. Ucierpiał wtedy dach, okna i organy w kościele. W roku 1926 w świątyni pochowano księdza Brudnioka i jest to jedyny udokumentowany pochówek w tym miejscu. Rok 1939 jest mniej istotny dla kościoła, choć został on wtedy lekko uszkodzony. Dużo gorzej było w roku 1945, kiedy to był on ostrzeliwany i przez jakiś czas znajdował się na linii frontu, a w wyniku bombardowania, zastanawiano się nawet nad rozbiórką świątyni. Obiekt na szczęście udało się uratować. Jeszcze bardziej niebezpieczne były wydarzenia, które miały miejsce w nocy z 14 na 15 października 1959 roku. Od instalacji elektrycznej zapaliła się jedna z wież. Akcja gaśnicza polegała na tym, żeby opanować pożar i zagasić płomienie, tak więc kościół zalewano wodą z góry. Bazylika była potężnym wyzwaniem dla drużyn strażackich. Żywioł udało się opanować, jednak wieża została wypalona, a poważnym uszkodzeniom uległy pozostałe partie dachu. Trochę trwało, zanim obiekt doprowadzono do jako takiego stanu. Dzięki Bogu udało się uratować ołtarze – przypomina dyrektor rybnickiego muzeum. Jeśli chodzi o historię najnowszą, wart podkreślenia jest listopad roku 1991, kiedy to kościół został zaliczony jako zabytek sztuki klasy A. Dwa lata później, a więc w 1993 roku, papież Jan Paweł II nadał świątyni tytuł Bazyliki Mniejszej. Stulecie konsekracji kościoła obchodzono w wigilię tego wydarzenia, czyli 28 września. W bazylice odprawiono uroczystą, dziękczynną mszę świętą pod przewodnictwem księdza arcybiskupa Wiktora Skworca, który poświęcił odremontowane przyołtarzowe organy. Po nabożeństwie odbył się koncert wirtuoza organów, prof. Juliana Gembalskiego. Z okazji stulecia konsekracji bazyliki ukazało się również drugie, uzupełnione wydanie książki księdza Piotra Szwedy na temat kultu św. Antoniego na Śląsku.
(kp)