Jesteśmy w żeglarskiej ekstraklasie
Z Jackiem Błaszykiem, prezesem i trenerem sekcji żeglarskiej TS Kuźnia Rybnik, rozmawiamy m.in. o największych sukcesach minionego sezonu, ciekawych planach na przyszłość i korzyściach płynących z uprawiania żeglarstwa.
Kuba Pochwyt: Ostatnie lata były bardzo udane dla rybnickich żeglarzy. Czy kończący się rok również można zaliczyć na plus?
Jacek Błaszczyk: Oczywiście, to był kolejny bardzo udany rok dla naszej sekcji. Wiadomo, że najbardziej nośnymi wynikami są miejsca medalowe. W tym sezonie dwa razy otarliśmy się o medale podczas bardzo ważnych imprez, zajmując ostatecznie dwa czwarte miejsca. Wywalczyły je Agnieszka Dubiel i Katarzyna Harc w olimpiadzie młodzieży i mistrzostwach Polski juniorów. Kasia była też piąta na mistrzostwach Polski juniorów w klasie radial. Celowaliśmy w tym roku w dwa medale i gdyby pomógł nam wiatr, to jestem pewien, że byśmy je mieli. Podczas olimpiady młodzieży potrzebowaliśmy więcej wiatru, a w przypadku mistrzostw Polski juniorów potrzebowaliśmy mniej. Akurat było na odwrót. Dodatkowo brylujemy w południowej lidze optimista i lasera. To taki cykl regat tworzony przez nas na południu Polski, który ma tworzyć pewną przeciwwagę dla północy, a więc centrum żeglarstwa. Nasi żeglarze podczas tych imprez cały czas są w czołówce.
Gdyby stworzyć ranking żeglarskich klubów w Polsce, to czy TS Kuźnia Rybnik znajdowałoby się w ekstraklasie?
Myślę, że tak. Jesteśmy największym regatowym klubem na południu Polski, który regularnie zajmuje się dziećmi i młodzieżą. Oczywiście, tak jak już mówiłem, przeciwwaga jest na północy, gdzie znajduje się kilka bardzo dobrych klubów, od Warszawy w górę, a więc poza stolicą mamy Poznań, Gdynię, Szczecin, Iławę czy Charzykowy. To wszystko silne ośrodki młodzieżowego żeglarstwa. Ale można powiedzieć, że my kwalifikujemy się właśnie do tych klubów, które regularnie pracują z młodzieżą.
Skoro jesteście jedynym znaczącym klubem z południa, to chyba nie macie łatwego życia.
No właśnie, jesteśmy klubem, który wszędzie ma najdalej. I to nasza największa przeszkoda. Bo jeśli chcemy startować w poważnych zawodach to musimy dojechać na północ. Ale zawsze na takich imprezach jesteśmy, startujemy w głównych regatach pucharu Polski. Także cały czas rywalizujemy z pozostałymi klubami.
Tradycje sekcji żeglarskiej TS Kuźnia Rybnik są bardzo bogate. Istniejecie już ponad pół dekady.
Nasz klub będzie miał 54 lata działalności. Przez ten cały okres wyglądało to różnie. We wcześniejszych latach była to działalność rekreacyjna i turystyczna. Później się to zmieniało. Ale jeżeli chodzi o taką mocną pracę w żeglarstwie regatowym to wszystko zaczęło się w okolicach roku 1985. I do dzisiaj, z małymi przerwami, praktycznie każdego roku zdobywamy medale mistrzostw Polski i olimpiady młodzieży. To oznacza, że nasza praca cały czas utrzymywana jest mniej więcej na podobnym, wysokim poziomie.
Ilu zawodników liczy obecnie wasza sekcja i jaki jest ich przedział wiekowy?
W tej chwili mamy około 40 zawodników. Tutaj nadmienię, że jest problem, by obsłużyć tę liczbę, bo jesteśmy ograniczeni sprzętowo. Pracujemy w grupach szkółki regatowej, która robi nabór i selekcję do sekcji żeglarskiej. Są tam dzieci w wieku od 6 do 11 lat. Później przechodzi się do klasy optimist, w której startują dzieci od 10 do 15 lat. W kategorii juniora młodszego żeglujemy zaś na laserze 4.7, a w kategorii juniora na laserze radialu. Zawodników szkolimy praktycznie do poziomu juniora. Na seniorów niestety nas nie stać. To wymagałoby nie tylko zaangażowania finansowego, ale także sformułowania takiej grupy. Poza tym młodzież najczęściej odchodzi od żeglarstwa w okolicach matury. Na studiach jest już tym bardzo ciężko. Bo na żeglarstwo trzeba poświęcić sporo czasu.
Jakim dysponujecie sprzętem?
Posiadamy kadłuby klasy optimist dla naszej szkółki. Mamy też dosyć dużo łódek regatowych optimista jak również łódki klasy laser. I na tym sprzęcie pracujemy. Na szczęście niektórzy rodzice nie czekają na to, aż jakiś sprzęt się dla dziecka zwolni, tylko inwestują sami i mają wszystko swoje.
Jak bardzo drogim sportem jest żeglarstwo?
Na przykład, kompletna łódka klasy laser kosztuje 30 tysięcy złotych. Dla jednych może być to tanie, dla innych drogie. Optimist, czyli taka „wanienka” z kwadratowym żaglem, to koszt 10 tysięcy. Do tego trzeba doliczyć wszystkie starty, wyjazdy i transporty tych łódek. Wtedy wyjdzie jakaś konkretna suma pieniędzy i można się zastanowić, czy damy radę uprawiać taki sport. Na zachodzie jest to sport elitarny, a u nas również wszystko zmierza w tym kierunku, zaś coraz większa część finansowania spada na stronę rodziców. My jednak, w tym niszowym sporcie, staramy się znaleźć jakieś środki, żebyśmy mogli działać.
Od jakiegoś czasu czekacie na nową bazę, która miałaby powstać nad Zalewem Rybnickim. Proszę powiedzieć coś więcej na ten temat.
W tej chwili wszystko idzie w tym kierunku, że coś takiego nad naszym jeziorem powstanie, a my z naszą sekcją jesteśmy brani pod uwagę, by znalazło się tam dla nas miejsce. Wszystko jest na etapie prawnego załatwiania pomiędzy EDF i Urzędem Miasta Rybnika. Zobaczymy, co się wydarzy. Póki co jest zielone światło i mam nadzieję, że idziemy w dobrym kierunku i nad jeziorem rybnickim powstanie marina z prawdziwego zdarzenia, z terenami rekreacyjnymi wokół. Taki jest plan.
Co robią rybniccy żeglarze podczas zimy, kiedy nie ma startów?
Mamy taki krótki okres roztrenowania, po którym ruszamy i robimy zgrupowanie w Hiszpanii, planowane na luty. Najważniejszym dla nas okresem jest czas na chwilę przed wejściem do wody, czyli marzec. Obecnie mamy taki czas na przygotowanie ogólne. Ćwiczymy na sali, biegamy, mamy treningi indywidualne. Kasia Harc jest w tej chwili w kadrze narodowej juniorów i cały czas żegluje. Niedawno wróciła ze zgrupowania z Gran Canari, za niedługo jedzie na kolejne. A więc jeżeli zawodnik osiąga wyższy poziom, to te plany treningowe wyglądają zupełnie inaczej. W takich przypadkach w żeglarstwie tak naprawdę nie ma zimy.
Ile potrzebujecie pieniędzy, żeby spokojnie przetrwać cały sezon?
To bardzo trudne pytanie. Wiadomo, że zawsze chciałoby się tych pieniędzy jak najwięcej. U nas kluczową sprawą jest to, by pracować mogli trenerzy. My musimy więc tak ten budżet zorganizować, by móc zatrudniać trenerów. Jeżeli będziemy mieli na to środki oraz na bieżące sprawy, które trzeba opłacać, to wtedy nam się ten budżet zamknie.
Jakie najważniejsze starty czekają na waszych zawodników w 2016 roku i kiedy kibice będą mogli zobaczyć żeglarzy na wodach Zalewu Rybnickiego?
Najważniejsze dla nas imprezy to jak zwykle olimpiada młodzieży, mistrzostwa Polski juniorów oraz mistrzostwa świata klasy laser 4.7, które rozgrywają się w Kilonii w Niemczech. Natomiast jeśli chodzi o Zalew Rybnicki to pierwsze zawody mamy już w dniach 8-10 kwietnia. Będą to eliminacje do mistrzostw świata i Europy laser 4.7 oraz puchar Polski dla klasy optimist. Spodziewam się, że frekwencja będzie spora.
Podobno żeglarstwo to doskonała kuźnia charakterów. Proszę wyjaśnić dlaczego?
Bo jest to bardzo specyficzny sport, w którym trzeba być bardzo zdyscyplinowanym. Trzeba też pilnować każdego elementu swojego sprzętu podczas zawodów. Proszę mi również wierzyć, że żeglarstwo to ciężka praca. Treningi są trudne, a podczas regat najczęściej wchodzimy do wody rano, a schodzimy wieczorem. Tak więc cały czas jesteśmy na wodzie, na pełnym „speedzie”. Często jest zimno, często jest mocny wiatr. Także my zmagamy się nie tylko z rywalami, ale również z żywiołami. Dodatkowo musimy mieć wiedzę na temat meteorologii, pływów. Żeglarstwo to bardzo szeroka dziedzina i żeby to wszystko pojąć, trzeba trenować wiele lat i podchodzić do tematu bardzo rzetelnie.