Cichy zabójca. Jak z nim walczyć?
– W ciągu ostatnich kilku lat mieliśmy co najmniej trzy zdarzenie śmiertelne, kiedy to przez tlenek węgla ginęli młodzi ludzie – przestrzega Bogusław Łabędzki, rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Rybniku. W związku z rozpoczętym niedawno sezonem grzewczym, wraz ze strażakami przypominamy, co robić, by nie narazić się na działanie tak zwanego cichego zabójcy.
Jak ratować?
Tlenek węgla, czyli czad, dostaje się do organizmu przez układ oddechowy, a następnie jest wchłaniany do krwiobiegu. Uniemożliwia prawidłowe rozprowadzanie tlenu we krwi i może powodować uszkodzenia mózgu oraz innych narządów. To silnie trujący, bezbarwny i bezwonny gaz. – Dlatego też nazywany jest cichym zabójcą. Wydobywa się najczęściej ze źle eksploatowanych piecyków gazowych, tzw. junkersów czy gazowych podgrzewaczy wody. Są to bardzo powszechnie używane urządzenia w gospodarstwach domowych – mówi Bogusław Łabędzki, rzecznik rybnickiej straży pożarnej. Objawy związane z zatruciem tlenkiem węgla to bóle i zawroty głowy, ogólne zmęczenie, duszność, trudności z oddychaniem, senność, nudności. Osłabienie i znużenie, które czuje zaczadzony, a także zaburzenia orientacji i zdolności oceny zagrożenia powodują, że jest on całkowicie bierny. Nie ucieka z miejsca nagromadzenia trucizny, traci przytomność i jeśli nikt nie przyjdzie mu z pomocą, umiera. Aby ratować życie osoby zaczadzonej, należy zapewnić jej dopływ powietrza, czyli natychmiast otwórz okna i drzwi, by z pomieszczenia usunąć truciznę, jak najszybciej wynieść poszkodowaną osobę na świeże powietrze, rozluźnić jej ubranie – rozpiąć pasek, guziki, ale nie rozbierać, gdyż nie można doprowadzić do przemarznięcia. Jeżeli po wyniesieniu na świeże powietrze zaczadzony nie oddycha, należy niezwłocznie przystąpić do sztucznego oddychania i masażu serca, a także wezwać służby ratownicze.
Jak być bezpiecznym?
Aby uchronić mieszkanie przed nagromadzeniem tlenku węgla, należy zapewnić prawidłową wentylację pomieszczenia oraz stosować mikrowentylację okien i drzwi. Zabronione jest zasłanianie kratek wentylacyjnych. Bardzo ważne jest, by z pomocą fachowców dokonywać okresowych przeglądów komina, urządzeń grzewczych i instalacji wentylacyjnej. Nie należy też spalać niczego w zamkniętych pomieszczeniach, jeśli nie są wentylowane. – Musimy pamiętać, że żeby wentylacja wywiewna funkcjonowała prawidłowo, musi być zapewniony napływ powietrza do mieszkania. Oznacza to, że w momencie, kiedy użytkujemy na przykład urządzenia gazowe, nie możemy szczelnie zamykać drzwi i okien, bo wtedy nie będzie tej cyrkulacji powietrza, jego napływu i odpływu. W związku z tym, całe powietrze, które jest potrzebne do spalania gazu w junkersie, będzie pobierane tylko z pomieszczenia, zaś nowe nie będzie napływało. W konsekwencji w powietrzu braknie tlenu. Wtedy zachodzi zjawisko tzw. niepełnego spalania gazu. W efekcie tego zjawiska wydobywa się tlenek węgla, który jest konsekwencją nieprawidłowego działania instalacji – informuje Bogusław Łabędzki. Warto dodać, że w przypadku junkersów, zagrożenie tlenkiem węgla występuje nie tylko w sezonie zimowym, ponieważ te urządzenia używane są przez cały rok. – Zagrożenie jest również wtedy, gdy temperatura powietrza na zewnątrz jest znacznie wyższa, niż temperatura w mieszkaniu. Dochodzi wtedy do tzw. inwersji powietrza w przewodach wentylacyjnych, przez co może dojść do cofnięcia spalin. Jest to wyjątkowo niebezpieczne zjawisko, z którym również mamy czasami do czynienia, kiedy na zewnątrz jest bardzo ciepło – informuje rzecznik rybnickiej straży.
Zamontuj czujnik
W celach bezpieczeństwa, warto zainstalować czujki tlenku węgla, przede wszystkim w tej części domu, w której sypia rodzina. To bardzo skuteczne urządzenia, które uratowały już niejedno życie.
– Zdecydowanie polecamy zakup takich urządzeń. Jest to bardzo pożyteczna rzecz, bo nawet, jeśli będziemy dbali o przeglądy techniczne czy stan wentylacji, to czasami może dojść do awaryjnej sytuacji, kiedy tlenek węgla pojawi się w naszym mieszkaniu. Wtedy takie urządzenie bardzo sprawnie i szybko ostrzeże nas o zagrożeniu, dzięki czemu będziemy mogli podjąć jakiekolwiek działania. Jest bardzo wiele przypadków, kiedy nie zdajemy sobie sprawy, że mamy tlenek węgla w powietrzu i żyjemy, wdychając go, a on nie działa tak mocno na nasz organizm, byśmy mogli utożsamić z nim nasze złe samopoczucie. Inwestycja rzędu kilkudziesięciu, może stu złotych, to nie jest duży wydatek, przekładając to na nasze zdrowie i życie – przekonuje Bogusław Łabędzki, który dodaje, że dzięki akcjom edukacyjnym i podnoszeniu świadomości ludzi, cichy zabójca nie atakuje już tak często jak kiedyś. – W poprzednich latach mieliśmy do czynienia z wypadkami śmiertelnymi. Od początku obecnego sezonu grzewczego mieliśmy już pięć tego typu zdarzeń. Dwa okazały się fałszywe, zaś w trzech przypadkach w powietrzu rzeczywiście znajdował się tlenek węgla. W wyniku tych zdarzeń poszkodowane zostały dwie osoby, na szczęście w bardzo niewielkim stopniu. Na razie nie mamy zatem jakichś specjalnie groźnych zdarzeń związanych z zatruciami tlenkiem węgla, natomiast trzeba pamiętać, że jest to dopiero początek sezonu. Jednak prowadzone przez nas liczne akcje informacyjne doprowadzają do tego, że tych zdarzeń mamy relatywnie niedużo – podsumowuje rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Rybniku.
(kp)