Uzależnione od pomagania
Ponad 600 osób rocznie korzysta z różnych form wsparcia Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Świerklanach. To zaledwie 5 proc. ludności gminy, przy blisko 8 proc. klientów ośrodków pomocy w całym kraju.
W Świerklanach rocznie GOPS zapewnia m.in. obiady dla 80 dzieci, obsługuje niebieskie karty i blisko 100 sprawozdań dla administracji centralnej. To efekt ciężkiej pracy 4 pań, które swoją rolę traktują jak wyzwanie, a jednocześnie mają do tego serce. GOPS odwiedziliśmy w przeddzień Dnia Pracownika Socjalnego, który przypada 21 listopada.
Red. Która z pań pracuje tutaj najdłużej?
Barbara Korbel (pracownik socjalny). Ja, już od 25 lat.
W takim razie proszę opowiedzieć jak zmieniały się zadania pracownika socjalnego na przestrzeni ostatniego ćwierćwiecza?
Kiedy rozpoczynałam pracę w 1990 roku, zatrudniał mnie Zakład Opieki Zdrowotnej, a Ośrodek Pomocy Społecznej w Rybniku przydzielił mi rejon. Przypadła mi praca w gminie Świerklany i pracuję tu do tej pory. Praca kiedyś była o wiele łatwiejsza. W większości z pomocy społecznej korzystali ludzie starsi, zmagający się z chorobami, trudną sytuacją finansową i brakiem opieki. Teraz są Domy Pomocy Społecznej i to one zapewniają opiekę. Kiedyś DPS-sów było niewiele, ale było coś takiego jak pomoc sąsiedzka. OPS opłacał usługi, które wykonywały sąsiadki. One pomagały tym starszym osobom. Od tego czasu wiele się zmieniło. Nastąpiła komputeryzacja. Wzrosło również bezrobocie, bo kiedyś rzadko się zdarzało, aby ktoś był bezrobotny.
Bezrobocie to chyba pierwszy krok do innych zaburzeń społecznych?
Tak. W latach 90. mniej słyszało się także o przemocy w rodzinie, choć na pewno się też zdarzała.
Może dzisiaj więcej się o tym mówi, a przez to również świadomość społeczna jest większa?
Być może właśnie tak jest.
Jakie są w takim razie najcięższe problemy, z którymi macie panie kontakt?
Katarzyna Sobisiak (starszy specjalista pracy socjalnej). To przede wszystkim przemoc, bezradność, problemy opiekuńczo-wychowawcze z dziećmi. Za przemocą idzie często alkohol. Interwencje w rodzinach z tymi problemami są najtrudniejsze.
W takim razie czym musi się cechować dobry pracownik socjalny?
Agata Ośliźlok (asystent rodziny). Wytrwałością.
Katarzyna Sobisiak. Empatią.
Barbara Korbel. Szacunkiem do drugiej osoby.
Michalina Wojtal (pracownik socjalny). Cierpliwością, bo efekty naszej pracy bardzo rozciągają się w czasie. Widać je czasem nawet po kilku latach. Nie tylko pracownicy socjalni, ale też asystenci rodzin, dają z siebie bardzo dużo, ale efekty przychodzą powoli.
Katarzyna Sobisiak. Kiedy patrzymy na te trudne sytuacje w rodzinach, widzimy, że my patrzymy na problem inaczej, a nasi podopieczni mają inny punkt widzenia. Dla nas nie ma problemu w załatwieniu kilku spraw w jednym dniu, a często załatwienie choć jednej sprawy dla naszych podopiecznych może być problemem. Nie są przyzwyczajeni do innego życia. Trudne jest szczególnie to, że musimy im pokazać, że można inaczej żyć: można znaleźć pracę, mieć swoje pieniądze, normalnie funkcjonować.
Z czego to wynika? Z braku chęci, lenistwa, bo tak jest wygodniej?
Bywa różnie, to zależy od człowieka. Jedni z naszych podopiecznych nie są nauczeni innego życia, bo wynieśli to z domu. Niestety taki „styl życia” przechodzi z pokolenia na pokolenie. Inni natrafili na różne problemy, np. utracili pracę lub mają problemy z alkoholem. W takich przypadkach ciężko o jakąkolwiek zmianę, a poddać się można tym bardziej, jeśli nie widać efektów zmiany.
Agata Ośliźlok. Dochodzi także niezaradność. Ludzie często nie wiedzą, gdzie udać się po pomoc. My oczywiście udzielamy wszelkich możliwych informacji, podpowiadamy, doradzamy.
Katarzyna Sobisiak. Generalnie musimy dużo wiedzieć, aby móc szybko udzielić takich informacji. Pokazujemy również w jaki sposób napisać pisma urzędowe oraz gdzie je złożyć, aby uzyskać pomoc.
Barbara Korbel. Wracając do pierwszego pytania, kiedyś również nie było tylu dokumentów, które należy przygotowywać, aby pomóc rodzinie. Wywiad środowiskowy składał się z dwóch kartek, a dzisiaj ma ok. 15 stron. Poza tym jest sporo innej pracy do wykonania w biurze, która ogranicza możliwości spotykania z klientem. Nie chcę tutaj narzekać na biurokrację, bo idziemy do przodu i to jest nieuniknione. Chcę jednak powiedzieć, że kiedyś pracownik socjalny był blisko ludzi i to było dobre, był także szacunek do pracownika socjalnego...
Red. Właśnie. Wydaje mi się, że obecnie panuje przekonanie, że pomoc społeczna jest zła. Chodzi mi o to, że ludzie myślą: „jeśli przyjdzie pomoc społeczna, to na pewno odbiorą mi dzieci” itp.
Katarzyna Sobisiak. Często ludzie straszą nami dzieci na zasadzie „bo ta pani cię weźmie”. Zawsze tłumaczę, że po pierwsze ja nie wezmę tego dziecka, a po drugie jestem od tego, aby właśnie to dziecko zostało z rodzicami. To życie zależy od nich, od tego jak postąpią. My chcemy tylko zabezpieczyć byt tych rodzin i dobro dziecka. Dlaczego te dzieci mają cierpieć w rodzinach, w których jest źle? My możemy im pomóc, szczególna rola w takich sytuacjach należy do asystenta rodziny.
Agata Ośliźlok. Musimy wykorzystać wszystkie możliwości pomocy, aby rodzina nie została rozbita. Pokazujemy, że wszystko zaczyna się od chęci, bo trzeba bardzo chcieć to osiągnąć. Rozmawiamy z podopiecznymi bardzo dużo. To nie jedna rozmowa, ale wiele godzin.
Michalina Wojtal. Pracownicy socjalni noszą ogromny ciężar na swoich plecach. Idąc do kilku rodzin dziennie, gdzie każdy mówi o swoich odmiennych problemach, cały czas mamy je z tyłu głowy. Często jest tak, że organizujemy wszelką możliwą pomoc, dajemy ją na tacy, a podopieczni nie dają nic z siebie. Uważają, że to my powinniśmy coś zrobić z ich sytuacją, a tak naprawdę to zależy tylko od nich. Na szczęście są rodziny, którym udaje się znalezienie pracy, wyjście z alkoholizmu. Kiedy to się uda, już nie przychodzą po pomoc. To daje dużą satysfakcję.
Barbara Korbel. Ja mogę na bazie moich doświadczeń potwierdzić, że patologia przechodzi z pokolenia na pokolenie. Kiedyś pomagałam rodzicom w trudnej sytuacji, a dziś widzę, że po pomoc przychodzą ich dzieci. Z domu wynoszą roszczeniową postawę, a państwo daje posiłki, schronienie i odzież. Na szczęście nie wszyscy są tacy.
Panie muszą być bardzo odważne, bo czasem trzeba pewnie wejść do meliny i stanąć twarzą w twarz z damskim bokserem...
Katarzyna Sobisiak. Takie sytuacje się zdarzają. W tym roku miałam również sytuację, że nie weszłam do budynku, a do namiotu, bo właśnie w namiocie koczowali bezdomni. Pod koniec października udało się znaleźć dla nich mieszkanie. Ludzie mieszkają w namiotach, bunkrach, ziemiankach, barakach, a my musimy iść w takie warunki. Ale robimy to z potrzeby niesienia pomocy.
Teraz zbliża się okres zimowy, szczególnie trudny dla bezdomnych. Czy na terenie Świerklan również występuje problem bezdomności?
Co roku następuje liczenie bezdomnych. Prowadzą je policjanci i strażnicy miejscy. Zazwyczaj u nas nie było osób bez miejsca zamieszkania, choć jak wspomniałam w tym roku dostaliśmy sygnały o bezdomnych. Niestety, najczęściej nie chcą korzystać z noclegowni czy schronisk.
W tym roku po raz pierwszy w gminie zorganizowane zostało spotkanie świąteczne dla waszych podopiecznych. Czy ta inicjatywa będzie kontynuowana?
Mamy zielone światło od wójta, aby takie spotkania były organizowane przed każdymi świętami Bożego Narodzenia i Wielkiej Nocy. Drugie spotkanie ma odbyć się 15 grudnia. Będzie to spotkanie opłatkowe.
Michalina Wojtal. Nasi klienci podeszli do tego bardzo pozytywnie. Liczymy, że po pierwszym spotkaniu odzew na kolejne zaproszenia będzie znacznie większy.
Serdecznie dziękuję za miłe spotkanie i rozmowę. Mam nadzieję, że uda się rozwiać kilka mitów o pomocy społecznej.
Jarosław Tarnowski (kierownik GOPS w Świerklanach). Również dziękujemy za zainteresowanie. Chcę podkreślić, że wrażliwość, uważność i zaangażowanie, to przepis na dobrego pracownika socjalnego. I panie z GOPS w Świerklanach to mają. Czuję dużą radość, że tak jest.
Rozmawiał Szymon Kamczyk