To wyróżnienie dla wszystkich trenerów i działaczy
Artur Kejza, który od wielu lat szkoli zawodników Polonii Rybnik, został doceniony przez władze Polskiego Związku Judo i wybrany trenerem roku 2015. Z byłym znakomitym dżudoką rozmawiamy o znaczeniu tego tytułu, motywacji do dalszej pracy i specyfice zawodu trenera.
Kuba Pochwyt: Niedawno zostałeś wybrany trenerem roku 2015 Polskiego Związku Judo. Potrafisz opisać, jakie to uczucie?
Artur Kejza: Odpowiem w sposób przewrotny. Tak do końca jeszcze to do mnie nie dociera. Dostałem zaproszenie na galę do Elbląga, ale nie byłem świadomy tego, że będą tam dla mnie przewidziane jakiekolwiek nagrody. Na miejscu był prezes i odebrał wyróżnienie w moim imieniu. To było ogromne zaskoczenie, że taką nagrodę otrzymałem. Bardzo się cieszę, że w polskich strukturach docenili pracę, którą tutaj wykonujemy. To nie jest nagroda tylko dla mnie. To wyróżnienie dla wszystkich trenerów i wszystkich działaczy tego klubu. Bo wszyscy działamy na rzecz dobra. Podsumowując: cieszę się z tytułu i jestem zaskoczony.
Jak ciężko trzeba pracować na taki sukces?
Zacząłem trenować od 9. roku życia i od tego momentu cały czas jestem przy judo. Nieustannie ubieram judogę, ruszam się, zbieram doświadczenia. Więc można powiedzieć, że pracuję na to całe życie. Cieszę się, że trafiłem na taką grupę zawodników. Dzięki nim staję się lepszym trenerem, a oni stają się lepszymi zawodnikami.
Czy takie wyróżnienia dają pozytywnego „kopa” do dalszych działań?
Nie chciałbym mówić na forum, co mi daje „kopa”, żeby osiągać takie sukcesy (śmiech). A na poważnie, to na pewno tak. Każdy lubi być nagradzany, być na piedestale. Ale powiem szczerze, że ja już tyle razy stałem na podium i tyle razy cieszyłem się z wyników sportowych moich zawodników, że niekiedy wolę być w ukryciu i usłyszeć od zawodnika słowo „dziękuję”, niż dostawać nagrody. Jako ciekawostka powiem, że w związku z ostatnim wyróżnieniem otrzymałem statuetkę anioła. Mówię więc, że anioł dostał anioła (śmiech).
Być trenerem judo – to trudna robota?
To jest bardzo trudna praca. Ja to też określam w ten sposób, że bardzo niewdzięczna. Pracuje się na żywych organizmach. A przecież trener może się mylić. To jest bardzo złe, kiedy ja się pomylę, a przy okazji zawodnik na tym ucierpi. Cały czas się nad tym zastanawiam i cały czas mam świadomość, jak ciężką wykonuję pracę i jakie muszę ponosić niekiedy konsekwencje, jeżeli młody człowiek doznaje porażki. Bo to też jest wtedy moja wina.
Czego można życzyć trenerowi roku Polskiego Związku Judo?
W szczególności zdrowia. Bo jak ubieram judogę, ruszam się i pokazuję różne rzeczy, to muszę być zdrowy i spełniać walory trenerskie, które potrzebne są na macie. A myślę, że jak ma się zdrowie to wtedy nie trzeba już nic więcej, bo człowiek ma dwie ręce i może pracować. Także każdemu trzeba życzyć tylko zdrowia.