Zostaw je w lesie
– Znosiliśmy już sarny z siódmego piętra na osiedlu Nowiny. Ludzie myśleli, że wychowają dzikie zwierzę w mieszkaniu – mówi szef straży leśnej przy Nadleśnictwie Rybnik.
Wiosna to czas kiedy w lesie na świat przychodzi wiele zwierząt. Przez kolejne tygodnie sarny, jelenie, zające i dziki próbują odchować swoje potomstwo. Ciepła pogoda przyciąga do lasu również amatorów wypoczynku na łonie przyrody. – Odnotowujemy coraz więcej przypadków zabierania z lasu młodych zwierząt, które zdaniem spacerowiczów mają wymagać pilnej pomocy – mówi Kazimierz Szweda, komendant straży leśnej w Nadleśnictwie Rybnik. – Ludzie znajdują leżące w trawie zwierzęta, myśląc, że te są wygłodniałe, chore lub porzucone przez rodziców. W rzeczywistości wyrządzają im wielka krzywdę, bo zwierzę zabrane z lasu, tak szybko tam nie wróci. Najczęściej trafia do specjalistycznego ośrodka, gdzie trzeba je odchować. Tylko w tym roku interweniowaliśmy kilkanaście razy, odbierając od ludzi leśną młodzież – wylicza strażnik leśny. Ludzie zabierają do samochodów małe zające, sarny czy jelonki. Zwierzę trafia do domu i zaczyna się kłopot. – Ludzie myślą, że będą je karmić butelką jak na filmach. Po kilku godzinach dzwonią spanikowani bo zwierzak zaczyna panikować i szaleć. Odbieraliśmy już sarnę z mieszkania na siódmym piętrze osiedla Nowiny. Właściciel myślał, że zwierzę dobrze się poczuje w takim miejscu – kręci głową komendant straży leśnej.
Uważajcie na psy
Co ciekawe najwięcej młodych zwierząt w lesie znajdują właściciele psów, a w szczególności tacy, którzy nie stosują się do przepisów i nie trzymają swoich czworonogów na smyczy. – Pies, nawet nie myśliwski, bardzo łatwo wyczuje zwierzę schowane w trawie – mówi Maciej Wójcik, strażnik leśny z Nadleśnictwa Rybnik. – Pies powinien iść na smyczy, obok właściciela, po wyznaczonych ścieżkach. Często zwracamy na to ludziom uwagę i słyszymy, że się czepiamy. Staramy się pouczać, ale za to grozi nawet 500 zł mandatu. Ten przepis funkcjonuje właśnie z uwagi na ochronę zwierzyny. Jest kilka miejsc gdzie człowiekowi wchodzić nie wolno. To między innymi uprawy leśne do wysokości czterech metrów i ostoje zwierzyny. Te ostatnie są najczęściej oznaczone. W tych miejscach bardzo często zwierzęta ukrywają młode, bo czują się tam bezpieczne. Pies spuszczony na smyczy biegnie gdzie go nos prowadzi, bardzo często do młodego zwierzęcia – tłumaczy strażnik. Strażnicy zwracają uwagę na jeszcze jedną sprawę. Zabieranie zwierząt z lasu jest najzwyczajniej w świecie nielegalne. Na to trzeba mieć pozwolenie wojewody.
Już go wygłaskałam
– Trzeba się dziesięć razy zastanowić, zanim weźmie się jakiekolwiek zwierzę z lasu – mówi zdecydowanie Jacek Wąsiński, szef Leśnego Pogotowia w Mikołowie. To specjalne miejsce działające przy Nadleśnictwie Katowice, gdzie trafiają zwierzęta z terenu województwa śląskiego, małopolskiego, opolskiego oraz pojedynczo z całej Polski. Średnio rocznie około tysiąca zwierząt. – Szacuję, że połowa zwierząt, która do nas trafia jest zabierana z lasu niepotrzebnie. Oczywiście chodzi o młode zwierzęta, które nie mają obrażeń – mówi leśnik. To, że wydaje nam się, że zwierzę zostało opuszczone jest bardzo złudne. W większości przypadków matka jest w pobliżu i obserwuje swoje młode i zbliżającego się do niego człowieka. W pierwszych dniach życia młode np. sarenki, zajączki czy liski rodzice pozostawiają same w ukryciu, a w tym czasie żerują i poszukują dla małych pokarmu. Maluchy w tym czasie cierpliwie czekają na ich powrót w miejscu, w którym zostały pozostawione. Rodzice powracają do młodych kilka razy w ciągu doby, karmią je i znowu odchodzą. I tak się dzieje do momentu, aż maluchy będą na tyle duże i silne, aby mogły podążać za mamą. – Taka sarna przebywa w jednym miejscu przez pierwsze dwa tygodnie, potem zaczyna się przemieszczać z matką. Jedyny sposób na jej obronę to przyciśnięcie się do ziemi, aby stać się niewidocznym. Dlatego ludzie myślą, że coś jej dolega, bo się nie rusza. Często odbieram telefony i tłumacze ludziom, aby zostawili w lesie zwierzę. W odpowiedzi słyszę, „ale ja już go wygłaskałam”. To nic. Dziś zwierzęta doskonale znają zapach człowieka i nie powinny porzucić z tego powodu swojego młodego. Jeśli zwierzę nie ma widocznych obrażeń, zostawmy je – apeluje Jacek Wąsiński.
(acz)