Z KWK „Chwałowice” na Wiejską
Wśród posłów wybranych na nową kadencję w okręgu nr 30 Rybnik, znalazł się reprezentant ruchu Kukiz’15. Z Krzysztofem Sitarskim tuż po wręczeniu zaświadczeń wyboru na posłów, porozmawialiśmy o planach i sejmowych realiach.
Szymon Kamczyk: Na początek muszę zapytać, czy wynik wyborczy pana zaskoczył?
Krzysztof Sitarski: Gdybym nie wierzył, że się uda, to bym nie startował w wyborach. W naszym kraju jest potrzebna zmiana i mój start w wyborach był związany z wiarą w to, że pewne rzeczy można zmienić. Opcje będące na scenie politycznej nie odpowiadały mi zarówno pod względem działań, jak też ideologii. Pojawił się Ruch Kukiza i po wyborach prezydenckich zapowiedziano stworzenie ruchu obywatelskiego. Do Pawła przyłączyły się różne środowiska, a także moja osoba, bo było nam po drodze. Należy jednak podkreślić, że sam sukces wyborczy to nie tylko praca kandydatów, ale ogromnej liczby osób w to zaangażowanych. Ja jestem efektem finalnym pracy wielu ludzi w naszym regionie.
Czy wcześniej miał pan doświadczenia polityczne lub samorządowe?
Moim zdaniem jest to moja zaleta, bo nigdy nie miałem doświadczeń politycznych. Przynależność do związku zawodowego można podciągnąć pod samorządność, ale nic poza tym. Mam swoje poglądy polityczne, sympatie, ale nigdy nie podejmowałem aktywności politycznej, choć stale obserwowałem scenę polityczną. Parę lat temu postanowiłem, że zaangażuję się politycznie, ale nie było dobrej dla mnie opcji, aż pojawił się Ruch Kukiza.
Wyobrażenia o sejmie mocno różniły się od rzeczywistości?
Wszyscy to znamy z przekazów telewizyjnych, ale to są tylko drobne wycinki tego co się dzieje. Działalność sejmowa wymaga dużo pracy, wiedzy, a także współdziałania z innymi opcjami. Rozmowy kuluarowe są zazwyczaj kluczowe i niejednokrotnie ważniejsze niż samo późniejsze głosowanie nad ustawą. Wszystko rozstrzyga się już podczas pracy komisji, później część rzeczy przenosi się na debatę na sali sejmu. Trzeba wypracować kompromis, a dopiero później Biuro Analiz Sejmowych sprawdza podstawy prawne i weryfikuje projekty, aby nie wypuszczać bubli prawnych.
A takie sytuacje jak wiemy miały miejsce...
I z tym właśnie trzeba walczyć.
Jakie były pierwsze wrażenia na Wiejskiej? Czy coś pana zaskoczyło?
Rozśmieszyło mnie to, że największa kolejka była do fotografa, który musiał wykonać zdjęcia ok. 200 posłów do dokumentów dyplomatycznych, więc pani fotograf miała sporo pracy. Te zdjęcia idą za posłami przez długi czas. Ogólnie w pierwszy dzień zastaliśmy w Sejmie spory gwar, mnóstwo dziennikarzy, pytań, koncepcji. Sam budynek Sejmu jest dość zawiły, więc musieliśmy się z nim zapoznać. Było też sporo dokumentów do wypełnienia oraz podpisania.
Czy w pracy posła chce się pan skupić na problemach naszego regionu?
Po to idę do Sejmu. Jaki byłby ze mnie poseł, gdybym nie patrzył na mój region. Z posłami Ruchu Kukiza z Górnego Śląska staramy się zachęcić do współpracy na rzecz regionu parlamentarzystów innych opcji politycznych. Jestem już po rozmowach z innymi posłami z okręgu 30 i zgadzamy się, że musimy walczyć o ten region i przede wszystkim pochylić się nad sytuacją w górnictwie. Górnictwo, które stanowi o sile naszego regionu, jest w tej chwili zaniedbane i to pierwsza praca, którą musimy wykonać. W krótkim czasie musimy sprawić, aby górnictwo dostało oddechu i nie zostało zmiażdżone przez obecne obciążenia fiskalne i złe zarządzanie. Nie możemy czekać. Jeśli tylko rząd się utworzy, temat musi nabrać rozpędu, bo branża górnicza jest na granicy wytrzymałości.
Jak już jesteśmy przy górnictwie, to proszę powiedzieć, co pan myśli o koncepcji nowej Kompanii Węglowej, która miała powstać już we wrześniu, a do tej pory nic się nie wydarzyło?
To płonne obietnice rządu. Dlatego Platforma Obywatelska miała taki, a nie inny wynik, bo nie dokończyła tego, co było ważne dla regionu. Mam nadzieję, że nowo wykrystalizowany rząd będzie bardziej dbał o obywatela i dotrzymywał obietnic wyborczych oraz deklaracji sejmowych. Jako Ruch Kukiza na pewno będziemy tego pilnować.
Pan wywodzi się z górnictwa. Jak koledzy z KWK Chwałowice przyjęli nowinę o pana wyborze na posła?
Kiedy człowiek mówi, że startuje w wyborach, to zazwyczaj jest postrzegany z zaciekawieniem. Potem wielu znajomych kibicowało. Praca wielu ludzi ze sztabu, który w kampanii został stworzony praktycznie z niczego, przyczyniła się do naszego wyniku w okręgu 30 gdzie mamy 11,3 proc., na 8,81 proc. poparcia w skali kraju. Zabrakło nam niewiele, aby wprowadzić drugiego posła z naszego okręgu do parlamentu.
Początkowo układ nazwisk na liście miał być inny...
Byłem chyba ostatnim liderem listy z Ruchu Kukiza, który dowiedział się o tym, że jest jedynką. Pan Aleksander Larysz wycofał się z działalności w Ruchu Kukiza i podejmuje bliższe sobie działania. Otrzymałem pierwsze miejsce na liście z „dobrem inwentarza” na parę tygodni przed wyborami. Trzeba było poświęcić dużo pracy, aby to przekuć w sukces. Jest mi bardzo miło, że się udało.
Gdzie będzie pana biuro i czy ma pan już wykrystalizowane zaplecze?
Biuro na razie urządzamy w pomieszczeniach wynajętych od Urzędu Miasta Radlina. Od kilkunastu lat mieszkam w Radlinie i z tym miejscem jestem związany. Ruch Kukiza od samego początku założył, że będzie ekonomiczny. Nie braliśmy subwencji z budżetu państwa. Zrezygnowaliśmy z ponad 7 mln złotych. Chcemy udowodnić, że można funkcjonować ekonomicznie, ale też wydajnie. Na pewno w moim przypadku nie będzie dziesięciu biur, a jedno. Za to będziemy mocno współpracować regionalnie i będziemy mobilni. Będziemy odwiedzać regularnie wszystkie rejony naszego okręgu, by być w stałym kontakcie z ludźmi. Mam również wybranych współpracowników. Środki, które poseł dostaje na prowadzenie biura wystarczą, abyśmy byli widoczni, sprawni. Jako posłowie Ruchu Kukiza podjęliśmy decyzję o samoopodatkowaniu. Każdy wybrany poseł Ruchu Kukiza ze swojego wynagrodzenia będzie przekazywał na rzecz ruchu określoną procentowo część. W ten sposób nie zostaniemy w tyle pod kątem obsługi prawnej i funkcjonowania w Sejmie. Chcemy udowodnić, że budżetowanie partii w obecnej wysokości jest znaczną przesadą. Innym może się to nie spodobać, ale obecny deficyt budżetowy nie pozwala na tworzenie takich kosztów. Subwencje są zdecydowanie za wysokie, a już zupełnie nie rozumiem finansowania partii, które przekraczają granicę progu i nie wchodzą w struktury parlamentarne. Powiem po śląsku: trza szporować i trza zacząć od siebie!
Tu mnie pan zaskoczył, bo niewielu naszych parlamentarzystów „godo po ślonsku”, a przynajmniej nieoficjalnie!
Przy plakacie wyborczym mieliśmy koncepcję, aby stworzyć hasło po śląsku, ale ogólne hasło brzmiało „Zróbmy porządek!” i tak już zostało. Nasze państwo potrzebuje w tej chwili gospodarza, który zadba o nie tak, jak każdy dobry gospodarz dba o swój dom.
W komentarzach powyborczych mówił pan, że idzie do parlamentu m.in. dla swoich dzieci...
Tak, dla moich córek. Nie chcę, żeby w przyszłości szukały dobrobytu zagranicą. Uważam, że Polska jest dobrym krajem do życia, tylko trzeba stworzyć dobre warunki do życia młodym ludziom, a osobom starszym trzeba zapewnić godną emeryturę. Jest to do zrobienia, ale trzeba przejrzeć wydatki państwa, ograniczyć deficyt i zadłużenie państwa, a także zadłużanie się miast. To obciążanie obywatela jeszcze przed jego przyjściem na świat. Kiedy rodzi się dziecko, już ma dług rzędu 80 tys. zł. Nie mamy prawa, aby zadłużać przyszłe pokolenia.
Jak będzie wyglądać najbliższy okres w pana pracy?
Posiedzenie sejmu zaplanowano na 12 listopada. Będzie ślubowanie. Jesteśmy na etapie organizacji biura. Kiedy biuro zacznie działać, będziemy organizować struktury Ruchu Kukiza. Pozyskanie sympatyków i działaczy lokalnych jest potrzebne, aby to państwo zaczęło działać dobrze.
Na zakończenie i na rozluźnienie zapytam, co robi pan w wolnym czasie?
Od kilku miesięcy nie mam wolnego czasu i jeszcze długo go nie będzie. Kiedy tylko mam chwilę wytchnienia, staram się być z rodziną. Moja żona jest bardzo wyrozumiała, ale dzieci bardzo odczuwają brak ojca. To gorący okres, cały czas dzwonią telefony, ale wiedziałem na co się piszę. Jestem nauczony roboty, więc na pewno sobie poradzę.