Za mało inwestycji w nasze drogi
• Z Jadwigą Lenort, przewodniczącą zarządu dzielnicy Maroko-Nowiny rozmawiamy o Wigilijce dla samotnych mieszkańców, ale także o planach na 2016 rok.
Marek Pietras: Jedną z większych imprez przygotowywanych przez radę dzielnicy jest Wigilijka dla samotnych. Jak wypadła ta grudniowa?
Jadwiga Lenort: Bardzo dobrze. Najważniejsze, że dopisali ludzie. Bo robimy to dla nich. Na obu spotkaniach mieliśmy komplet.
Przypomnijmy, że rada organizuje dwa spotkania, jedno dla mieszkańców Maroka, drugie dla osób z Nowin.
Dokładnie tak. Marokanie spotykają się w „ekonomiku”, natomiast mieszkańcy Nowin w Zespole Szkół nr 3. Przy okazji chciałabym podziękować dyrekcjom obu szkół za gościnę.
Gdy w jednym z wydań naszej gazety, napisałem, że rada dzielnicy zaprasza na Wigilijkę, zadzwoniła pani z informacją, że nie do końca te spotkania są otwarte, i aby w nich uczestniczyć należy mieć zaproszenie.
Bo tak jest. Z powodów organizacyjnych – na każde spotkanie – możemy zaprosić po 100 osób. Niesamowitą pracę wykonuje tutaj Maria Polanecka-Nabagło, przewodnicząca rady dzielnicy, która znajduje te osoby, odwiedza je, zaprasza i zbiera potwierdzenia, że przyjdą na Wigilijkę. Bez niej trudno byłoby to wszystko zorganizować. Chciałam też podkreślić, że te spotkania dały nam – radnym, wiele satysfakcji, bo naprawdę były udane.
Najczęściej problemy mieszkańców sprowadzają się do jakości dróg, chodników i oświetlenia. W ubiegłym roku było też sporo interwencji w sprawie jednego z barów. Swoje problemy mają również wspólnoty mieszkaniowe.
Czego one dotyczą?
Moim zdaniem głównym problemem jest niezrozumienie sytuacji prawnej wspólnot. Ich członkowie nadal oczekują, że wieloma sprawami zajmie się Miasto. A tak już nie jest. Miasto może działać tylko na swoim majątku. Zorganizowaliśmy nawet spotkanie wspólnoty z urzędnikami, aby ustalić pewne ramy współpracy. Moim zdaniem to się jednak nie udało.
Dlaczego?
Bo mieszkańcy skupiali się głównie na wylewaniu swoich żali. Inną sprawą jest to, że przedstawiciel miasta nie do końca miał kompetencje i wiedzę, aby o wszystkim z mieszkańcami rozmawiać.
Co jeszcze obecnie trapi mieszkańców?
Sporym problemem jest wywóz śmieci. Nowa firma nie do końca sobie radzi. Bardzo wielu mieszkańców narzeka. Twierdzą, że częstotliwość wywozu śmieci jest za mała, że segregacja to fikcja. Kolejna rzecz to estetyka. Nadal to wszystko wygląda bardzo źle. Kubły są obrzydliwe, często stoją poza wyznaczonymi miejscami i wiatr rozwiewa śmieci po okolicy. W tym temacie jest jeszcze naprawdę dużo do zrobienia.
Słyszała pani o tym, że przy ul. Hibnera kilka kubłów spłonęło, a raczej roztopiło się?
Tak. Wg mnie to przez popiół z pieców. Gdy wszystkie kubły są pełne, a stoi pusty – ten przeznaczony na plastik, to mieszkańcy wysypują tam popiół i stąd problem. Mam wrażenie, że cała koncepcja polegająca na segregacji i wywożenia śmieci wg nowych zasad nie zdała egzaminu. Miasto musi coś z tym zrobić.
Porozmawiajmy o planach na przyszły rok. Będzie festyn dzielnicowy, którego w tym roku zabrakło?
Będzie. Myślę, że najlepszym terminem jest koniec czerwca. Nie znamy jeszcze lokalizacji. Najbardziej skłaniamy się, aby były to tereny za ul. Dąbrówki, niedaleko Reala. Ale to zależy, jak ułoży nam się współpraca w tym temacie ze spółdzielnią mieszkaniową.
Co jeszcze jest w planach rady dzielnicy?
Kończymy ostatni etap rozbudowy siłowni na wolnym powietrzu, która powstała dzięki budżetowi obywatelskiemu. Planujemy, że po zakończeniu prac zorganizujemy tam festyn dla dzieci. Będzie trochę zabawy, trochę edukacji medycznej. Chcemy również zorganizować kino na wolnym powietrzu. Oczywiście będzie działał klub seniora, będziemy organizowali Mikołaja, Wigilijkę. Inne przedsięwzięcia uzależnione są od tego, czy dostaniemy grant.
Tradycyjnie już głównie na klub seniora, ale chcemy również wydać taką minikronikę naszej dzielnicy.
Może pani powiedzieć coś więcej o tym pomyśle?
Dwa lata temu mieliśmy spotkanie z dyrektorem muzeum i panią, która napisała książkę o naszej dzielnicy. W naszym odczuciu jest to jednak książka naukowa, oparta na dokumentach. Nam brakowało w niej historii ludzi. Postanowiliśmy więc spisać wspomnienia naszych mieszkańców, zebrać dokumentację fotograficzną dotyczącą naszej dzielnicy. To wszystko wiąże się jednak z kosztami, dlatego staramy się o grant.
W przyszłym roku znów będzie można zgłosić projekt w ramach budżetu obywatelskiego. Ma pani już jakiś pomysł?
Szczerze powiedziawszy jeszcze nie. W tym roku zakończy się projekt związany z siłownią, o czym już wspominałam, i nie było jeszcze czasu, aby pomyśleć nad czymś nowym. Pojawił się co prawda pomysł, aby napisać projekt na organizację dużego festynu. Zastanawiam się tylko, czy uda się zmobilizować mieszkańców, żeby na ten projekt zagłosowali. Jest jeszcze sporo czasu. Będziemy się zastanawiać.
W budżecie Miasta na rok 2016 zapisano m.in. remont ul Budowlanej, Wawelskiej. Jest pani zadowolona z planów Miasta odnośnie inwestycji drogowych w dzielnicy?
Nie do końca. Po pierwsze – jeżeli chodzi o remont ul. Wawelskiej – to jest on zaprojektowany dość dziwnie. Integralną ul. z Wawelską – jest ul. Orzepowicka, która w remoncie nie została uwzględniona. Oczywiście, że się cieszę z remontu Wawelskiej, ale moim zdaniem powinno to być zrobione kompleksowo.
A po drugie?
Po drugie uważam, że jesteśmy tak ogromną dzielnicą, że tych dróg powinno być wyremontowanych więcej. Gdy się spojrzy na pieniądze przeznaczone dla naszej dzielnicy, to wydaje się, że jest ich bardzo dużo. Ale jak się dokładniej przyjrzeć, to wychodzi, że większość wydatków związana jest z oświatą. Utrzymanie szkół, ich remonty. To pochłania prawie 80 proc. całości. Dlatego jeżeli chodzi o remonty dróg to, w porównaniu do innych dzielnic, wyglądamy dość słabo.