Prokurator: To mogło skończyć się katastrofą
Pirat drogowy, który latem w godzinach szczytu uciekał ulicami Rybnika, ma poważne kłopoty. Prokuratura uznała, że pościg był tak niebezpieczny, że uciekający mógł sprowadzić katastrofę w ruchu lądowym i o to też oskarżyła mężczyznę. Grozi mu do ośmiu lat pozbawienia wolności.
Takich scen pościgu nie powstydziłby się żaden twórca sensacyjnego filmu. Przed rozpędzonym audi uciekali piesi na przejściach i chodnikach. Kierowca przebijał samochodem żywopłoty i dalej kontynuował ucieczkę. Próbował również zepchnąć radiowóz z ulicy.
Wszystko zaczęło przed południem w sobotę 22 sierpnia ubiegłego roku na ulicy Żorskiej w Rybniku. Jadący radiowozem w kierunku Żor policjanci, zauważyli na przeciwnym pasie znajomy samochód na zagranicznych numerach rejestracyjnych z charakterystyczną anteną cb. – Kierowca również był im znany, bo jakiś czas wcześniej przeprowadzali kontrolę drogową, podczas której okazało się, że mężczyzna nie posiada uprawnień do prowadzenia pojazdów – mówi naszemu tygodnikowi Malwina Pawela-Szendzielorz, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej w Rybniku.
Policjanci wiedząc, że młody kierowca nie powinien siedzieć za kółkiem zawrócili i włączając sygnały uprzywilejowania dali znak do zatrzymania pojazdu. Kierowca zamiast zatrzymać audi, dodał gazu i zaczął uciekać. Pościg przebiegał ulicami Gotartowicką, Małachowskiego, Włościańską i Kłokocińską.– Pościg wyglądał bardzo groźnie. Kierowca audi jechał zygzakiem zmuszając do ucieczki inne samochody. Wjeżdżał również na przejścia dla pieszych, z których odskakiwali piesi. W pewnym momencie na ulicy Poligonowej policjantom udało się zrównać z uciekającym. Ten zamiast się zatrzymać skręcił gwałtownie w bok próbując zepchnąć radiowóz z drogi. Gdyby nie szybka reakcja policjanta prowadzącego radiowóz mogłoby dojść do nieszczęścia – tłumaczy prokurator.
Policjanci nadal kontynuowali pościg, który przeniósł się na teren Żor. Na ulicy Wodzisławskiej kierujący audi uderzył w znak drogowy i uszkodził swój pojazd. Kontynuował ucieczkę, wjeżdżając w ulicę Starowiejską, gdzie policjanci drogówki zatrzymali pirata drogowego. Mężczyzna podczas zatrzymania stawiał czynny opór i nie stosował się do wydawanych poleceń. Kierującym był 23-letni mieszkaniec Żor. Na fotelu pasażera siedziała jego 22-letnia, ciężarna żona. Po sprawdzeniu w bazach policyjnych, potwierdziła się informacja, że kierujący nie posiada uprawnień.
Mundurowi przewieźli zatrzymanego do rybnickiej komendy, gdzie został poddany badaniu na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu, z wynikiem 0,00 mg/l. Policjanci podejrzewali, że mężczyzna może być pod wpływem innych środków odurzających, w związku z czym, pobrano mu krew do badania. – Zakładaliśmy, że takie zachowanie może mieć podłoże w zażyciu jakiś narkotyków lub dopalaczy. Badanie nie potwierdziło ich obecności w organizmie mężczyzny. Podczas pierwszego przesłuchania przyznał, że uciekał, bo nie miał prawa jazdy. Potem wycofał się z tych zeznań. Uznaliśmy, że pościg miał tak niebezpieczny przebieg i odbywał się w godzinach porannego szczytu, że mężczyzna powinien odpowiadać za zagrożenie sprowadzenia w ruchu lądowym – mówi prokurator. Akt oskarżenia z początkiem roku trafił do Sadu Rejonowego w Rybniku. Mężczyzna był już wcześniej wielokrotnie karany za przestępstwa przeciwko mieniu. Za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu odebrano mu prawo jazdy. Mężczyźnie grozi do ośmiu lat pozbawienia wolności.
Adrian Czarnota