Pożar w Niewiadomiu to było zabójstwo
Dotarliśmy do szokujących okoliczności wtorkowego pożaru przy ulicy Morcinka w Rybniku. Jarosław H. oblał swoją dziewczynę denaturatem i podpalił. Prokuratura postawiła mu już zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem.
W centrum leczenia oparzeń w Siemianowicach Śląskich zmarł Łukasz W., 39-letni mężczyzna poparzony w pożarze mieszkania w Niewiadomiu. Przypomnijmy, w pożarze, który wybuchł 9 lutego wieczorem przy ulicy Morcinka poparzone zostały dwie osoby - 44-letnia kobieta i 39-letni mężczyzna. Poszkodowani trafili do siemianowickiej oparzeniówki. W wyniku doznanych obrażeń – 39-letni mieszkaniec Rybnika zmarł.
Początkowo zakładano, że w domu doszło do zaprószenia ognia przez nietrzeźwe towarzystwo, jednak 11 lutego mieszkanie obejrzał biegły z zakresu pożarnictwa. Nie miał wątpliwości, że ogień pojawił się w mieszkaniu przez podpalenie. W wyniku policyjnych ustaleń okazało się, że ogień podłożył 41-letni Jarosław H. – Mężczyzna został już przesłuchany, przyznał się do podpalenia. Usłyszał zarzut zabójstwa Łukasza W. ze szczególnym okrucieństwem – potwierdza w rozmowie z naszym dziennikarzem prokurator Malwina Pawela-Szendzielorz, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej w Rybniku.
Co wydarzyło się w mieszkaniu? – Mężczyzna tego wieczoru pokłócił się ze swoją partnerką, która później zaprosiła do mieszkania swojego byłego konkubenta i piła z nim alkohol. Zazdrosny 41-latek widząc ich w jednym pokoju, wszedł do środka, oblał oboje łatwopalną substancją, a następnie podpalił zapalniczką – relacjonuje Anna Karkoszka z Komendy Miejskiej Policji w Rybniku.
Obrażenia kobiety i mężczyzny były bardzo poważne, bo sprawca miał ich zastać w łóżku. Sam doznał niewielkich poparzeń. Poszkodowana kobieta nadal przebywa w szpitalu. Podejrzany usłyszał zarzut zabójstwa 39-latka ze szczególnym okrucieństwem, usiłowania zabójstwa partnerki ze szczególnym okrucieństwem i spowodowania ciężkich obrażeń ciała. Grozi mu dożywocie. Na wniosek prokuratora, sąd zadecydował o jego tymczasowym aresztowaniu na trzy miesiące.
(acz)